Ania Lewandowska o swoich porażkach. Kto kazał jej zrezygnować z kariery sportowej?
Anna Lewandowska inspiruje miliony Polek. Kobiety najbardziej cenią ją za wiedzę oraz codzienną dawkę motywacji. Jednak okazuje się, że trenerka też miała w swoim życiu chwile słabości. Chciała wtedy rezygnować z kariery sportowej. Jednak tego nie zrobiła. Dlaczego? Przeczytajcie, co sobie uświadomiła!
Ania Lewandowska o swoich porażkach. Kto kazał jej zrezygnować z kariery sportowej?
Anna Lewandowska opisała na blogu dzień, w którym walczyła o wejście do ścisłej czwórki na Mistrzostwach Świata w Karate Tradycyjnym.
Przed startem bardzo ciężko trenowała, czasami miała nawet łzy w oczach. Wspomina, że z bólu i z wysiłku nie mogła czasem wstać się z łóżka. Przez cały okres przygotowań była skupiona tylko na jednym celu – na wygranej. Niestety… przegrała. Jakie myśli potem jej towarzyszyły?
„Błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi
To sobotnie popołudnie było inne niż wszystkie….
Nie dlatego, że pogoda szczególnie nie dopisała albo było jakieś ważne święto. Jego inność polegała na wielkim wyzwaniu, które na mnie czekało. W tym dniu walczyłam o wejście do ścisłej czwórki na Mistrzostwach Świata w Karate Tradycyjnym.
Przed zawodami ciężko trenowałam, momentami ze łzami w oczach. Z bólu i z wysiłku nie miałam czasem siły wstać się z łóżka. Cały okres przygotowawczy byłam skupiona tylko na jednym celu – wygrać!
Niestety… przegrałam.
Popełniłam błędy.
Schrzaniłam.
Zrobiłam nie tak, jak powinnam.
Zawiniłam.
Nici z moich planów…. bolało, bolało jak cholera. Nie wiem czy bardziej dlatego, że przegrałam w najgorszy możliwy sposób, czyli bez przyznania punktów, przez wskazanie sędziego, czy dlatego, że wiem co mogłam zrobić lepiej. Może dlatego, że byłam tak blisko i nic z tego nie wyszło.
Biłam się z myślami, obwiniałam siebie, że zawiodłam trenera, kibiców, kolegów i koleżanki z drużyny. Nie mogąc zasnąć zastanawiałam co zrobiłam źle. Gdy leżałam już w łóżku, a we mnie kotłowały się złość, frustracja i pretensje, nagle dotarło do mnie, że właśnie w tym momencie przegrywam po raz drugi – przygrywam z samą sobą. Z teoretycznie niewidzialnym przeciwnikiem, który zna techniki walki zupełnie inne, niż te obowiązujące w dojo, że potrafi być atakującym i sędziującym jednocześnie… Wtedy coś we mnie pękło, coś się zmieniło. Zrozumiałam, że mam dwóch przeciwników – jeden to przeciwnik na macie, a drugi mieszka w mojej głowie” – pisze Ania Lewandowska na blogu.
Została jeszcze jedna walka
Wewnętrzny głos kazał jej nawet zrezygnować z kariery! Wyolbrzymiał wszelkie niedoskonałości, błędy i mówił, że to koniec świata, że lepiej już nie będzie. Jednak sportsmenka uświadomiło sobie wtedy, że…
To on swoim krytykującym głosem mówił mi, że powinnam zrezygnować z dalszej kariery. To on wyolbrzymiał błędy i traktował je jakby to miał być koniec świata. To on się denerwował, atakował i próbował znaleźć winnych. Gdy tak słuchałam tego wewnętrznego krytyka, zdałam sobie sprawę, że jest jeszcze jedna walka, którą muszę stoczyć – walkę z samą sobą, w której stawką jest coś znacznie większego, niż awans. Jest nią miłość do siebie” – czytamy na blogu.
To była bardzo ważna życiowa lekcja. Następnego dnia gwiazda przeanalizowała wszystko na spokojnie. Zastanowiła się, co może zrobić lepiej. Już nie była zła na siebie, ale zaakceptowała, że nie jest maszyną, która zawsze wszystko robi idealnie.
„Pamiętam, jak uśmiechnęłam się wtedy do siebie i zasnęłam. W niedzielę rano, po przebudzeniu, mając jeszcze zamknięte oczy pod analizowałam na spokojnie przebieg zawodów. Zatrzymywałam się tam, gdzie popełniłam błąd i zastanawiałam, co mogę zrobić lepiej następnym razem. Byłam spokojna. Nie irytowałam się. Zniknęły pretensje, spięcie i skoki emocji. Tej nocy stało się coś wyjątkowego – zaakceptowałam, że nie muszę już siebie atakować za popełniane błędy, że nie jestem maszyną, która zawsze ma funkcjonować idealnie, ale człowiekiem, który jak każdy będzie się mylił” – przypomina Anna Lewandowska.
Co wtedy zrozumiała?
Że błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi.
Że ktoś, kto nic nie robi, niczego się nie nauczy.
Że jeśli ktoś uważa, że nie popełnia błędów, to żyje w świecie iluzji i samozachwytu albo nie stara się wystarczająco, bo robi zbyt łatwe rzeczy.
Że konsekwentne warunkowanie określonych reakcji – czy to w sporcie, czy w relacjach, czy w pracy – prowadzi do zbudowania pozytywnych nawyków i bycia lepszym.
Że wytykanie innym błędów zamiast dawania im konstruktywnego feedbacku boli.
Że im szybciej wyciągnie się wnioski, tym szybciej zabezpieczy się przed popełnieniem tego samego błędu po raz kolejny.
Ania Lewandowska ma rację. Dajmy sobie prawo do błędów!
———————————————————————————————————————-
Źródło zdjęć: www.facebook.com/Anna Lewandowska