Kulisy „Bitwy o Dom” – Natalia Nguyen

P.O.: Myśli Pani, że każdy jest w stanie urządzić swoje mieszkanie?

N.N.: Ja myślę, że to jest tak jak z jedzeniem- każdy lubi jeść, ale nie każdy wie jak się odżywiać zdrowo. Podobnie jest z mieszkaniem. Dlatego fajnie, że jest ten program, bo być może spowoduje on, że zaczniemy przywiązywać większą wagę do tego jak wygląda nasze mieszkanie i dzięki temu podniesie się jakość naszego życia.

P.O.: Czego dowiedziała się Pani o ludziach dzięki „Bitwie o Dom”?

N.N.: Na pewno dużo się nauczyłam, bo nigdy nie miałam możliwości poznać tylu ludzi, zobaczyć tak wiele mieszkań i różnych stylów urządzania ich. Zwiedziłam całą Polskę, zajrzałam do mieszkań mnóstwa ludzi, z racji tych dwóch programów przy których pracuję. Dowiedziałam się, że jest w nas mnóstwo skrajności, przeróżnych  emocji. To co dla jednego jest kompletnie bez znaczenia, dla drugiego jest priorytetem.

P.O.: Pani doświadczenia zdobyte w programie mają przełożenie na pracę architekta?

N.N.: Tak jak mówiłam wcześniej „Pan i Pani House” dał mi możliwość wykazania się jako architekt. W „Bitwie o Dom” to ja oceniam innych. Czasami doradzam uczestnikom, podpowiadam im, ale to czy posłuchają moich rad zależy już od nich samych. Ja oceniam efekt końcowy. Niemniej jednak jest to z pewnością nowe doświadczenie, które rozwinęło mnie wewnętrznie, pomogło na wiele rzeczy spojrzeć inaczej, z dystansu.


P.O.: Dlaczego, Pani zdaniem ludzie decydują się na udział w „Bitwie o Dom”?

N.N.: Najbardziej zaimponowały mi rodziny, które mają fantazję i odważyły się przyjść do tego programu. Może nie do końca wierzą w to, że wygrają, ale samo zaprezentowanie swoich pomysłów będzie dla nich powodem do dumy. To mi się bardzo podoba i za to tych ludzi szanuję i podziwiam. Czasami wygraną jest możliwość wykazania się. Każdy ma swój indywidualny powód, dla którego wysłał zgłoszenie do programu, ale jestem przekonana, że w trakcie jego trwania między tymi rodzinami wiele się zmienia, zachodzą zupełnie nowe relacje między nimi, wiele się o sobie nawzajem dowiadują, na nowo się poznają, więc to jest wartość dodana. Nie trzeba wygrać mieszkania, żeby być zwycięzcą w tym programie…

P.O.: Pani zdaniem najważniejsze pomieszczenie w domu to…

N.N.: Kuchnia. Bo uwielbiam gotować (śmiech).

P.O.: W pierwszej edycji programu miała Pani swoich faworytów. Ruszyły zdjęcia do drugiej. Wśród kandydatów widziała już Pani kogoś kto zrobił na Pani duże wrażenie i pomyślała Pani „WOW, to jest to czego szukam”?

N.N.: Tak, było tak w przypadku kilku rodzin. Myślę, że już są trzy bardzo mocne i fajne rodziny. To nie tylko moje zdanie, ale również Tomka i Małgosi. Zrobili na nas duże wrażenie. Są bardzo pomysłowi i kreatywni. Nie brakuje im pomysłów i bardzo chcielibyśmy zobaczyć jak będą je realizowali.

P.O.: W finale jest miejsce dla trzech rodzin. Gdyby miała Pani oceniać tylko mieszkania, nie znając finalistów I edycji programu- Pani zdaniem każde z tych trzech mieszkań zasługiwało na wygraną?

N.N.: Wydaje mi się, że w I edycji w finale wszystkie trzy rodziny reprezentowały bardzo zbliżony poziom. Można je różnie oceniać, bo każdy ma inny gust. Rybińscy zrobili spokojne mieszkanie, beżowe, ale z klasą i z bardzo wysokim poziomem wykończenia. Darek i Marlena poszaleli z kolorami, formami i wielkością, i również wyszło im to na dobre, ponieważ idealnie do nich pasowało to mieszkanie. Piotr i Roksana zaprojektowali mieszkanie dla siebie i ich nie obchodziło, czy to się komuś podoba czy nie. Piotr zawsze stawia na swoim i pewnie dlatego wygrał. Okazało się, że nie trzeba podlizywać się jurorom, żeby wygrać. Wystarczy działać w zgodzie z samym sobą i wierzyć w to co się robi.


P.O.: Ale ostatecznym jurorem byli widzowie, a Ci nie głosowali na mieszkanie tylko na ludzi, którzy za nim stali. Myśli Pani, że gdyby oceniać tylko  mieszkanie, to ono zasługiwało na wygraną?

N.N.: Ja kibicowałam Kasi i Bartkowi. Pomimo tego, że nie lubię beżów i brązów to zaimponował mi wysoki poziom wykończenia mieszkania. Dla mnie oni wygrali, bo dodałabym tam kilka kolorów i mogłabym tam żyć. Jeśli chodzi o mieszkanie Piotra to w moim odczuciu było ono zimne, jakby zaprojektowane dla jednej osoby i kolorystycznie jednolite. Ja bym w nim nie zamieszkała , ale widzowie zdecydowali tak a nie inaczej i należy to uszanować.

P.O.: Pamiętam, kiedy ja urządzałam swoje mieszkanie, moja projektantka powtarzała, że zaprojektowanie dużego i przestronnego domu to dla architekta nie jest żadne wyzwanie. Bitwa o DomPrawdziwą sztuką jest zaprojektowanie małego mieszkanka, tak by było estetyczne i funkcjonalne. Zgadza się Pani z tym?

N.N.: Jak najbardziej. Urządzić duży dom to żaden problem. Jeśli masz wiele pomieszczeń to w jednym zrobisz garderobę, w drugim gabinet, w trzecim pokój dziecięcy, w czwartym sypialnię, itd. Można poszaleć. Ale kiedy masz jedno pomieszczenie i musisz tam pomieścić funkcję wszystkich wyżej wymienionych, to już jest problem. I wtedy trzeba szukać alternatywnych rozwiązań. Urządzanie małego mieszkania jest zdecydowanie trudniejsze i paradoksalnie bardziej czasochłonne aniżeli dużego domu.

P.O.: II edycja „Bitwy o Dom” zaskoczy czymś widzów?

N.N.: Jest więcej rodzin, więc pomysłów i pracy również będzie więcej. Zresztą proszę oglądać!!

Rozmawiała Paulina Ostapiuk, fot. materiały prasowe TVN, afterparty.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ