Kulisy „Bitwy o Dom”: Małgorzata Rozenek

M.R.: Oczywiście, że tak. Należy pamiętać, że urządzanie mieszkania zaczyna się już na etapie zakupów. Projektowanie wnętrza nie polega na planowaniu w pierwszej kolejności gdzie będzie stała kanapa a gdzie fotel, tylko na początku trzeba zacząć od rzeczy podstawowych, czyli rozmieszczenia gniazdek, włączników, elektryki. Dopiero mając taką bazę można rozplanować przestrzeń. Bardzo brakuje mi w polskich domach miejsca na mopa, na odkurzacz i inne tego typu akcesoria do sprzątania. Często w pięknie urządzonym  wnętrzu stoją one na środku, psując jego charakter. Ja ogromnie cenie i zawsze stawiam na funkcjonalność. Chciałabym, żeby Polacy tego się nauczyli. Mam nadzieję, że „Bitwa o Dom” im w tym pomoże.

P.O.: Myśli Pani, że każdy nadaję się do urządzenia mieszkania?

M.R.: Każdy proszę pani, nadaje się do wszystkiego.

P.O.: Naprawdę? W takim razie po co nam architekci?

M.R.: Architekci są nam potrzebni, ponieważ nie każdy z nas ma tyle czasu ile architekt poświęca na studiach i w trakcie praktyki zawodowej, żeby zgłębić rodzaje śrubek, czy zastosowania technologiczne. Natomiast takie rzeczy jak ułożenie poduszek, czy dobór pościeli każdy z nas może zrobić sam. Lepiej lub gorzej…

P.O.: W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że tak ciężko pracujemy na nasze domy, a tak bardzo je zaniedbujemy…

M.R.: To jest dla mnie największy paradoks tego świata. Bierzemy trzydziestoletni kredyt, spędzamy w pracy po dwanaście godzin na dobę, by go spłacić, po czym wracamy do domu, który jest zarośniętą brudem ruiną. No to po cholerę tak tyrać?!

P.O.: Może czasami spłacanie tego kredytu przerasta nas na tyle, że nie umiemy pogodzić obowiązków zawodowych z domowymi. Według Pani jest jakiś sposób, żeby sobie z tym poradzić?

M.R.: Tego trzeba się nauczyć, najlepiej oglądając programy, które w tym pomagają. Wszystko jest dla ludzi. Jestem przekonana, że ze wszystkim można sobie poradzić. Ja pracuję bardzo dużo, ale mój dom nadal jest czysty i zadbany. Mam małe dzieci i to przede wszystkim ze względu na nich czasami staję na rzęsach, by przebywały w posprzątanej i zadbanej przestrzeni. Można, tylko trzeba chcieć!

P.O.: Jesteście trójką jurorów bardzo się od siebie różniących. Zdarza się, że na planie programu dochodzi do ostrej wymiany zdań. Jaki jest sposób na osiągnięcie porozumienia i kompromisu?

M.R.: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że to dobrze, że tak bardzo się od siebie różnimy. Jednak my tak naprawdę bardzo się lubimy. Spieramy się, bo Natalia lubi amarant a ja lubię szary, a Tomek w ogóle uważa, że my źle myślimy o urządzaniu wnętrz, bo dla niego jest ważne, żeby spornik był w odpowiednim miejscu. Prywatnie lubimy się i bardzo szanujemy, dlatego wszystkie rozmowy jakie prowadzimy w programie, to są rozmowy trójki bardzo dobrych znajomych. Czasami mamy skrajnie różne podejście do wielu spraw, ale jesteśmy teamem.

P.O.: Czy II edycja programu zaskoczy czymś widzów?

M.R.: Oczywiście, że tak! Będą bardziej ekstremalne wnętrza, więcej uczestników, więcej historii do opowiedzenia. Całość będzie lepiej wyprodukowana, widz zobaczy piękne, nowe studio. Nic tylko oglądać!

P.O.: W I edycji wygrał Pani faworyt. Czy wśród uczestników II edycji znalazła już Pani to czego szuka?

M.R.: Tak! Obiecałam, że będę o nich walczyć ze wszystkich sił, ale oni muszą mi w tym pomóc.

P.O.: Do tej pory byliście stanowczymi jurorami, ale nie przesadnie surowymi. Czy to się zmieni?

M.R.: Nie. Nie będziemy wymagać więcej, bo od samego początku wymagaliśmy bardzo dużo. Eliminacja jest tym etapem programu, który pokazuje kto tym wymaganiom sprostał, a kto nie. Nie zamierzamy być mniej dyplomatyczni, bo chamstwo nie jest dobre ani w telewizji, ani w życiu. Co innego powiedzieć komuś, że pomysł na który wpadł przy aranżacji mieszkania jest niepraktyczny, a co innego jest powiedzenie, że ma zły gust. Ja za każdym razem staram się oceniać pracę człowieka, a nie samego człowieka.

Bitwa o Dom.tekst.sporteuroP.O.: Czy oprócz tego, że w tym sezonie będzie dwanaście rodzin zmieni się coś jeszcze?

M.R.: Nie. To jest jedyna duża zmiana. Lepsze jest wrogiem dobrego. Nie ma sensu zmieniać programu, który zaskoczył, jest fajny i świetnie zrobiony. Będą ulepszenia techniczne po to, by widzowi się jeszcze lepiej go oglądało.

P.O.: Spodziewała się Pani tego, że „Bitwa o Dom” będzie cieszyła się tak dużą popularnością?

M.R.: Dużo bardziej spodziewałam się popularności „Bitwy o Dom” niż „Perfekcyjnej Pani Domu”.

P.O.: Na koniec chcę zapytać jeszcze o tytuł, który przyznali Pani internauci, czyli „Najseksowniejszej Gwiazdy TVN”. Powód do dumy?

M.R.: O, tak! Szczerze mówiąc nie wiem co cieszy mnie bardziej: najseksowniejsza czy gwiazda (śmiech). A tak poważnie to jest mi bardzo miło. Jak każda kobieta uwielbiam komplementy (śmiech).

Rozmawiała Paulina Ostapiuk, fot. Teleshow.pl, afterparty.pl, materiały prasowe TVN

ZOSTAW ODPOWIEDŹ