„Kuchenne Rewolucje” od strony klienta

522473 476201125751562 342423242 nGdy zaczynał zarabiać na siebie, był początkującym sprzedawcą w małym sklepie. Dziś, coraz więcej się o nim mówi. Internauci równie często pałają do niego sympatią co nienawiścią, śledząc jednocześnie losy znanej restauratorki. Sama Magda Gessler promuje jego kanał we własnym profilu na Facebooku, co dało mu niespodziewany rozgłos. O sobie samym mówi, że lubi smakować potraw, a największą przyjemność sprawia mu gotowanie oraz spędzanie czasu z ludźmi. O tym jak „Śledzi Magdę Gessler” oraz nietypowych sytuacjach podczas kręcenia programu opowiada nam Bartek Cebeńko.

Prowadzisz sklep spożywczy ”Dziadków smaki”. Skąd wziął się pomysł na własną działalność?

To miał być tańszy początek do otwarcia własnej restauracji. W restauracjach serwowane jest również jedzenie, podobnie jak w sklepie z tym, że nie podajesz go na miejscu. Dziś już wiem, że to są dwa zupełnie odmienne światy. Mam pomysł na knajpkę w przyszłości, która będzie nietypowa, bo chyba jedyna taka w Polsce. Jednak do otwarcia jej jeszcze przede mną daleka droga.

Jesteś głównym inicjatorem programu „Śledzę Magdę Gessler”, do kogo jest on kierowany i jaki jest jego cel?

Ten kanał jest adresowany do każdego, kto ogląda „Kuchenne Rewolucje” i zastanawia się czy ten program pomaga ludziom wyjść na prosto w prowadzeniu dobrej knajpy. Większość odcinków jest raczej pozytywna, bo świadomie wybieram takie miejsca, które zostały polecone przez Magdę Gessler. Bardzo dużo osób zarzuca mi brak obiektywności. Chodzą plotki, że chcę się przypodobać gwieździe „Kuchennych Rewolucji”, bo z nią współpracuję, co jest kompletnym absurdem! Szkoda mi czasu na czytanie i wysłuchiwanie takich komentarzy. Jeżeli ktoś nie wierzy mojej ocenie, niech po prostu siądzie za kółkiem, pojedzie sam i zobaczy jak jest naprawdę. Czepianie się tego, że porcja ma za mało frytek na talerzu lub, że czas oczekiwania na jedzenie wydłuża się do ponad 20 minut, jest idiotyzmem, bo danie powinno być robione na miejscu. I każdy, kto często jada poza domem, powinien znać realia takich miejsc. Tak więc odpowiadając na pytanie, program jest dla ludzi, którzy chcą znać subiektywną opinię na temat jedzenia w restauracjach po „Rewolucji” i zachęcić, żeby samemu osobiście zobaczyć to miejsce.

Kiedy przygotowywałeś pierwszy odcinek programu, to liczyłeś się z tym, że wzbudzi taką sensację?

Nie spodziewałem się, że to aż tak się odbije głośnym echem, ponieważ mój pierwszy odcinek trafił zupełnie przypadkiem na tablicę Magdy Gessler na Facebooka. W tedy zaczął się duży szum, gdyż mając nazwisko „Gessler” w nazwie bloga, przejąłem wszystkich fanów restauratorki, jak również przejąłem jej hejterów. Czyli ludzi, którzy kochają nienawidzić. Spodziewałem się takich komentarzy, że będzie to wzbudzać kontrowersję. Proszę mi wierzyć, że nie w każdym odcinku jest tak dobrze ukazana restauracja, jak mogłoby się wydawać. Są takie miejsca, które są fajne, ale mają jeszcze dużo do zrobienia i mówię o tym wprost. W odcinku, który był w poprzednią sobotę pojechałem do restauracji razem z trzema innymi osobami, które zgłosiły się na Facebooku, żeby to one się wypowiedziały. Chciałem doprowadzić do takiej sytuacji, bo wiem, że są osoby, które nie wierzą w moje zdanie na temat jedzenia.

Z kim zwykle jeździsz do restauracji po rewolucji?301915 249020298469647 3349269 n

Ze znajomym, który mi pomaga filmować. A te trzy osoby, z którymi byłem ostatnio, to chętni jako pierwsi zgłosili się na fanpage’u. Nie mogłem wtedy jechać ze znajomym, to wziąłem kompletnie obcych ludzi. Jak już wsiedliśmy do samochodu, nastała martwa cisza. Naszły nas takie myśli: „co my zrobiliśmy, przecież nikt się ze sobą nie zna. A jak ktoś się okaże seryjnym mordercą lub psychopatą?” To była całkiem zabawna sytuacja, ale wyjazd zaliczam do udanych. W dwóch odcinkach występujemy wszyscy razem, także będzie można zobaczyć, jak im się podobało i poznać nie tylko moją subiektywną opinię.

Na co głównie zwracasz uwagę odwiedzając takie restauracje?

Pierwszą rzecz to parking. Jeżeli jest pełny to znaczy, że w środku są goście. Później, w momencie kiedy wchodzę do restauracji, zwracam uwagę czy w niej pachnie. Każdy potrafi odróżnić zapach jedzenia, od środków zapachowych – to podstawa. Zwracam często uwagę na wystrój, bo przed każdym wyjazdem oglądam odcinek z „Kuchennymi Rewolucjami” dzięki czemu mogę porównać czy wygląda tak samo. Skupiam się również na wyglądzie samego dania, jeżeli wygląda smacznie to najczęściej takie jest. Ważne jest, czy tak samo zostało podane jak w „Kuchennych Rewolucjach”. Nigdy nie informuję właścicieli restauracji, że ich odwiedzę, żeby nie wzbudzać niepotrzebnego szumu. Zwykle kucharze mają wyuczony sposób gotowania i trudno jest go zmienić z dnia na dzień. Nie da się nauczyć tego w ciągu paru chwil, wiec takie zarzuty, że właściciele przygotowują się na mój przyjazd to nonsens.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ