Książka kontra Hollywood

Twoja ulubiona książka właśnie doczekała się filmowej adaptacji? Nie ciesz się za wcześnie, bo być może wyjdziesz z kina z poczuciem zbrukania. Kiepskich adaptacji, jak kiepskich filmów, jest sporo. W tej kwestii kluczowe jest jednak słowo „adaptacja”, które pozostawia reżyserowi spore pole do popisu. Istnieją jednak filmy, których twórcy stwierdzili, że widzowie nie są gotowi na zbyt wyrafinowaną lub tragiczną treść i po prostu ją zmienili.

www.rtvslo.si

Folwark zwierzęcy (1954)

Animowana adaptacja legendarnej książki Georga Orwella. Zacznijmy jednak od tego, czy jest to książka, którą chcemy przedstawiać małym dzieciom w formie bajki. To, że występują tam mówiące zwierzęta o niczym jeszcze nie świadczy. Prawda jest jednak taka, że powieść Orwella została wykorzystana jako amerykańska propaganda antykomunistyczna. Krążą również plotki, że CIA było zamieszane w samą produkcję. W adaptacji z 1954 roku część wątków została zmieniona, aby Orwellowskie ostrzeżenie można było bezpośrednio powiązać z komunizmem.

 

Śniadanie u Tiffany’ego (1961)

Gdzie się podziała ta skomplikowana i złożona osobowość Holly Golightly? A gdzie jej bezimienny zahukany sąsiad-pisarz? Nieważne! Hollywood zrobiło z nich jedną z najbardziej kultowych par srebrnego ekranu. Co z tego, że według Trumana Capote główny bohater był gejem? Zróbmy z niego jeszcze żigolaka… W tym filmie wszystko jest nie tak. Adaptacja reżyserska wyszła daleko poza margines autorskiej inwencji i stworzyła kompletnie inną historię. Historię może i piękną, ale jak bardzo banalną i daleką od oryginału.

 

Stań przy mnie (1986)

Pomimo tego że film jest dobry nie da się pominąć tego, że ostateczny wydźwięk opowiadania Stephena Kinga „Ciało” został lekko zmodyfikowany. To historia czterech chłopców, z których tylko jednemu – narratorowi – udało się przeżyć wczesne dzieciństwo. Reżyser był litościwszy i zamienił proporcje – pozwolił przeżyć aż trzem z nich.

 

Szkarłatna litera (1995)

Główna bohaterka książki ma zginąć? No na pewno nie w Hollywood. Twórcy filmu postanowili dodać scenę, w której Hester Prynne już, już ma zostać powieszona, ale na szczęście ratuje ją ukochany oraz niespodziewany atak rdzennych Amerykanów. Taka odległa interpretacja zupełnie zmienia wydźwięk powieści Nathaniel Hawthorne, która chciała pokazać w niej okrutną mentalność mieszkańców miasteczka i meandry ludzkiej moralności.

 

Dzwonnik z Notre Dame (1996)

Kolejna adaptacja animowana. Tym razem powieść Victora Hugo „Katedra Marii Panny w Paryżu”. Tutaj twórcy bajki znowu musieli wykazać się własną inwencją. Żaden rodzic nie włączyłby przecież swojemu dziecku opowieści o tym, że wszyscy cierpią albo umierają. Hugo nie rozpisał losów swoich bohaterów tak pozytywnie, jak studio Disneya. Wszyscy kończą marnie, a o szczęśliwym zakończeniu można tylko pomarzyć.

 

Bez mojej zgody (2009)

Kolejny przykład tego, że według Hollywood widz nie jest w stanie przyjąć skomplikowanego zakończenia. Tragizm pozostał, ale tragizm w przemielonej wersji. Twórcy filmu poszli po najmniejszej linii oporu i stworzyli najbardziej banalne zakończenie z możliwych. Co więcej zrobili do wbrew woli autorki – Jodi Picoult. W powieść zaskakują nas decyzje podejmowane przez bohaterów i końcowy zwrot akcji. W filmie zaskakuje tylko to, że Picoult nie pozwała jego twórców.

 

Dziennik zakrapiany rumem (2011)

Wartka akcja, intrygi dziennikarskie i efekciarskie sceny. A w książce? W książce nie bardzo. Hunter S. Thomson skupił się w swojej powieści na psychice bohaterów, a nie ich szalonych przygodach. Film być może i jest zabawny, ale z opowieści o zagubionych ludziach z problemami stworzył płytkie widowisko. W dodatku nie obyłoby się bez niezwykle romantycznej historii miłosnej, zaprezentowanej na ekranie. Chyba zapomniano o lekkim skrzywieniu emocjonalnym i moralnym bohaterów książki.

 

Aleksandra Supryn

ZOSTAW ODPOWIEDŹ