Kiedy efekt mija się z celem

Koszula nocna inspirowana terrorystami, dziecięca piżamka rodem z obozów zagłady, T-shirt z wizerunkiem seryjnego mordercy. Mniej lub bardziej trafne skojarzenia nierzadko wywołują skandal. Kiedy mamy do czynienia z celową prowokacją, a kiedy z  niefortunnym, przypadkowym podobieństwem?

 www.boska.pl, www.hotmoney.pl

Dziecięca piżamka w poziome, biało-granatowe pasy, na lewej piersi żółta gwiazda, w środku napis „sheriff”. Tyle wystarczyło, aby hiszpańska firma Zara znalazła się w centrum ostrej krytyki. Marce zarzucono propagowanie nazizmu, dopatrując się podobieństwa pomiędzy pasiastą koszulką, a uniformem ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych. I choć wielu zauważyło, że pasy na strojach więźniów były pionowe i znacznie grubsze, firma przyznała się do wpadki, przepraszając i wycofując produkt z obiegu. Według założeń, projekt miał nawiązywać do tradycji westernu i historii o Dzikim Zachodzie.

To nie pierwszy taki skandal z udziałem popularnej sieciówki. Kilka lat temu prawdziwą burzę wywołała torebka, na której, wśród wielu kolorowych obrazków, znajdowała się… swastyka. Powszechnie kojarzący się z nazizmem symbol zauważyła jedna z klientek, zwracając uwagę równie zszokowanym sprzedawcom. Na nic zdały się tłumaczenia, że historia znaku sięga dwóch tysięcy lat wstecz i do dziś we wschodnich kulturach funkcjonuje jako symbol szczęścia (w Indiach) i cnoty (w Chinach). Po fali krytyki ze strony klientów towar szybko wycofano ze sprzedaży, po raz kolejny przepraszając za niedopatrzenie. Zara nie jest jedyną znaną marką, która musiała zmagać się z kontrowersjami wokół asortymentu…

Kilka miesięcy temu gorąco zrobiło się wokół szwedzkiej firmy H&M. Wypuściła ona męskie koszulki z dosyć oryginalnym nadrukiem – ludzką czaszką na tle gwiazdy Dawida. Projekt został uznany za obraźliwy i antysemicki, a na forach internetowych znowu zawrzało. Tym razem jednak obyło się bez wyjaśnień – rzecznik sieciówki przeprosił, przyznał słuszność krytyki i ogłosił wycofanie produktu ze sklepów. Podobnie było rok wcześniej, kiedy w sklepach tej samej marki pojawiły się kolorowe opaski-pióropusze inspirowane stylem Indian. Choć fani stylu etno byli zachwyceni i na forach ubolewali nad wycofaniem festiwalowych dodatków, oburzenie części kanadyjskiego społeczeństwa ostatecznie wpłynęło na decyzję producentów. Sieci zarzucano wykorzystywanie indiańskiej kultury w celach komercyjnych. Jedna z klientek, wywodząca się od rdzennych mieszkańców Ameryki tłumaczyła, że pióropusze są symbolem szacunku i przywództwa.

W 2013 roku w sklepach holenderskiej sieci C&A pojawiła się koszulka z wizerunkiem, który w popkulturze funkcjonuje od lat. Na czerwonych, męskich T-shirtach nadrukowano twarz argentyńskiego pisarza i rewolucjonisty, Che Guevary. W dniu, w którym koszulka trafiła do sklepów w siedzibie firmy rozdzwoniły się telefony, a stronę internetową sieciówki zasypano lawiną komentarzy. Oburzeni klienci domagali się wycofania produktu i oficjalnych przeprosin. W Internecie nawoływano do bojkotu marki zarzucając jej propagowanie komunizmu i negatywnych wzorców.

Wizerunek Che Guevary jest popularny w popkulturze, bo obrazuje buntowniczość i brak pokory. Jednak Che Guevara nie miał nic wspólnego z młodzieżowym buntem. Był lewicowym ideologiem i mordercą. Przypisuje mu się odpowiedzialność za prawie 10 tys. egzekucji, a bezpośrednio z jego ręki miało zginąć od 800 do 1700 osób – napisał prawicowy portal Polonia Christiana. Również w tym przypadku protest odniósł pożądany efekt – koszulka szybko zniknęła ze sklepów.

Bez skandalu nie obszedł się również brytyjski Primark. Cztery lata temu firma spotkała się z falą protestów ze strony polityków i organizacji praw dziecka po tym, jak wprowadziła do sprzedaży usztywniane biustonosze dla małych dziewczynek. Sieć oskarżono o seksualizację dzieci i wywoływanie presji przedwczesnej dojrzałości. Primark nie tylko produkt wycofał, ale także zobowiązał się wpłacić zyski ze sprzedaży staników na konto organizacji zajmujących się pomocą najmłodszym.

Kilka dni temu w Wielkiej Brytanii znowu zawrzało. Ann Summers, firma produkująca bieliznę i gadżety erotyczne dla kobiet, wprowadziła na rynek serię bielizny „ISIS”. Wystarczy nazwa, by móc dopatrywać się ukrytego przesłania…

Choć producenci utrzymują, że celem było nawiązanie do egipskiej bogini płodności, Izydy, wielu dopatruje się związku pomiędzy bielizną, a znaną organizacją terrorystyczną. Atmosferę skandalu podsyca kolorystyka projektu – biało-czarne koronki niektórym jednoznacznie kojarzą się z flagą irackich ekstremistów… Jak na razie firma nie zdecydowała się na przeprosiny i nic nie zapowiada, aby bielizna miała zostać wycofana z asortymentu sklepu.

Nie od dziś wiadomo, że nie tylko reklama, ale też skandal jest dźwignią handlu. I choć na niektóre z nich spojrzeć trzeba z przymrużeniem oka (a nawet z lekkim politowaniem) to są i takie, obok których trudno przejść obojętnie. Niektóre skojarzenia wydają się oczywiste, inne mocno naciągane, jednak regularne afery wokół znanych wszystkim sieciówek skłaniają do wnikliwości i bardziej świadomych zakupów.

Patrycja Wieczorkiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ