Jestem kwintesencją próżności

jacykow 3 life4stylePowiedział Pan kiedyś, że jest jedną wielką chodzącą ułomnością, ale przynajmniej pozbawioną hipokryzji. Zastanawiam się, jak można być z jednej strony tak wobec siebie krytycznym, a jednocześnie tak pewnym siebie?

To jest właśnie osobowość. Mam w sobie różne cechy, które przynajmniej teoretycznie powinny się wykluczać. To, że ktoś jest wobec siebie krytyczny nie znaczy, że nie może siebie lubić. Wiemy, jakie są normy kanonu i wiemy, kto te normy ustala. Jeżeli ja wiem, że mam wielką, ciężką dupę i bez względu na to, czy są amatorzy takich dup, to ona obiektywnie jest wielka. Mogę tego nie lubić, ale da się z tym żyć.

No tak, ale zdawanie sobie sprawy ze swoich wad to jedno, a opinia, że jest się chodzącą niedoskonałością to drugie.

Ale tak naprawdę, każdy z nas jest jedną wielką chodzącą niedoskonałością. Nie znam ludzi, którzy są doskonali. Każdy ma jakieś ułomności, a jeżeli ktoś twierdzi, że nie ma, to zdaje się, że ma ze sobą jakiś problem. Wychodzę z założenia, że dysfunkcja niesie za sobą nadfunkcję. I to prawda, że mam mnóstwo ułomności i dysfunkcji, ale co z tego, że mam dysgrafię i dysleksję, jeżeli mój iloraz inteligencji przewyższaja 90% populacji. Co z tego, że mam duży tyłek, jak mam bardzo mocne zwieracze. [śmiech] Oczywiście była to metafora, żeby ktoś nie wziął tego co powiedziałem zbyt dosłownie.

Jesteśmy sobie w stanie wyobrazić stereotypowo styl Francuzów czy Skandynawów. Jest jakaś moda polska? Przychodzi Panu do głowy coś w modzie, co jest nasze i fajnie wygląda?

Nie. O stylu polskim trudno mówić, bo cały czas jesteśmy śmietniskiem i „śmieszniskiem” Europy. Nie mamy wzorców, na których moglibyśmy się oprzeć, cały czas szukamy ich na zewnątrz. Mody w Polsce jako takiej właściwie nie ma dlatego, że rynek jest za biedny na to, żeby ta moda mogła powstawać. Ściga się do nas jakieś ochłapy modowe ze świata. Pani jest młodą dziennikarką i na przykład mogłaby Pani, a właściwie powinna siedzieć w tej chwili w żakiecie Ani Kuczyńskiej, kurtce Roberta Kupisza i z moją torbą. Jest Pani młodą dziennikarką chcącą robić coś w modzie i gdyby pracowała Pani na świecie, to byłoby Panią na to stać. Natomiast, ponieważ pracuje Pani tutaj, to nie ma takiej możliwości. I to jest dupa. Ludzi na świecie w danych zawodach stać na pewne rzeczy, natomiast ludzie robiący to samo tutaj, nie mogą sobie na to pozwolić z różnych względów. Po pierwsze może być mnie na to nie stać, dalej co sąsiedzi powiedzą, jak ja się tak w mojej mieścinie pokażę, co na to rodzice i po piąte – czy ja spotkam chłopaka, który zaakceptuje mnie taką modną? Ja, gdy wychodzę w celach poznawczych np. gdzieś do klubu, staram się wyglądać możliwie jak najskromniej po to, żeby nie budować strojem dodatkowej bariery.

Osobom ubierającym się modnie, z jakąś wizją, trudniej zdobyć partnera?

Co do zasady – tak. Taka dziewczyna przykuje uwagę, natomiast natychmiast pojawią się wątpliwości. Po pierwsze, Boże jak ona się tak stroi, to jak ja ją utrzymam? Co ona ma w głowie, może jest próżna? Na końcu, ponieważ faceci Polacy są bardziej zakompleksieni od kobiet, on sobie pomyśli – czy ja w ogóle dam radę z taką laską? Może sobie znajdę taką przeciętną, to będę dla niej królem dżungli i jak nie będę zmieniał skarpet, to ona i tak będzie się cieszyła, że mnie ma.

Pan z łatwością mówi o swojej próżności i skłonności do wydawania na siebie pieniędzy. Polacy raczej od tego stronią.

Stronią i to bardzo. Nawet jeżeli wydają, to kłamią. Kobieta kupi coś w drogim sklepie, a koleżance powie, że z lumpeksu. Ludzie się wstydzą dlatego, że jesteśmy bardzo zazdrosną nacją i mierzymy wszystkich swoją miarą. Taka kobieta sobie myśli: Jakby mi ta Zośka powiedziała, że kupiła sobie sukienkę za 3 koła, to by mnie szlag trafił. To ja jej nie powiem, że kupiłam sobie sukienkę za 3 koła, bo ją szlag trafi i mnie znielubi. Ta polskość polega na tym, że boimy się wychodzić przed szereg. To jest wynik tchórzostwa, niedołęstwa umysłowego i apatii. Modne jest to, co noszą wszyscy. Nieprawda! Właśnie cała zabawa z modą i wizerunkiem polega na tym, że możliwości jest tysiące. Gdy świat się globalizuje, stawiamy na indywidualność, a ona właśnie na tym polega, że znamy własną wartość. Natomiast, jeżeli jesteśmy całyjacykow 4 life4style czas przestraszeni, niepewni, cierpimy na brak umiejętności i wykształcenia, a zakrywamy to zadęciem, fanfaronadą i fałszywą pewnością siebie, to do niczego nas to nie doprowadzi. Jako Polacy tylko ślizgamy się po wiedzy, a mamy narodowe poczucie nadęcia. To już Mickiewicz pisał „pawiem narodów byłaś i papugą”. Ja nie wiem skąd w rodakach bierze się to poczucie wyjątkowości – że jesteśmy narodem wybranym, że nam się należy. Kto nas wybrał i dlaczego? Kto nam powinien coś dać i dlaczego? W naszych niewielkich główkach nie potrafimy zrozumieć, że świat jest tak fantastyczny, ponieważ jest różnorodny. I ludzie dlatego są tacy jacy są, dlatego się cieszą i bawią, dlatego się kłócą i wojują ze sobą, ponieważ mają różne priorytety, a tolerancja pozwala nam to wszystko ogarnąć. Jeżeli nie pasuje mi, że ktoś pokazuje tyłek, to odwracam głowę, a nie pluję na ten tyłek. Im jestem starszy, tym moja tolerancja jest większa. Kończy się dokładnie w tym momencie, w którym moje dobra zaczynają być naruszone.

Nie denerwuje Pana to, że w Polsce wciąż jest wiele nietolerancji? Jesteśmy na placu Zbawiciela, tuż koło tęczy, która płonie 6 razy w ciągu roku…

Oczywiście, że mnie denerwuje, natomiast ja nie żyję ze wszystkimi Polakami. Każdy z nas ma środowisko ludzi i miejsca, wśród których i w których bywa. Mam miejsca w Warszawie, w których czuję się absolutnie jakbym był w centrum Europy i takim miejscem jest np. rybny, czyli Charlotta. Proszę spojrzeć na twarze wokół. Ci ludzie inaczej wyglądają, są inaczej ubrani, mają inne twarze niż ci, którzy spacerują parę metrów dalej. Jeżeli ktoś pali tęczę, to mogę ją gasić, ale jeżeli nie daję już rady, to tylko myślę – idiota. Drażni mnie nietolerancja, ale drażni mnie globalnie. Nie można powiedzieć, że jesteśmy totalnie nietolerancyjnym krajem, ponieważ nietolerancja jest na całym świecie. Gloryfikacja tolerancji, którą teraz widzimy wciąż jest tylko gloryfikacją. Świat jest pełen nietolerancji, natomiast to cywilizacja powoduje, że te nasze różne nietolerancje musimy schować do kieszeni. Pamiętam ten moment, w którym w Polsce na krótko zmienił się rząd na PiSowski i pewien bardzo znany seksuolog powiedział „Kurwa, nareszcie nie będę musiał udawać, że lubię pedałów.” Świat się zmienia i zmieniać się będzie. Im bardziej twarde głowy będziemy mieli, tym trudniej będzie nam się na tym świecie żyło. Bo nietolerancja nie powoduje niczego innego jak tylko wściekłość i wkurwienie.

Kiedyś był Pan przeciwny wychowywaniu dzieci przez pary homoseksualne.

Kiedyś tak, ale po swoich różnych podróżach po świecie uważam, że do nas też to dojdzie. Nie ma już znaczenia, kto wychowuje dzieci. Znaczenie ma to, jak je wychowa i z jakimi wzorcami, a w tym przypadku płeć rodziców nie ma nic do rzeczy.

Co Pan sądzi o tej medialno-kościelnej nagonce na ideologię Gender?

Wynika to z kompleksów, niewiedzy i z tego, że wszystko co nowe i nieznane jest torpedowane. Oczywiście ideologia Gender ma prawo wydawać się dosyć skrajna. W naszym kraju, do tej pory codzienne mycie się przez faceta było uznawane za niemęskie. No więc jak ludzie mają przyjąć ideologię Gender? W małych miastach mężczyzna, od którego w piątek wieczorem nie wali tak, że ma się łzy w oczach jest już podejrzewany o odmienną seksualność. Sporo jeżdżę po Polsce, spotykam się z ludźmi i wiem, że tak wciąż jest.

Planuje Pan pisanie drugiej książki?

Ja w ogóle niczego nie planuje. Staram się nie robić dalekosiężnych planów, bo to nie ma sensu. Myślę, że napiszę jeszcze nie jedną książkę, bo mam sporo rzeczy do powiedzenia. Natomiast trudno mi jest powiedzieć kiedy. Na razie jestem bardzo skoncentrowany, żeby robić ubrania i żeby one w końcu ujrzały światło dzienne.

Dlaczego zdecydował się Pan projektować? Było to w sferze Pana marzeń? Fajnie jest patrzeć na coś, co powstało niejako z niczego i jest od początku do końca nasze?

Nie było to nigdy w sferze moim marzeń. Co do tego, czy fajnie jest patrzeć na swoje własne rzeczy, albo kogoś w swoich rzeczach – bardzo. W ogóle nie zdawałem sobie z tego sprawy do momentu, w którym nie zobaczyłem paru osób w swoich sukienkach i ze swoimi torbami.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ