Jestem kwintesencją próżności
Egoista, dziwak, próżny cham ze zdjęć na plotkarskich portalach. A może inteligentny, nie owijający w bawełnę indywidualista? Po lekturze książki Tomasza Jacykowa „O elegancji i obciachu Polek i Polaków” zmieniła się moja opinia na temat najpopularniejszego polskiego stylisty. Doceniłam jego wiedzę, elokwencję, poczucie humoru i szczerość. O niemodnych Polakach, ideologii Gender i dziewczynkach prowokujących gwałcicieli w pierwszym wywiadzie, którego bałam się zrobić.
Hanna Gajewska: Po raz pierwszy pojawił się Pan w telewizji w programie „Kawa czy herbata” w 1993 roku. Miał Pan na sobie czarne okulary, złote rękawiczki i…
Tomasz Jacyków: Tak, miałem złote rękawiczki i brokatowy zielony golf.
Czy dzisiaj też by się Pan tak ubrał?
Gdybym był w swoim wieku, czyli miałbym dwadzieścia parę lat, to teraz jest taki czas w modzie, że te złote rękawiczki i brokatowy golf mógłbym spokojnie założyć.
Czemu zdecydował się Pan na napisanie książki?
Dlatego, że dwadzieścia lat pracy w jednym zawodzie daje bardzo dużą wiedzę, która jest ogólnie ludziom nieznana, a w dzisiejszych czasach bardzo potrzebna. Postanowiłem podzielić się wiedzą ze swoimi rodakami.
Po lekturze Pana książki odniosłam wrażenie, że jest ona niesamowicie pozytywna. Pisze Pan, że każdy moment w naszym życiu jest fantastyczny. Trochę taka pszczółka Maja w Disneylandzie.
Nie piszę, że każdy moment jest fantastyczny, ale proponuję, żeby żyć tak, aby w każdym momencie można było zgasić światło i mieć poczucie, że jest się ze wszystkim rozliczonym.
Da się na co dzień być tak pozytywnym? Przecież w życiu jest różnie.
Każdy człowiek przeżywa swoje wzloty i upadki, lepsze i gorsze dni. Natomiast nastawienie do wszystkiego co nas otacza jest kwestią wypracowania tego w sobie. Myślę, że ludzie, którzy w życiu doświadczyli wielu rzeczy – dobrych, złych, różnych – albo w pewnym momencie zaczynają wariować, stają się potwornie sfrustrowani i zgorzkniali, albo nabierają takiego dystansu jakiego nabrałem ja.
W naszym kraju jest taka tendencja, że indywidualności…
Nie. Na całym świecie jest tak, że indywidualnościom żyje się bardzo trudno. Jest to spowodowane nie tyle ludźmi, co samymi indywidualnościami. Oczywiście, że w szerokim świecie jest nieco łatwiej, natomiast musimy pamiętać, że nie wszyscy ludzie indywidualni odnoszą sukces. Jak sama nazwa wskazuje są jedni, pojedynczy. Zazwyczaj tak jest, że ludzie funkcjonujący w społeczeństwie mają oparcie w grupie. Indywidualiści to zawsze ludzie samotni – samotni w swej kreacji, samotni w swej wielkości i samotni w swym obłędzie. Tym, co się dzieje w ich głowach nie mogą się podzielić z kimś równym sobie, bo takiego kogoś nie ma. To nie ma znaczenia, że żyję w Polsce, Stanach Zjednoczonych, Włoszech lub we Francji. Reakcja na mnie wszędzie na świecie jest taka sama – bardzo żywiołowa. Po prostu w którymś momencie życia zdałem sobie sprawę, że jestem dziwadłem, dziwolągiem. Możemy to nazwać również indywidualizmem. Muszę z tym żyć, bo nie mam innej opcji.
Pana książka jest o Polakach.
Tak, przede wszystkim jest to książka napisana tutaj, przez osobę stąd dla rodaków.
Wynika z niej, że Polacy ubierają się źle. Podejrzewam, że jest Pan estetą…
Tak.
Zatem czy Pan, jako esteta, lubi Polskę? Gdzieś wyczytałam, że jest Pan umiarkowanym patriotą, natomiast czy sprawia Panu przyjemność chodzenie po polskich ulicach?
Nie, nie sprawia mi. Jakby mi Pani dwadzieścia czy dwadzieścia pięć lat temu powiedziała, że będę w tym kraju żył i robił karierę, to bym się popukał w czoło. Ja, jako osoba nastoletnia i dwudziestoletnia absolutnie nie brałem pod uwagę takiej opcji. Rzeczywiście jest to okrutny żart losu, że ja tu jestem. Akurat tak mi się życie ułożyło, że zostałem w Polsce. Wiele było momentów, gdy teoretycznie mogłem wyjechać, a praktycznie życie toczy się swoim własnym torem.
Żałuje Pan tego?
Właśnie o to chodzi, że ja niczego w życiu nie żałuję. Jak widać nie wyjechałem i moje życie nie potoczyło się tak, jak sobie to wyobrażałem, ale to byłaby hipokryzja gdybym miał zacząć narzekać na swój los. Zostałem tutaj, rozwijam się i robię cały czas nowe rzeczy. Może nie na skalę globalną, ale myślę sobie, że tak samo jak je robię tutaj, tak robiłbym je globalnie.
Książkę zaczyna Pan od zdania, że przyszedł na świat, aby uszczęśliwiać ludzi i udowodnić im, że są fantastyczni. Jak to się ma do tego, że jest Pan osobą bardzo krytyczną, a Pana opinie są często dosyć ostre? Naprawdę uważa Pan, że tak brutalna krytyka komuś pomaga?
A co mnie to obchodzi? Tak jak piszę w swojej książce, przyszedłem na świat po to, żeby sprawiać ludziom przyjemność i radość. Krytyczne spojrzenie jest bardzo potrzebne. Gdy odnoszę się do czegoś krytycznie, zawsze wyjaśniam czemu uważam tak, a nie inaczej. W momencie kiedy jakaś pani ma sukienkę ze szwem na stojącym brzuchu i ja mówię, że to jest niedobre, mówię też dlaczego.
No dobrze, ale opinia, że kobieta „wygląda jak stara kurwa znad morza” może zmotywować tę kobietę do poprawienia swojego wyglądu czy jednak tylko zdołować?
To wszystko zależy od osobowości. Jeżeli zdołować, to w ogóle nie warto sobie takimi ludźmi zawracać głowy. Oni nie są warci jakiegokolwiek zachodu. Ta opinia równie dobrze może skłonić do refleksji albo spotkać się z aprobatą. Może o to tej pani chodziło? Ja nie mówię, że to musi być zły wygląd. Na wygląd trzeba sobie zasłużyć i myślę, że są takie kobiety, które marzą o tym, żeby tak wyglądać. Jeżeli ta krytyka je dotyka to niech mi pokażą starą kurwę znad morza, która wygląda inaczej i wtedy dojdziemy do konsensusu.
A na Pana – krytyka działa motywująco? Ostatecznie na Pana temat można przeczytać wiele negatywnych opinii.
Ale kto mnie krytykuje?
Z nazwiska ciężko byłoby wymienić.
No właśnie. Dlatego ta krytyka ani mnie nie dotyka ani nie motywuje. Uważam, że jak najbardziej należy przejmować się krytyką, natomiast osób, które wzbudzają w nas jakiekolwiek emocje. Jeżeli coś złego mówi ktoś, w stosunku do kogo nie mam w ogóle żadnego stosunku, to dlaczego miałoby mnie to obchodzić? Przejmuję się opinią osób, które są dla mnie choć minimalnie autorytatywne lub darze je jakimkolwiek szacunkiem, a takich ludzi na świecie jest niewielu. Opinie całej reszty kompletnie mnie nie interesują.