Jeść albo nie jeść?
Jedzenie tylko do 18-tej to bardzo częste przykazanie w dekalogach odchudzających się kobiet. Czy słuszne? Wiele kobiet deklaruje, że schudło dzięki ograniczeniu wieczornych posiłków. Czy to było głównym powodem utraty wagi? Może to tylko efekt placebo, albo wpływ innych wyrzeczeń idących w parze z restrykcyjną dietą?
Rozważania zacznijmy od łatwych obliczeń, które sprawdzą zgodność podstawowych zasad diety wg internautek. Jedną z tych reguł jest omawiana przez nas wstrzemięźliwość od pokarmów od godziny 18-tej, z kolei następną – jedzenie sześciu małych posiłków dziennie w odstępach 3-godzinnych. Wykonując nieskomplikowane działania matematyczne, dochodzimy do prostego wyniku, że zgodnie z przykazaniami pierwsze śniadanie powinniśmy zjeść o godzinie… 3-ciej nad ranem. Jest to raczej niewykonalne, dlatego ilość posiłków maleje do pięciu, a nawet czterech (bo nie każdy jest w stanie przełknąć cokolwiek nawet o 6-tej). Tutaj pojawia się pierwsze tłumaczenie cudownych rezultatów niejedzenia po 18-tej – chudniemy, bo jemy o wiele mniej niż powinniśmy. Miało być sześć posiłków, a kończy się na czterech, mamy więc niedobór kalorii, czyli delikatną głodówkę, ot cała magia.
Nieciekawie sytuacja wygląda również, gdy ktoś pracuje do 18-tej. Wtedy teoretycznie ostatni posiłek powinien zjeść podczas przerwy w pracy, a później do rana po prostu nie myśleć o jedzeniu. Na pewno obudzi się wtedy z płaskim brzuchem, czyli cel osiągnięty. Niestety takie krótkie głodówki mają fatalny wpływ na nasze zdrowie. Gwarantują też efekt jojo, a ten argument chyba najtrafniej przemówi do pragnących schudnąć.
Zakaz wieczornego objadania wziął się z błędnego twierdzenia, że metabolizm z nocy zwalnia. Jednak jak udowadnia dr Layne Norton w „Muscular Development” dzieje się tak tylko u tych osób, które nie ćwiczą. Wobec tego wszyscy zagorzali fani siłowni, fitnessu i innych aktywności fizycznych nie są narażeni na nocny spadek prędkości przemiany materii. Co więcej, po zsumowaniu tendencji (w pierwszej fazie snu delikatne zwolnienie metabolizmu, w kolejnej – REM zdecydowane przyśpieszenie) dr Norton stwierdza, że przemiana materii w czasie snu jest szybsza, niż w stanie spoczynku w ciągu dnia. Nie ma więc dowodów na to, że wieczorny posiłek wpłynie negatywnie na naszą sylwetkę.
Warto jednak zaznaczyć, że mówiąc „wieczorny posiłek”, nie mamy na myśli ociekającego tłuszczem hamburgera z podwójną porcją frytek. We wszystkim należy zachować umiar, więc i na noc nie należy się objadać. Ostatni posiłek powinien być bogaty głównie w białko (twaróg, mięso), natomiast ubogi w węglowodany. Dobrze, jeśli będzie to kolacja lekkostrawna, wtedy uczucie lekkości nas nie opuści.
Ostateczna decyzja jest następująca: jedzenie do 18-tej – owszem, ale tylko wtedy , gdy kładziemy się spać między 20-21. We wszystkich innych przypadkach kolacja może, a nawet musi się opóźnić. Wieczorne głodówki i kładzenie się spać z pustym żołądkiem nie ma na nas tak zbawiennego wpływu, jak mogłoby się wydawać. Co więcej, może zaszkodzić nam i naszej sylwetce. W planowaniu codziennej diety warto zachować odrobinę dystansu do wszelkich informacji dostępnych w Internecie, gdyż często są one wyssane z palca. Warto za to konsultować wszystkie wątpliwości z dietetykiem i posiłkować się (nawet po 18-tej) literaturą fachową.
Anna Kukiełka