Jak wygląda życie bez Facebooka?

Okazuje się, że może być całkiem zwyczajne. Tak samo można utrzymywać kontakt ze znajomymi, studiować, czy pracować. Jak w każdym przypadku nie należy jednak popadać w skrajności. Codzienne dopytywanie się koleżanek, co słychać w wirtualnym świecie może być męczące. Jednak gorsze może być tylko uzależnienie od tego medium. Jak w XXI wieku radzą sobie ludzie, którzy z portalami społecznościowymi nie mieli nigdy nic wspólnego i nie chcą mieć?

seoclerk.com

Dzisiaj Facebook, kiedyś Nasza Klasa są i były ważnymi częściami naszego życia. Codziennie oglądamy kilkadziesiąt zdjęć, którymi chwalą się znajomi, słuchamy piosenek, które wstawiają na tablicę, lajkujemy ich posty. Nie wyobrażamy sobie, żeby media społecznościowe miały nagle zniknąć. Dla wielu osób oznaczałoby to zerwanie kontaktów i zamknięcie dostępu do źródeł informacji. Możemy nie widywać się ze znajomymi przez wiele miesięcy, ale pogawędki na Facebooku chcemy odbywać praktycznie codziennie. Taki sposób jest łatwiejszy, szybszy i nie wymaga wychodzenia z domu. Nawet widomości ze studiów, czy pracy są wymieniane w specjalnie stworzonych do tego grupach. Są tam też wszystkie wydarzenia, w których bierzemy udział i strony, które lubimy nie bez powodu. FB stał się elektroniczną formą notatnika i pośrednikiem. Kiedy umawiamy się na spotkanie, chcemy mieć stały kontakt z tą osobą, nie ważne – internetowy, czy telefoniczny. W przypadku, gdy go zabraknie, zastanawiamy się jak żyli ludzie kilkanaście lat temu.

– Bez FB wyleciałabym ze studiów pewnie po semestrze. Bez materiałów, pytań innych grup, czy po prostu podręczników i skryptów wrzucanych w PDFie… O informacjach typu ,,dziekanat wzywa” albo ,,zajęcia odwołane” nie wspomnę – żali się Marta, studentka geologii.

Mówi się, że ten, kto nie udziela się w Internecie, praktycznie nie żyje. O ile nie mamy bezpośredniego kontaktu z tą osobą, nie wiemy co się u niej dzieje. Nie poznajemy rewelacji z życia, nie oglądamy co je na obiad, ani gdzie jest w danym momencie. Takie rozwiązanie wydaje się być idealne dla osób ceniących prywatność. Wyznają one zasadę: „Chcesz wiedzieć co u mnie słychać? Zadzwoń albo się ze mną spotkaj”. Bliski kontakt traktują jako najlepszą z możliwych opcji. Podczas rozmowy w cztery oczy widzą zachowanie drugiej osoby i wiedzą, że mogą liczyć na większość spontaniczność oraz zareagować, kiedy wydarzy się coś złego. Przywiązują do tego tak dużą uwagę, że kontakt wirtualny jest dla nich całkowicie zbędny, bo nie autentyczny.

Chyba nie trzeba tłumaczyć, dlaczego wirtualna komunikacja szkodzi normalnym relacjom. Z pewnością wiele osób było świadkiem sytuacji, kiedy w towarzystwie (realnym, fizycznym towarzystwie) znalazła się chociaż jedna osoba, która cały czas ignorowała innych i sprawdzała Facebooka. Jest to bardzo irytujące. Ponadto nie podoba mi się polityka FB. Jest to firma, która przecież może wykorzystywać wizerunek swoich użytkowników. Niestety na tyle potężna, że nikt tego problemu nie porusza – mówi Dorota, która nigdy nie założyła konta w żadnym serwisie społecznościowym.

Jednocześnie dziewczyna nie ukrywa jakie problemy powstają, kiedy nie ma wirtualnego kontaktu ze znajomymi. – Dwa razy przyszłam na uczelnię i okazało się, że nie ma zajęć. Byłam bardzo zdenerwowana, że te informacje pojawiły się tylko na FB, ale pocieszył mnie fakt, że jeszcze jedna dziewczyna wtedy przyszła – taka, która również nie ma tam konta. Obie w nerwach mówiłyśmy, że w końcu musimy je założyć. Również po trzech latach studiów dowiedziałam się, że na pierwszym roku była organizowana wycieczka do Berlina tak, organizowana przez Facebooka.

Każdy z nas chce być świetnie poinformowany, a nie od dziś wiadomo, że świat karmi się plotką. Serwisy społecznościowe są najlepszym źródłem do jej rozwoju. Wiele osób udaje niezależne i niezainteresowane, a tak naprawdę zamiast założyć sobie bezpłatne konto, dopytują o najważniejsze newsy inne osoby. – To bez sensu, kiedy do końca studiów wisisz na ramieniu innych osób dzwoniąc: „Heeeej Baasiaaaa, pisał ktoś coś na fejsiee? Jakies info o egzaminie?? Przeczytaj mi jakie są wieści z frontu odnośnie przenoszenia zajęć” – pisze Aga na forum Wizażu, gdzie dziewczyny wymieniają się poglądami na ten temat. Wiele z nich uważa, że zamieszczanie o sobie prywatnych informacji w Internecie to przesada. Dzisiaj są już tylko procentem osób, które zdają sobie sprawę z tego, że takie rzeczy, jak adres, numer telefonu, czy miejsce pracy nie są danymi, które powinno się upowszechniać. Nasi rodzice zapytani, czy chcieliby, żeby każdy wiedział o ich prywatnych sprawach, w większości zgodnie odpowiedzieliby, że nie. Nasz pokolenie czerpie wzorce z państw zachodnich, gdzie takie zachowanie jest na porządku dziennym. Co musiałoby się zmienić, żebyśmy usunęli nasze konta? Albo co skłoni sceptyków do ich założenia? Zmiany muszą być zaskakujące, albo opanować cały Internet, jak mówi Dorota. Inaczej przyzwyczajenia trudno będzie zmienić.

Ada Koperwas

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ