Izolacja od dorosłości. Dlaczego nie chcemy dorosnąć?

Wieczny „Piotruś Pan” – znasz to stwierdzenie? Dlaczego takich Piotrusiów jest coraz więcej?

Ostatnio miałam okazję pisać o przemijającym czasie, w odczuciu kobiet. A przecież, mężczyźni, równie często nie godzą się z przemijaniem. Jednak pokazują to w zupełnie inny sposób – nie robią sobie operacji plastycznych (choć zdarza się i to) i hucznie obchodzą każde kolejne urodziny, w przeciwieństwie do kobiet. A więc co robią mężczyźni, którzy nie chcą dorosnąć? Obecna literatura, w dużej mierze, jeśli jej bohaterem jest mężczyzna, poświęcona jest tak zwanym Piotrusiom Panom. Metafora Piotrusia Pana, to nic innego jak metafora wiecznego chłopca. Takiemu mężczyźnie, pomimo tego, że można mu przypisać wszystkie cechy zewnętrzne wskazujące na dojrzałość, można przypisać także, dziecięce zachowania. Zamiast obowiązków – wybiera on zabawę, korzysta do woli z wolności i nie podporządkowuje się upływającemu czasowi. Wyznaje teorię „tu i teraz”, a konsekwencje nie są dla niego. W obecnych czasach, syndrom Piotrusia Pana, dotyczy wielu dorosłych mężczyzn.

Mężczyzna, w pewnym wieku, powinien założyć rodzinę, mieć ukochaną u boku, odpowiedzialną pracę, umożliwiającą utrzymanie, a niedługo potem gromadkę dzieci. Być opiekuńczy i odpowiedzialny – to naturalny etap życia każdego faceta, jednak nie Piotrusia Pana. Przysłowiowy Piotruś Pan, to wieczny chłopiec, żądny przygód, bujający w obłokach, potrzebujący wiecznej opieki i troski – od swojej partnerki – o ile ją w ogóle posiada. Bo taki nastolatek w ciele dorosłego mężczyzny, gdy wchodzi w okres, w którym jego rówieśnicy zakładają rodziny, zazwyczaj zmienia partnerki, jak skarpetki, traktując je jak dobrą zabawę, zresztą jak wszystko inne. Skupiony jest tylko na sobie i swoich potrzebach, zazwyczaj więc jest niezdolny do budowania poważnych relacji czy trwałych więzi. Pociąga go wolność, żyje w swojej Nibylandii. Nie przyjmujE do świadomości, że 18-nastke, m już za sobą, i to jakieś 15 lat temu. W związku z czym lubi obcować z osiemnastkami, które lubią się z nim bawić. A jeśli już o zabawie mowa – współczesny Piotruś Pan, często żyje dla weekendu, a ponadto – nie wie kiedy, i jak z klasą, skończyć swoją imprezę. Poszukuje on ukojenia w nocnym życiu, nie stroniąc od używek. Jego życie to balanga do rana, wstydliwe powroty, czarna dziura w pamięci, długie, kacowe poranki. Pizza do dowóz i browar na kaca. Czysty hedonizm i życie bez większego celu i motywacji. A szczególnie motywacji do dorosłości. Bardziej jara go paintball, niż poważne deklaracje. Zamiast brnąć do przodu, utkwił on w tym co znane i bezpieczne. Jego życie niewiele różni się od tego, które prowadził, gdy miał 17 lat. I teraz ma sens, gdy nasi rodzice powtarzają „za moich czasów było inaczej”.

Psychologowie, źródła problemów, doszukują się w dzieciństwie, nadopiekuńczych matkach i braku emocjonalnej obecności ojca. W domach, w których zabrakło męskiej ręki, matki niejednokrotnie próbują wynagrodzić ten brak. Rozpieszczając syna – stąd też 40-latkowie, mieszkający z mamusią. Żadna inna kobieta nie jest w stanie zastąpić mamy – jej gotowania, prania i usługiwania. Dlatego też Piotruś Pan, woli być sam, niż z kobietą, która nie będzie drugą mamą. A co ciekawe, Piotruś niejednokrotnie ma powodzenie u kobiet – w końcu jest szalony, bezproblemowy, rozrywkowy, dowcipny, zabawny i zawsze uśmiechnięty. „Na początku znajomości temperatura jego uczuć może oszałamiać. Zaloty Piotrusia mają niesłychaną oprawę, a emocje fantastyczną amplitudę. Wszystko dzieje się w klimacie uroczego, zwariowanego nastolatka. Z samolotu zrzuci kwiaty, wyląduje na spadochronie prosto w łóżku, ustawi kapelę pod oknem, porwie na superwakacje i Bóg wie, co jeszcze. Ale jak przyjdzie do codziennych obowiązków, planowania i odpowiedzialności, to Piotruś marzy, żeby rozstąpiła się ściana”.

Dorosłość bywa trudna, o czym każdy przekonuje się, prędzej czy później. Bycie dzieckiem jest fajniejsze, i łatwiejsze! Raczej nikt nie chciałby dorastać. Ale wszyscy powinni wiedzieć, że kiedyś po prostu trzeba. Takiego Piotrusia Pana, również kiedyś dopadnie rzeczywistość – w końcu, koledzy wiecznego chłopca, założą rodziny, ułożą sobie życie, i w końcu nie będzie z kim imprezować i bawić się w nastolatków. Wtedy właśnie życiowy bankrut, powinien dostrzec potrzebę zmiany, potrzebę zakończenia niekończącej się impry. W ich głowie rodzi się wątpliwość i potrzeba tradycyjnych wartości, jak praca, dom, dzieci. Ale i to nie jest powiedziane, na sto procent. Syndrom Piotrusia Pana możemy odebrać jako kryzys męskości, strach przed jakimkolwiek zaangażowaniem, pewne zaburzenie osobowości, jednak równie dobrze, może to być zwyczajna ucieczka przed dorosłością, niedojrzałość emocjonalna i infantylność. Ludzie z syndromem Piotrusia Pana wypełniają nasze miasta, a co zrobić z takim Piotrusiem Panem? Mam na tą okoliczność tylko jeden odpowiedni cytat:

„Faceci są jak wino. Najlepiej zamknąć ich w piwnicy i poczekać aż dojrzeją”. No chyba, że chcesz być Wendy, która cierpliwie i wiecznie czeka, aż Piotruś Pan się wyszaleje? A apropo wina – no to cheers!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ