Inspiracje przychodzą do mnie same
Piotr Rubik to kompozytor, producent muzyczny i multiinstrumentalista przez niektórych określany mianem twórcy sacro polo. Fani uwielbiają jego utwory, natomiast dla krytyków wciąż jest postacią kontrowersyjną. Z okazji ukazania się na rynku jego nowej płyty „Pieśni szczęścia” Piotr Rubik opowiada nam dlaczego znalazł się w jednym gronie z Krzysztofem Pendereckim, co oprócz muzyki sprawia mu wiele radości i jak widzi przyszłość swoich córek.
Pana muzyka często określana jest mianem kiczowatej, tandetnej, a najbardziej zagorzali przeciwnicy nazywają Pana twórczość jako sacro polo. W wywiadzie dla „Gali” nazwał Pan swoich krytyków „niedouczonymi recenzentami”. Czy obawia się Pan nieprzychylnych głosów na temat nowej płyty „Pieśni szczęścia”?
Nie, kompletnie się nie obawiam. Ja robię to, co czuję i myślę, że krytyka nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Jestem drugą osobą w Polsce, która została określona mianem kompozytora sacro polo. Pierwszą był Krzysztof Penderecki. Dlatego uważam, że jestem w dosyć nobliwym gronie. Zawsze, gdy robi się coś nowego i innego, pojawia się ktoś, kto będzie to krytykował.
Podczas koncertu symfonicznego w Amfiteatrze Kadzielnia (red. w Kielcach) u Pana boku wystąpili soliści: Agnieszka Przekupień, Ewa Prus, Marcin Januszkiewicz, Mateusz Bieryt, a rolę narratora objął Zbigniew Książek. Wystąpił także Chór Teatru Muzycznego w Lublinie, Wrocławski Chór Akademicki i Orkiestra Filharmonii Świętokrzyskiej. Zapis tego występu to najnowsza płyta. Takie przedsięwzięcie musi wyglądać jak wielka produkcja.
Każdy mój koncert to wielka produkcja, ponieważ bierze w nim udział wielu wykonawców. Na scenie wraz ze mną jest 110 artystów, oprócz tego jeszcze cała ekipa techniczna. Często gram takie koncerty i ten w Amfiteatrze Kadzielnia nie był inny. Później słuchacz ma na płycie naprawdę wyjątkowy koncert z orkiestrą, która umie wyrazić bardzo wiele emocji. Bardzo się cieszę, że mogę robić tak duże koncerty.
Uważa Pan, że „Pieśni szczęścia” zawierają takie utwory, które powtórzą sukces „Niech mówią, że to nie jest miłość”” czy „Psalmu dla Ciebie”?
Jestem pewny, że tak, ale czy powtórzą sukces wymienionych piosenek – tego nie wiem. To nie zależy ode mnie, tylko od słuchaczy.
„Pieśni szczęścia” to album opowiadający o miłości. Czy trudno jest stworzyć muzykę o miłości tak, by poruszała odbiorców?
Inspiracje przychodzą do mnie same. Cały proces tworzenia muzyki jest rodzajem olśnienia. Pisanie o miłości jest szczególnie wdzięcznym tematem – po prostu skłania do wzruszeń i emocji.
W teledysku do utworu „Miłość to słowa dwa” występuje dwójka uczestników programu „Mali Giganci” – Małgosia Kowal i Kacper Dąbkowski. Skąd taki pomysł?
Bardzo spodobał mi się występ Małgosi i Kacpra w programie „Mali Giganci”, a chciałem, żeby w teledysku wystąpili tancerze tańczący latino – ponieważ utwór jest utrzymany w takim rytmie. Dlatego ich zaprosiłem i uważam, ze wypadli świetnie.
{youtube}9MWyAdudYT4|600|450|0{/youtube}
Nie zajmuje się Pan tylko i wyłącznie tworzeniem muzyki. Wydał Pan książkę „Bajki z zielonego lasu”, otworzył muzyczne przedszkole „Rubik Music School”, a ostatnio mogliśmy oglądać Pana w roli jurora w programie „Aplauz, aplauz”. Czy te i inne działania sprawiają Panu tyle samo radości co tworzenie muzyki? Do takich działań inspiruje Pana rodzina, dzieci?
Moją największą pasją jest tworzenie muzyki. Nic innego nie sprawia mi większej satysfakcji. Wszystko inne to tylko miła odmiana [śmiech]. Programy takie jak „Aplauz, aplauz” są bardzo dobrą inicjatywą, bo pokazują, że warto spędzać czas z rodziną. I warto śpiewać [śmiech].
Moje przedszkole muzyczne „Rubik Music School” to moja misja. To miejsce, gdzie dzieci poznają od najmłodszych lat muzykę i mogą się nią bawić. Uważam, że niezależnie od tego czy dzieci będą chciały w przyszłości kontynuować drogę artystyczną, czy też nie, to taka edukacja zawsze się im przyda. Zdobyte w ten sposób doświadczenie, zrobi z nich bardziej świadomych odbiorców muzyki.
Pan otrzymał edukację muzyczną w domu. Czy to przyczyniło się do Pana późniejszej kariery?
W domu zaszczepiono mi miłość do muzyki. Mój dziadek był wielkim melomanem, miał pianino i olbrzymią kolekcję płyt, więc muzyka towarzyszyła mi od dziecka. Rodzice w porę zauważyli, że bardzo interesuję się muzyką. Zapisali mnie do szkoły muzycznej i dzięki temu jestem w tym miejscu w jakim jestem.
Udziela Pan nie tylko wywiadów związanych z Pana drogą zawodową, ale i dotyczących ojcostwa. Pana córki są obecne w mediach. Uważa Pan, że medialność, uczestnictwo dzieci w świecie show biznesu nie jest dla nich zagrożeniem?
Mój zawód wymaga ode mnie obecności w mediach. Nie ma sensu na siłę ukrywać dzieci. Jestem dumny ze swoich córek , lubię przebywać ze swoją rodziną. Wiem gdzie przebiega granica, nigdy jej nie przekroczyłem i nie przekroczę.
Pana córki przejawiają zainteresowania muzyką? Stara się Pan przekazać im swoje pasje, a może chce pokazać różne drogi?
Moje córki znają większość moich piosenek na pamięć, lubią grać na pianinie, więc zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Na pewno nie będę ich do niczego zmuszał. Same wybiorą swoją drogę.
____________________
Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.