Obalamy kosmetyczne mity!

Obecnie obserwujemy bardzo szybki postęp technologiczny, który nie omija także kosmetologii. Koncerny kosmetyczne prześcigają się we wprowadzaniu nowych preparatów na rynek. W cenie są najlepsi specjaliści od marketingu, gdyż sukces w sprzedaży w dużej mierze zależy od skutecznej promocji produktu. Natomiast konsumenci, stojąc przy sklepowych półkach, często czują się zagubieni, ponieważ nie wiedzą, który kosmetyk wybrać i czy rzeczywiście jest on tak skuteczny, jak obiecuje producent. Przeczytaj nasz artykuł, a rozwieje on wiele Twoich kosmetycznych wątpliwości.

Źródło: www.thedoctorstv.com

Zawarty w kosmetyku kwas hialuronowy działa przeciwzmarszczkowo

MIT. Kwas hialuronowy znajdujący się w składzie preparatów kosmetycznych ma za duże cząsteczki, aby móc przeniknąć przez warstwę rogową naskórka. Nie dostaje się do skóry właściwej, więc tym bardziej nie wpływa na opóźnienie procesów starzenia. Ze względu na silną higroskopijność jego działanie ogranicza się do powierzchniowego nawilżania, gdyż tworzy film na powierzchni naskórka, powodując krótkotrwałe podwyższenie jego wilgotności, dzięki temu skóra dodatkowo staje się gładka i miękka. Jest też dobrym promotorem przenikania, gdyż ułatwia „przejście” innych substancji aktywnych w głąb skóry.

Parabeny wywołują alergię i podrażniają skórę

MIT. Znajdują się na liście konserwantów, których stosowanie jest zgodne z prawem. Europejska organizacja COLIPA (The Cosmetic Toiletry and Perfumery Association) przeprowadziła toksykologiczne badania, których wyniki jednoznacznie świadczą, że bezpieczne jest dodawanie tych związków do preparatów kosmetycznych. Powikłania w postaci alergii i podrażnień zdarzają się bardzo rzadko. Dużo częściej pojawiają się uczulenia na inne konserwanty, np. timerosal, formaldehyd, euksyl, katon czy quaternium. Metylparaben i propylparaben stosuje się nawet w jedzeniu, zostały one uznane przez Amerykańską Agencję ds. Bezpieczeństwa Leków i Żywności (FDA) za substancje niezagrażające zdrowiu.

Dermokosmetyki z apteki są bardziej bezpieczne i skuteczne niż kosmetyki sprzedawane w drogerii

MIT. Pojęcie dermokosmetyków czy kosmoceutyków jest sloganem marketingowym. Pod względem prawnym nie istnieje osobna kategoria, która określałaby takie produkty, są one poddawane takiej samej zasadzie rejestracji, dopuszczeniu do obrotu i produkcji jak inne kosmetyki. Producenci nazywający w ten sposób preparaty kosmetyczne mogą wprowadzać konsumentów w błąd, którzy będą spodziewać się podobnie silnego działania i kontroli podczas wytwarzania, jaką charakteryzują się leki. Często również mówi się, że dermokosmetyki zawierają wyselekcjonowane składniki, nie podrażniają i mają bardziej ukierunkowane działanie na określoną dysfunkcję skóry, np. nadmierną suchość. Należy jednak pamiętać, że te same surowce znajdują się w składzie produktów z drogeryjnych półek. Nie ma też gwarancji, że kosmetyk z apteki nas nie uczuli, czy nie podrażni.

Parafiny (np. olej mineralny, wazelina) są toksyczne

MIT. Kontrowersje budzi fakt, że pozyskuje się je z frakcji ropy naftowej. Tymczasem niewielu wie, że działają one tylko powierzchniowo i absolutnie nie przenikają przez warstwę rogową naskórka do organizmu. Od lat z powodzeniem wykorzystuje się je w farmacji jako środek do leczenia miejscowego. Są uznawane za jedne z najbardziej stabilnych substancji kosmetycznych. Ich cząsteczki nie rozkładają się pod wpływem czynników utleniających się, dlatego nie tworzą się z nich związki chemiczne, które drażnią skórę. Są składnikiem wielu preparatów dla skór atopowych, gdyż na powierzchni skóry tworzą okluzję, czyli nieprzepuszczalny film, który ogranicza tracenie wody z naskórka. Nie wykorzystuje się ich do pielęgnacji skóry tłustej, gdyż u posiadaczy takiej cery aktywność gruczołów łojowych jest zbyt nasilona, która w połączeniu z dodatkową warstwą kosmetyku spowoduje nadmierne błyszczenie.

__________________

Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ