Wędliny i kiełbasy to podstawy wielu dań kuchni polskiej. Spożycie mięsa i jego przetworów na jedną osobę wynosi w Polsce ponad 5 kg miesięcznie. Choć na przestrzeni ostatnich lat wynik ten spada, miliony rodaków każdego dnia kupują w sklepach niemałe ilości produktów mięsnych. Poziom świadomości konsumenckiej rośnie, więc warto zastanowić się nad tym, jak dokonać właściwego wyboru. Niestety pytanie o to, ile mięsa jest w kupowanym przez nas mięsie, nie jest bezpodstawne. Na co należy zwracać uwagę przy wyborze wędlin i innych przetworów mięsnych?

Niedawno media obiegły wyniki 20-letniego badania autorstwa prof. Valtera Longo z Uniwersytetu Południowej Kalifornii w Davis. Zdaniem amerykańskiego naukowca, dieta bogata w mięso zwierzęce może przyczyniać się do rozwoju niektórych chorób nowotworowych. Nie oznacza to jednak, że musimy całkowicie rezygnować z jedzenia mięsa. Warto jednak racjonalnie umiejscawiać je w naszej diecie tak, aby była ona odpowiednio zbilansowana. Konieczne jest również zwracanie uwagi na jakość wybieranych przez nas produktów mięsnych.

Od zmiany przepisów w 2003 roku producenci wędlin o zbyt małej zawartości mięsa nie muszą już nazywać ich „produktami wędlinopodobnymi”. Dawne „produkty wędlinopodobne” możemy spotkać obecnie w sklepach pod nazwą „wędlin”, dlatego kluczowym etapem wyboru produktów mięsnych jest zapoznanie się z ich składem, który producent ma obowiązek podać na opakowaniu.

Robiąc zakupy, pamiętajmy, że zawsze możemy poprosić o etykietę produktu. Dzięki temu możemy sprawdzić jego mięsność – najlepiej, gdy wynosi powyżej 90%, tak jak w przypadku naszych produktów. Dziś świadomość klienta jest już tak duża, że przeważająca liczba klientów czyta etykiety. Unika produktów z zawartością mięsa oddzielonego mechanicznie, glutaminianu sodu, fosforanów czy dużej ilości stabilizatorów – mówi Magdalena Matynia, główny technolog Madej Wróbel.

Warto pamiętać, że kupując wędliny niepakowane, czyli te ważone i porcjowane na miejscu w sklepie, również możemy poprosić obsługę o przedstawienie składu danego produktu. Im więcej mięsa w wędlinie, tym mniej w niej tzw. wypełniaczy (np. białka sojowego) lub wody i solanki. Wspomniane MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie, to nic innego jak masa mięsno-tłuszczowa otrzymana z elementów zwierzęcych, której raczej nikt z nas nie chciałby jeść. Na produktowych etykietach glutaminian sodu kryje się pod symbolem E 621, a stabilizatory oznaczane są symbolami od E-400 do E-499.

Nie da się ukryć, że nasze konsumenckie decyzje często podyktowane są wyglądem produktów żywnościowych. Jednak w przypadku wędlin ten faktor może być niejednoznaczny. Jeżeli mięso nadto się błyszczy lub pozostawia mokry ślad na ladzie może to wskazywać, że produkt jest stary lub ma wysoką zawartość wody. Kierowanie się kolorem produktu również może być mylące. Należy pamiętać, że różne rodzaje mięsa mają różny kolor.

Warto unikać wyboru nadmiernie różowych wędlin. Pamiętajmy, że mięso upieczone w domu, zapeklowane domowymi sposobami przy użyciu składników dostępnych w kuchni, jest zazwyczaj szare – mówi Magdalena Matynia. Kupujemy oczami, więc na pewno w pierwszej kolejności zwracamy uwagę na wygląd wędlin. Oczywiście czytamy nazwę, skład, sprawdzamy termin przydatności. Im bardziej swojska i apetyczniej brzmiąca nazwa, tym większą mamy chęć dokonania jej zakupu. Jednak podczas zakupów wybierajmy sprawdzone marki – dodaje ekspert.

Warto nie tylko oprzeć się magii nazw produktów i producentom próbującym przekonać nas, że dany wybór jest „swojski”, „świeży” lub pochodzi z kuchni „babuni”, ale również racjonalnie podchodzić do powszechnie panujących konsumenckich stereotypów. Nie zawsze relacja jakości do ceny jest jednoznaczna, a w praktyce jedynie uważne czytanie składu produktów dostarczy nam rzetelnych informacji o tym, co w rzeczywistości kupujemy. Warto świadomie podchodzić do zakupów, zwłaszcza tych żywnościowych.

____________________

Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.