Figurski wraca do mediów i zapowiada, że weźmie udział w maratonie
Michał Figurski, który po długotrwałej i kosztownej rehabilitacji wrócił na antenę, w kolejnych wywiadach opowiada o życiu sprzed wylewu, powolnym dochodzeniu do zdrowia i planach na przyszłość. Po raz kolejny wraca sprawa żartu o gwałcie na Ukraince.
Wylew, który był następstwem nieleczonej cukrzycy, niemal zabił dziennikarza. Po wybudzeniu ze śpiączki, Figurski nie potrafił samodzielnie chodzić, jeść, a nawet mówić. Mimo że wcześniej zarabiał kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie i jeździł samochodem wartym 400 tysięcy złotych, na jego leczenie pieniądze zbierała była żona.
Tego żartu mu nie wybaczono
Figurski, za którym nadal ciągnie się historia obraźliwego żartu o Ukrainkach, na łamach Newsweeka ponownie tłumaczy, dlaczego zdecydował się złamać granicę przyzwoitości i dobrego smaku.
– Robiliśmy skandal za skandalem i wszyscy bili brawo.. Im bardziej absurdalnie, tym większy poklask. Jak stałem w korku, ludzie podchodzili przybić piątkę albo mówili, że rano spóźnili się do pracy, bo musieli dosłuchać nas do końca. Nie było potrzeby dorastać – wspomina Figurski.
Na fali sukcesu programu prezenterzy posuwali się coraz dalej. Po meczu Polska-Ukraina podczas Euro 2012 przesadzili.
Wojewódzki: A wiesz co ja wczoraj zrobiłem po tym meczu z Ukrainą?
Figurski: No?
W: Zachowałem się jak prawdziwy Polak…
F: Kopnąłeś psa.
W: Nie, wyrzuciłem swoją Ukrainkę.
F: A to dobry pomysł… Mi to jeszcze nie przyszło… Wiesz co? Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę.
W: Wiesz co, to ja swoją przywrócę, odbiorę jej pieniądze i znowu wyrzucę.
F: Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił.
W: Eee… Ja to nie wiem, jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach.
Wypowiedzi Figurskiego nikt nie broni, posunął się zdecydowanie za daleko. Stacja, która sama namawiała go do kontrowersyjnych wypowiedzi, powinna jednak wstawić się za pracownikiem. W efekcie program zakończono. Kuba Wojewódzki wkrótce wrócił do radia, a Figurski został medialnie potępiony. Stracił pracę, niedługo później żonę. Kiedy jego życie zawodowe i prywatne się zawaliło, przyszło najgorsze – kłopoty ze zdrowiem.
Cudem przeżył wylew
– Czułem się nieśmiertelny. Któregoś dnia usiadłem na środku salonu i zacząłem się zastanawiać, czy ja na to wszystko zasługuję. To przychodziło tak szybko, łatwo i w dużych ilościach. I kiedy to się skończy – wspomina dziennikarz.
Zaczęło się od złamanej nogi, która nie goiła się tak, jak powinna.
– Wdało się zakażenie, zaczęło się babrać. Grozili mi amputacją nogi i powiedzieli, że zaczęła mi zagrażać cukrzyca, na którą choruję od 25 lat – mówi Figurski. Wylew, który przyszedł nieco później, prawie go zabił.
Figurski nadal ma problemy z poruszaniem, ale już planuje udział w maratonie. W rozmowie z „Twoim Imperium” dziennikarz stwierdza, że skoro przez 40 lat żył z chorobą, to przez kolejne 40 lat będzie zdrowy.
– Jest zdecydowanie lepiej, niż było. Wychodzę do kina, umawiam się z kolegami – mówi w wywiadzie dla Twojego Imperium. Oczywiście do pełnej sprawności jeszcze wiele mi brakuje. Ale naprawdę ciężko pracuję, żeby ręka i noga funkcjonowały jak kiedyś. Jestem pewny, że mi się uda. Zamierzam wystartować w maratonie w 2018 roku. Czy dam radę? W końcu skoro czterdzieści lat przeżyłem, nie dbając o siebie, to kolejnych czterdzieści będzie zdrowych – zapowiada Figurski.
__________
Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.