II cz. wywiadu z Martą Nowacką

martta life4styleModelka nie zna angielskiego, ale spełnia wszystkie kryteria wyglądu. Można więc powiedzieć, że agencję matkę (agencja w Polsce – przyp. red.) nie obchodziło, jak młodziutka dziewczyna da sobie radę w obcym kraju bez znajomości języka.

Tak, w założeniu agencji, powinna sobie poradzić sama, ale w praktyce bywa różnie. Agencje rzadko sprawdzają znajomość języka, a powinno to być jednym z priorytetów. To duży problem, też ze względu na to, że nie każda agencja za granicą jest w 100% uczciwa. Pokazuje to przykład mojej Rosjanki.

Co dzieje się w takim przypadku? Agencja matka anuluje podpisany przez dziewczynę dokument, z uzasadnieniem, że nie znała angielskiego? To nie wydaje się poważne.

Nie wiem, jak rozwiązała się tamta sprawa. Jedynym wyjściem, gdy modelka nic nie rozumie, jest poproszenie o przefaksowanie pisma do agencji w Polsce i szef sam zadecyduje, czy wszystko jest zgodne z prawem.

Oceniając, z perspektywy czasu, gdy pamiętasz siebie w wieku 16 lat, przed kontraktami, a widzisz siebie w wieku 23, co się zmieniło? Jak mogłaby wyglądać Twoja przyszłość, gdybyś jednak nie zaczęła przygody z modelingiem?

To naprawdę szkoła życia. Niedawno czytałam interesujący wywiad z Kamilą Szczawińską, która opowiadała o tym, że mimo młodego wieku ma już dwójkę dzieci, męża i znowu wraca na wybiegi. Ma założoną rodzinę, choć inne dziewczyny w jej wieku, raczej nie decydują się na taki krok. Kamila powiedziała, że przez modeling dorasta się o jakieś 5-10 lat szybciej. Mentalnie jest więc po 30stce, czyli jest gotowa na stabilizację. Okres szaleństw, imprez, podróży ma już za sobą. Dorosła o wiele szybciej, niż inni. Widzę po sobie, że idąc na studia, nie było to dla mnie żadnym przeżyciem. Moi znajomi, traktowali to jako wielki przełom: ma się wyznaczone pieniądze, którymi trzeba rozporządzić, trzeba ugotować, uprać, uprasować i nikt tego za Ciebie nie zrobi. Ten okres miałam już dawno za sobą. Wyjeżdżając, dostawałam co tydzień kieszonkowe (tzw. pocket money od agencji zagranicznej – przyp. red), za które musiałam kupić sobie jedzenie i podzielić tak, żeby wystarczyło na 7 dni, a nie jeden. Jeśli czegoś nie uprałam, to nie miałam w czym wyjść, jeśli nie ugotowałam, to nie jadłam obiadu. O wszystkim trzeba myśleć wcześniej. To jest dorosłe życie, którego uczysz się, będąc z dala od domu szybciej, niż inni. Studia to był już pikuś. Byłam w Polsce, więc rodzice byli niedaleko. Niektórych tematów z rówieśnikami już nie można obgadać, bo uważa się je za błahe. Inne są problemy, dysponuje się swoimi pieniędzmi, czasem. Mentalnie dorasta się szybciej. Między modelkami, które mimo iż mają 16-17 lat, ale są już 2 lata na kontraktach, a dziewczynami w wieku 20-kilku, nie ma już tak wielkiej różnicy. Życie daje Ci kopniaka w tyłek o wiele szybciej i musisz sobie z tym poradzić. Bycie razem z kimś, w kryzysowych sytuacjach, to także świetny moment na zawieranie przyjaźni. Razem się wspieracie, razem płaczecie, razem chodzicie na castingi, gotujecie i przeżywacie porażki. To powoduje, że jesteś z jakąś osobą bardzo blisko, mimo że znasz ją dopiero miesiąc czy dwa. Takie przyjaźnie pozostają na długo.

Wokół branży powstaje mnóstwo wymyślonych historii, rozdmuchanych problemów, stereotypów. Najgłupsze z nich, które słyszałaś?

Na pewno kwestia sponsoringu. Nigdy nie spotkałam się z niemoralną ofertą. Ani ja, ani żadna z moich koleżanek. Rozumiem, że ten mit uknuł się z tego, iż  piękne kobiety przyciągają bogatych mężczyzn. Nie spotkałam się z tym nawet w opowieściach. Ludzie często mylą agencje modelingowe z agencjami „no name”, które wpadają w jakieś dziwne układy. Druga kwestia to odżywianie. Owszem, zdarzają się restrykcyjne diety, zdarzają się dziewczyny z zaburzeniami odżywiania, to fakt. Natomiast utrzymanie wagi w wieku 20-kilku lat? Niestety trzeba się katować, chyba że od urodzenia jest się patyczakiem. To nieliczny procent. Dziewczyny są na dietach, ale to zdrowe odżywianie i ćwiczenia. Żadna agencja nie przymusza do głodówek. Jeśli dziewczyna je jeden jogurt dziennie, to jej wybór, to ona chce schudnąć. Agencja może przesłać konkretną dietę, ale opiera się ona na pięciu posiłkach dziennie, zdrowych i z ograniczoną liczbą kalorii. Żeby dobrze wyglądać, trzeba jeść. Kiedy nie jemy, mamy zniszczone włosy, brzydką cerę, nie mamy siły na cokolwiek.

Jakie diety stosowałaś przez te 7 lat? Które z nich uważasz za głupie i drugi raz już byś się na nie nigdy nie zdecydowała? Jak to u Ciebie wyglądało?

Marta: Kiedyś starałam się być na diecie niskiego indeksu glikemicznego, ale męczyło mnie układanie posiłków. Wytrzymałam krótko. Potem dopasowywałam pod siebie zdrowe posiłki i robiłam własne kompozycje. Starałam się na przykład jeść wieczorem jedynie białko, sprawdzałam pewne rzeczy i patrzyłam, jak to działa na mój organizm. Nigdy nie byłam na stricte rozpisanej diecie, śródziemnomorskiej czy 1000 kalorii. Zazwyczaj są za mało urozmaicone, a ja nie lubię nudy w jedzeniu.

Wiem, że przed obecnym kontraktem do Tokio musiałaś schudnąć. Co robiłaś? Jakie rady dałabyś innym modelkom, szczególnie młodym dziewczynom, chcącym się odchudzać? Czy warto połączyć zdrowe odżywianie z ćwiczeniami, czy masz inną receptę na idealną figurę?

Jestem strasznym leniem, jeśli chodzi o ćwiczenia. Jedyne co robię, to „8 minut ćwiczeń na nogi” na YouTubie. Natomiast najwięcej zawsze chudłam na wyjazdach, bo trzeba bardzo dużo chodzić po mieście podczas castingów. Jeśli chodzi o sport, nie jestem w tej kwestii guru. Myślę, że trzy razy w tygodniu, trzeba poświęcić przynajmniej 20 minut na ćwiczenia. Wybiera się aktywność, którą się lubi. Dieta? Dla mnie bardzo dużo białka. Rano głównie węglowodany, co zapewni nam sytość na długo. Owsianka, którą uwielbiam. Im bliżej wieczora, tym mniej. Nie uznaję zasady, że jem do 16-stej czy do 18-stej i później, kiedy kładę się spać o 1-ej, umieram z głodu. To nie jest zdrowe. Źle śpimy, albo nie możemy w ogóle zasnąć. Pod warunkiem, że nie jest to kubełek KFC, wystarczy dwie – trzy godziny przed snem. Na kolację jem lekką zapiekankę, kurczaki, ryby. Warzywa, owoce.

Czego można Ci życzyć na ten rok?

Na pewno tego, żeby udało się w Tokio. Dobrych prac, udanego kontraktu i niesamowicie spędzonego czasu. Poza tym nie zdradzam swoich marzeń, tylko dążę do ich realizacji. Na pewno chciałabym wrócić na studia, ale jeszcze nie teraz. Zobaczymy, co przyniesie los.

Tego Ci życzę i dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiała: Nicole Bochyńska

Fot. Arkadiusz Szczudło, Agata Mayer

ZOSTAW ODPOWIEDŹ