Dom z napędem na cztery koła

zwiad 4 life4styleJak się planuje taki wyjazd?

Najlepszy jest niezaplanowany. Jeżdżę bardzo dużo po świecie, ale nie mam czasu żeby wszystko usiąść i na spokojnie przygotować. Zazwyczaj mówię osobom, które ze mną jadą, żeby każdy znalazł coś, co go interesuje na trasie wyjazdu. Bierzemy to pod uwagę, ale jeśli znajdziemy coś ciekawszego po drodze, to zatrzymujemy się i oglądamy. Nie mamy zaplanowane gdzie będziemy robili postoje, czy gdzie będziemy nocować. Dlatego namioty dachowe są tak praktyczne. Z noclegiem nie jest taka prosta sprawa, bo trzeba się po pierwsze nie bać, a po drugie zdecydować, kiedy zacząć go szukać.

Trzeba się nie bać?

Niebezpiecznie jest w dużych miastach i w ich okolicy. Choć w tych wszystkich krajach, które postrzegamy za mniej rozwinięte, czy nawet mniej cywilizowane, ludzie mają zupełnie inną mentalność niż u nas. Gdy rano okaże się, że śpisz u kogoś na polu, to ten człowiek do ciebie przyjdzie, zapyta się skąd jesteś i co robisz, a później zaprosi cię na bimber. Nie ma tyle zawiści co w Polsce.  

To jakie miejsca głównie odwiedzacie? zwiad 6 life4style

Na Krymie jest kilka naprawdę ciekawych miejsc. W miejscowości Kurortnaya jest praktycznie wyschnięte jezioro pokryte grubą warstwą soli, a pod spodem jest muł. Ludzie przyjeżdżają z całego świata, żeby się w tym mule wykąpać. Podobno ma to jakieś cudowne właściwości. Albo stara elektrownia atomowa, którą teraz ktoś wykupił i zaczynają ją rozbierać. Znaleźliśmy ją w Internecie i nas zaciekawiła. Podjeżdżamy i pytami się czy można zwiedzać – nie. Mówimy, że przyjechaliśmy z Polski specjalnie, żeby ją zobaczyć. Wtedy pojawia się pytanie – „A dacie 2 butelki wódki?”. Pewnie, że damy. Mogliśmy zobaczyć jej rdzeń i turbiny. Ta elektrownia, to taka ciekawostka. Nie wiem ile kosztuje budowa elektrowni atomowej, ale jest to przedsięwzięcie na ogromna skalę. Ta była ukończona w 90%, a po Czarnobylu wstrzymano budowę. Specjalnie na jej potrzeby wykopano 120 ha jeziora i wybetonowano jakieś 80 km rzeki. A teraz ktoś to kupił i rozbiera na stal. Kiedyś często jeździliśmy po Rumunii, ale jak weszła do Unii Europejskiej to nam się odechciało, bo zaczynają się kłopoty.

To znaczy?

To znaczy, że zaczyna być tam tak, jak w Polsce. Ja to nazywam ekoterrotyzm. Żeby jeździć w Warszawie nad Wisłą jesteśmy zrzeszeni w ekopatrolu i dwa razy w roku wywozimy stamtąd 4 duże, przemysłowe kontenery śmieci, które podstawia nam gmina. Na tym samym terenie działają ekolodzy, którzy tylko nas ścigają za to, że my tam jeździmy. Kiedyś nawet ich zapraszaliśmy, żeby pozbierali śmieci z nami, ale nikt się nie pojawił. Najwyraźniej zbieranie śmieci już nie jest dla nich.

A jak z językiem?

Migowy jest bardzo dobry. Spotykani przez nas ludzie są niesamowici, mam wrażenie, że oddali by ci wszystko, co mają w domu. Można spotkać dzieci, którym jak się da cukierki, to nie wiedzą, co z nimi zrobić.

Zdarzyło się kiedyś, że trzeba było wracać, bo np. samochód się zepsuł?

Nie zdarzyło się. Jak się coś zepsuje, to się to naprawia. Jeżeli jadą same Nissany, to wszystko da się naprawić. Większy problem może być, gdy jedzie zbieranina różnych aut. Prawie zawsze się coś wydarzy, od wymiany sprzęgła po uszczelki pod głowicą.

zwiad 7 life4styleA problemy zdrowotne?

Jakoś nam się nie zdarzają. Chyba się dobrze konserwujemy od środka. A jazda jest bezpieczna, bo jeżdżąc po mieście łatwiej o wypadek niż robiąc 2000 km ciurkiem.

To ile kosztują takie wyjazdy?

Przykładowy wyjazd do Albanii na 16 dni, to na samochód koszt około 6 tys. zł. Większość ludzi nie ma tyle pieniędzy, ile chciałaby mieć. Ja też do nich należę. Szczególnie jak zaczynałem w ten sposób jeździć po świecie, nie było mnie stać, żeby wyłożyć 6 tys. na wakacje. Często jak mamy już ustalone gdzie jedziemy, to dajemy ogłoszenie w Internecie i po znajomych, że dobieramy ludzi do samochodów. Wtedy taki wyjazd kosztuje do 2 tys. na osobę. To dużo i mało. 90% kosztów to paliwo. Część zakupów robimy w Polsce, żebyśmy mieli zaopatrzenie na wypadek, gdy wylądujemy w miejscu, gdzie do najbliższej cywilizacji jest 50 km. Po drodze też oczywiście robimy zakupy, ale w większości tych krajów ceny są podobne do naszych lub nawet mniejsze. Przy pierwszym wyjeździe dużym kosztem jest przygotowanie samochodu. Starszego Nissana w dobrym stanie można kupić za 20 tys. zł, ale żeby był to samochód wyprawowy musi kosztować 30-40 tys.

A namioty na dachach?

To już niestety jest wydatek kilku tysięcy. Można go postawić na dowolny samochód, to nie musi być terenówka. Namioty takie są naprawdę wygodne, bo można zatrzymać się w każdym miejscu np. na stacji benzynowej.

Zdarzyło się spać na stacji benzynowej?

Rzadko, ale czasem się zdarza.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ