Czy nowy Pezet jest równie mocny jak ten, którego znamy z przeszłości?

Gdy emocje po”Muzyce Współczesna” weterana z Warszawy już nieco opadły, pora przyjrzeć się tej szeroko komentowanej płycie.

Od ostatniego krążka Pezeta minęło aż siedem lat! Nic więc dziwnego, że początkowo informacje, następnie sama płyta uruchomiła lawinę komentarzy. W końcu był to powrót króla.

„Muzyka Współczesna” to niezbity dowód na to, że Pezet powrócił –  i to w całkiem dobrej formie. W międzyczasie pojawiał się kawałki w pojedynczych kawałkach, jednak dopiero niedawno doczekaliśmy się pełnoprawnego wydawnictwa, które po tak długiej przerwie robi robotę!

Wraz z nowym Pezetem powróciło stare flow, które kochaliśmy przed laty. Tekstowo autor jest wyważony. Jednak na płycie wciąż znajdziemy treści prosto z warszawskich klubów i życia w największym, polskim mieście. Z drugiej strony doświadczymy także osobistych treści, odnoszących się do uczuć i emocji – rodziny i miłości. Ta opcja przemawia do mnie zdecydowanie bardziej. To zaangażowana emocjonalnie liryka, faceta który jest przed czterdziestką. W kawałkach przewija się dużo bólu, oraz psychicznego zmęczenia („Dom”). Co więcej – treści te wydają się być uniwersalne. Fajny zabiegiem są łączące i przewijające się ciągle „różowe włosy”.

Na płycie doświadczymy dużego rozstrzału jeśli chodzi o warstwę muzyczną. A to przecież ona byłą największym znakiem zapytania całej produkcji. I to nie zawiodło. Na krążku znajdziemy sporą dawkę wariacji na temat elektroniki – dosyć uniwersalnej i dobrze przyswajalnej. 

Poza tym, całkiem pozytywnie zaskoczyła kwestia gości, zdecydowanie warta uwagi. KęKę, Mes, czy Oskar, jak i młoda fala – kontrowersyjny zdechły osa, Oki, czy Bryndal, to wybory nieoczywiste, które rzuciły sporo świeżości.

Wnioski jednak są oczywiste – Pezet to MC inteligentny i kompletny. I wciąż chcemy go słuchać!

Zobacz także:

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ