Czasy sprzyjające zdradzie

Zdrada. Temat rzeka. Najprościej można ją wyjaśnić jako świadome złamanie danego słowa, (czasem niewypowiedzianego, ale oczywistego) czy przysięgi. Naumyślne odejście od przyjętych przez siebie, i partnera, zasad, idei, wartości i norm. Negacja i zaprzeczenie wszystkiemu co dotychczas łączyło nas z drugim człowiekiem. Działanie na jego szkodę, fizyczną i emocjonalną. Jednym słowem – nielojalność – coś czego chyba żaden człowiek nie lubi, i nie chce doświadczać. Jednak tak naprawdę to kwestia wolnego wyboru. Czyn zły moralnie, nie znajdujący poparcia w świecie i ludziach. A mimo to obecny w społeczeństwie. W zasadzie chyba od zawsze. A szanse na wykluczenie zjawiska są żadne.

Przytoczona definicja słowa na którym opiera się dzisiejszy wpis to definicja bardzo ogólna. Zdrada może tyczyć każdego i wszystkiego. Możemy się spotkać ze zdradą przyjacielską, społeczną, czy małżeńską. Dziś oczywiście o tej damsko – męskiej. Każdy sam ustala te zasady, bo każdy ma inne granice tolerancji i normy, które zdają się być oczywiste będąc z kimś w związku. Grunt by ta druga osoba wykazywała takie same wartości i zasady. Wtedy jest większa gwarancja, że nie przekroczycie bolesnych dla siebie granic i nikt nikogo nie skrzywdzi. Granice w związku są więc kwestią bardzo indywidualną i subiektywną. To czym nazwiecie zdradę, zależy tylko i wyłącznie od ciebie i twojego partnera. Bo to co dla jednych jest zdradą, dla innym może być niczym znaczącym. Jest jednak jedna zasada uniwersalna, która mówi o tym, że gdy już jesteś w związku – musisz przestrzegać ustalonych wcześniej zasad! I to jest niepodważalne. A nieprzestrzeganie wcześniej ustalonych norm, nie jest niczym usprawiedliwione.

Mówiąc zdrada, zazwyczaj przychodzi nam na myśl zdrada czysto fizyczna. A tymczasem zdrada, jak wszystko inne, nie jedno ma imię… Złamanie kodu dostępu do siebie i pozwolenie na wejście osoby trzeciej w intymność w związku, może ją zniszczyć – czasem nieodwracalnie. Bo jak wiadomo zaufanie wchodzi schodami, zjeżdża windą. Jak trafnie mówi o tym metafora rozbitej szklanki – kiedy ktoś ją zbije a następnie poskleja, niby będzie ok, ale już nigdy nie będzie tak sprawna jak przed wypadkiem. Z człowiekiem jest podobnie. Raz zraniony, na przykład przez zdradę, już nigdy później nie będzie tym samym człowiekiem. A jego zaufanie będzie na tyle nadszarpnięte, że raczej już nie będzie w stanie zaufać na sto pro, a na pewno nie tej osobie, która jego zaufanie nadszarpnęła.

Podłoża zdrady mogą być przeróżne, podobno nigdy nie bierze się ona z niczego. Może to być nieudane pożycie, konflikty w związku, brak zrozumienia, brak zbliżenia, odwet, dziwne skłonności, problemy egystencjalne, kryzysy, uzależnienie od seksu, zaniżone poczucie własnej wartości, ucieczka od rzeczywistości. I mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. W końcu – kto chce – zawsze znajdzie pretekst. Zdrada czasem, to zjawisko rozwijające się i długotrwałe, innym razem to chwila, chwila zapomnienia, która może zrujnować twoje dotychczasowe życie. I która oznacza koniec waszych wspólnych marzeń, planów na przyszłość i w ogóle… koniec was. Jak do tej pory powstała cała masa pozycji o psychologii zdrady, jest to jeden z tych tematów bez końca. Specjaliści wyróżniają nawet kilka typów niewierności. Pierwsza i podstawowa, to zdrada oczywista, czyli fizyczna. Tutaj możemy mówić o stosunku, pocałunku, czy zasypianiu obok kogoś innego. Kolejną opcją zdrady mogą być fantazje seksualne o osobie trzeciej. Zakazany owoc to dla nas coś fascynującego. Naturalnym jest, że fizycznie podobają nam się osoby trzecie, nawet wtedy gdy jesteśmy w związku. Jednak w momencie gdy fantazje odbywają się kosztem naszego związku, relacji i czasu, który moglibyście spędzić razem, zaczyna się robić niebezpiecznie. Kolejna zdrada to zdrada emocjonalna, psychiczna – miłość romantyczna – czyli naturalnie… zakochanie się w kimś innym. Kochanie nie tej osoby z którą jesteśmy, a osoby którą ukrywamy w tajemnicy, głównie przed właściwym partnerem. Nie należy lekceważyć tej zdrady, gdyż zazwyczaj prowadzi ona do zdrady fizycznej. Tutaj wszystko może zacząć się od przyjaźni damsko – męskiej, lub pokrewieństwa dusz. To totalna nielojalność i złamanie zasady poufności w związku, bo ktoś inny – jakaś osoba trzecia, staję się powiernikiem twoich sekretów, problemów i spraw codziennych. Wtedy osoba, która jest stroną zdradzającą, znacznie więcej uwagi poświęca osobie trzeciej, niż nam. Tych typów może być znacznie więcej, ale mnie interesuje jeszcze jeden – a mianowicie, aktywność w mediach społecznościowych. I tutaj doszliśmy do sedna sprawy.

Wedle opinii prof. Dana Weisera  z Texas Tech University niewierność w mediach może objawiać się na różne sposoby. W dużym skrócie – jednym z nich jest zdrada partnera ze swoim hm… smartfonem i treściami, jakie w nich ogląda. Ale tutaj sprawa jest chyba na tyle oczywista, że nie należy jej rozwijać. Aczkolwiek drugim typem zdrady może stać się nasza aktywność w mediach społecznościowych. Co konkretniej mam na myśli? Moment w którym nasz partner poświęca więcej czas na przebywanie w tych mediach, niż z nami. O jaką aktywność chodzi? W dzisiejszych czasach mogą to być przeróżne opcje. Bowiem nieuczciwym może okazać się aktywność z konkretnym użytkownikiem, pod konkretnym adresem. Tutaj już mowa, nie tylko, o sms-ach, czy e-mailach. Teraz wchodzi tutaj w grę także likeowanie postów, zdjęć, aktywności jakiejś znanej nam osoby. Bądź też tej totalnej no nameowej osoby, która wpadła nam w oko, i chcemy z nią nawiązać kontakt. Inną aktywnością jest korespondowanie z takimi osobami, które nigdy wcześniej nie było tak proste i szybkie jak teraz. Obecnie internet staje się jednym z głównych zagrożeń dla naszego związku. Przecież znajdziemy w nim wszystko i wszystkich – wedle upodobań. I to bez wychodzenia z domu. Kontakt internetowy przyspiesza proces budowania relacji z osobą trzecią. Jest on dostępny, wygodny, darmowy i czasem, przede wszystkim anonimowy! Dochodzimy do kolejnego problemu.

Dobra, każdy wie, że zdrada jest niemoralna społecznie a chciałam zauważyć, że wszystko co się dzieję w świecie technologi, ułatwia, bądź nawet pcha nas, w stronę zdrady. Pytam – dlaczego? Zauważcie – powstające aplikacje, to apki ułatwiające i przyspieszające poznawanie drugiej osoby. W łatwy sposób można określić każdą preferencje – instalujesz, logujesz i jesteś. Like też bywają problematyczne – można je odczytać na kilka sposobów. Możemy uznać to za nic nie znaczące kliknięcie, za znak, że osobie dającej polubienie podoba się nasze zdjęcie, albo… my. Niektórzy mogą to odebrać jako sygnał i zachętę do rozmowy. Ale co więcej – nasze smartfony są coraz bardziej instynktowne. Chyba wiedzą jakie mamy czasy i, że niejednokrotnie mamy… tajemnice przed partnerem. Co do tego są dwie szkoły. Jedna z nich mówi o tym, że nie możesz mieć tajemnic przed swoim partnerem, że tworzycie jedność, i że nic nie mówienie to też zatajenie prawdy. Inna szkoła natomiast, mówi o tym, że małe tajemnice są zdrowe. W końcu twój partner powinien móc Cię odkrywać nieustannie i cały czas. Ale z naciskiem na – małe. Inaczej – nieszkodliwe sekrety tylko dla Ciebie. Zdrada do nich nie należy. A tymczasem, nasz smartfon umożliwia nam flirt/zdradę, zatajając ją. Jak? W zadzie w każdym smartfonie istnieje opcja – ukryj folder/ załóż hasło. Teraz praktycznie każdą aplikacje, której mieć na swoim telefonie nie powinieneś, można ukryć. Wyciszyć powiadomienia. I późną nocą, gdy twój partner dawno słodko śpi – uaktywniać się. Wtedy czujesz się bezpieczny – no bo przecież „nawet gdy mi przetrzepie telefon – nic nie znajdzie. Bo ja i on – mój smartfon jesteśmy sprytniejsi. Nikt nie zobaczy moich ukrytych folderów, wiadomości, aplikacji”. Każdy ma jakieś tajemnice, ale w końcu twój telefon to twoja własność – teoretycznie nikt inny nie powinien go mieć w rękach. Pytanie – po co więc nam te wszystkie opcje zatajania treści, znajdujących się nim? Nie mówiąc o tym, że przecież wszystko jednym przyciskiem można zwyczajnie usunąć.

Wirtualne znajomości wydają się być nieszkodliwe, jednak nic bardziej mylnego. Są takim samym zagrożeniem, co te w życiu realnym, gdyż wcześniej czy później, mogą się przerodzić w rzeczywistość. W sieci, czy poza nią, tak czy siak, to podwójne życie. Miłość, co wiadomo od dobrych kilku lat, od naukowców, składa się z trzech podstawowych czynników: namiętności, intymności i zaangażowania. Niezależnie od tego jaka to zdrada, potrafi zrujnować każdy z tych czynników. Podważyć uczucie i wierność. Czasem nieodwracalnie. Bo czy można żyć z kimś komu nie ufamy i kto był w stanie nas tak skrzywdzić i upokorzyć? To chyba też kwestia indywidualna, i ewidentnie na kolejny wpis. Nie zapominajmy jednak, że miłość to nie jest inwestycja jednorazowa. Często się wydaje, że raz zasadzone róże, będą rosły w nieskończoność. Tak samo z miłością – gdy się zakochamy w sobie nawzajem, uznajemy to za odwaloną robotę. Niestety, róże nieustannie trzeba podlewać, a o miłość dbać.

Jako ciekawostkę dodam, że z badań wynika, że kobiety dużo ciężej znoszą zdradę emocjonalną (czyli tą o którą łatwo w sieci). Panowie natomiast nie radzą sobie ze zdradą fizyczną. Jak przestrzegają naukowcy – zdrad internetowych może być coraz więcej. Statystyki nie kłamią, a one mówią, że 16 procent kobiet i 25-30 procent mężczyzn, przyznaję się do zdrady swojego partnera. Co więc będzie dalej, podczas gdy, zdradzanie jeszcze nigdy wcześniej nie było tak proste jak teraz. Podsumuje filozoficznie – do czego my zmierzamy? A z odpowiedzią zostawię was samych.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ