Azja Express: Zachowanie zwycięzcy programu zszokowało wszystkich
Iza Miko z Leszkiem Stankiem, Agnieszka Włodarczyk z Marią Konarowską oraz Michał Żurawski z Ludwikiem Borkowskim, zmierzyli się na ostatniej prostej wyścigu. Finał programu nie był łatwy, ale żadna z par nie zamierzała odpuścić.
Przez blisko miesiąc zawodnicy odwiedzili Wietnam, Laos, Kambodżę i Tajlandię. W ostatnim odcinku wyścig rozpoczął się w Wat Maha That. Zawodnicy musieli dojechać do mety rikszami. Niestety, wszystkie były uszkodzone.
– Ledwo przejechaliśmy parę metrów, pedały się przekręciły – wyjaśnił Ludwik.
– Po prostu Ludwik ma tyle pary, że rozwalił tę rikszę. Trochę się w hulajnogę bawiliśmy, ale nie odpuszczaliśmy– dodał Michał.
– Jak już jesteśmy w samochodzie i jedziemy, to jest jak narkotyk, stary – cieszył się Michał.
Na mecie najszybsza była para Ludwika i Michała oraz Marii i Agnieszki. Między nimi rozegrała się gra o amulet. Zawodnicy musieli ubrać dwuosobowy strój smoka i pokonać w nim tor przeszkód.
– Jak nam każą to ubrać, to wolisz wąchać mój tyłek, czy nosić głowę? – zapytał Ludwik.
– Że byłyśmy smokiem to za dużo powiedziane. Ja na przykład byłam dupą. Agnieszka powiedziała, że byłam najlepszą dupą, jaką kiedykolwiek miała – żartowała Maria, która razem z Agnieszką wygrała to zadanie.
Leszek i Iza, którzy byli najwolniejszą parą, musieli oddać swoje amulety pozostałym i odejść z rywalizacji. Oboje uznali, że najlepiej przekazać pieniądze chłopakom, którzy walczyli najzacieklej i najbardziej na nie zasługują.
Kolejnego dnia nie było łatwiej. Dwie pary musiały wykonać serię zdjęć, według ścisłych zaleceń organizatorów wyścigu. Uczestnicy musieli znaleźć między innymi świątynie Wat Suthat i Wat Rakhang, targ kwiatowy, miejską loterię i bar karaoke, a przy okazji nakłonić miejscowych, by zapozowali do zdjęć w dziwnych pozach.
Jednym z zadań było nakłonienie policjantów, by pozowali do zdjęć na jednej nodze.
– To tak jakby poprosić policjanta na Rondzie ONZ, by ściągnął gacie i przez 50 minut stał z gołym tyłkiem. Stary, czapki kupujemy na bazarze, piszemy „police” i znajdujemy trzech gości, którzy w nich zapozują na jednej nodze z uśmiechem. To była desperacja – denerwował się Michał.
Gdy chłopakom udało się dotrzeć do świątyni, Michał przewrócił się na posadzkę.
– Chciałem zaszpanować jaskółką, ale Budda mnie trzepnął, bo zapomniałem, że się nie biega w świątyni i teraz mam sześć szwów na brodzie. A tak sobie obiecywałem, że zakończę ten wyścig bezpiecznie – żalił się aktor.
Tymczasem Maria i Agnieszka bardziej od wyścigu, zainteresowane były własną przyjaźnią.
– Ja myślę, że z nikim innym to by nie poszło. Tylko z Agnieszką. Jesteśmy dopasowane na maksa. Popłakałam się, jak sobie pomyślałam, że może to ostatni raz złapałyśmy stopa. Myślę, że też jesteśmy krytyczne wobec siebie. Myślę o nas, że jesteśmy ślamazarami, ale może nas nie doceniam – skomentowała Włodarczyk. Może dopiero jak usiądę przed telewizorem, to zobaczę, jaką drogę przeszłyśmy – wyznała Maria.
W pewnym momencie zmagań, do uczestnikó1) programu zadzwoniła Szulim i kazałą im jak najszybciej znaleźć złoty gong. Kto pierwszy w niego uderzy, wygra program.
Szybsi okazali się Michał i Ludwik, którzy tym samym wygrali pierwszą edycje Azja Express.
Dziewczyny z klasą pogratulowały rywalom.
– Należało wam się. Tylko już nie rób jaskółek na podłodze. Zabierzecie nas, mam nadzieję, na jakąś krewetkę?- pytała Włodarczyk.
Z tego odcinka widzą najlepiej zapadła w pamięć nie wygrana chłopaków, lecz seksistowskie teksy Michała.W trakcie wyścigu Aktor znalazł czas, by nauczyć Ludwika podejścia do kobiet.
– Jak jeszcze raz spytasz o drogę kobietę, to ci przypierdolę – zapowiedział Ludwikowi Michał – Baby są, wiadomo, do wystrzelania. Kobiety są, wiesz, do czego. Do rodzenia dzieci, stania przy garach i bycia posłusznymi – stwierdził aktor.
Fani zareagowali natychmiast.
– Dno dna. Za te seksistowskie teksty nie zasłużyli na wygraną. Promowanie chamstwa i prostactwa. Panowie dzięki swojej postawie w programie są dla mnie absolutnym dnem.
– Kibicowałam wam do tej chwili…ale ten tekst Żurawskiego o „babach”…ehhhh gościu…żal…
– Teksty Michała poniżej krytyki – pisali internauci.
Dziś w „Dzień Dobry TVN” sprawę skomentował też sam Żurawski.
– Jestem chamem, co mam powiedzieć. Wczoraj jak oglądałem, to ciary po plecach mi przeszły, gdy usłyszałem swoje teksty o kobietach. One były całkowicie wyrwane z kontekstu. My często „na pokerze” prowadzimy cyniczną grę. Dla osób inteligentnych jest to czytelne. W tym przypadku to było jednak całkowicie pozbawione kontekstu. Nie chciałem wyjść na mizogina – tłumaczył się aktor.
Ciekawe co na to jego żona, Roma Gąsiorowska.
Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.