Akcja ratunkowa na Nanga Parbat miała wyglądać inaczej? Jarosław Botor zdradza szczegóły
Sprawa Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol wywołała poruszenie w całej Polsce. Dużo się również mówi o ekipie polskich himalaistów, którzy ruszyli na pomoc. Jak miała wyglądać akcja ratunkowa? Jarosław Botor zdradza szczegóły!
Jarosław Botor zdradza szczegóły akcji na Nanga Parbat
Członkami zespołu ratunkowego byli: Jarosław Botor, Denis Urubko, Adam Bielecki, Piotr Tomala. Ratownicy mieli ze sobą sprzęt, przede wszystkim butle z tlenem. Liczyli się z tym, że jeśli będzie zła pogoda, to będą musieli założyć obóz i przeczekać złe warunki pogodowe. Brali pod uwagę, że Tomasz Mackiewicz nie mógł samodzielnie schodzić, a Elisabeth również mogła sobie z tym nie poradzić.
„Odebrano nas z bazy, na dwa śmigłowce, cztery osoby plus sprzęt. Ten sprzęt to głównie butle z tlenem. Liczyliśmy się z tym, że jeśli pogoda się załamie, będziemy zmuszeni założyć tam obóz. Liczyliśmy się i z tym, że Tomek nie będzie w stanie sam schodzić, a Elisabeth też była w takim stanie, że nie byliśmy pewni, czy da sobie radę. Mieliśmy przygotowany tlen, żeby Tomka na przykład przez trzy dni pod tym tlenem trzymać. Mieliśmy przygotowany sprzęt biwakowy, jedzenie, wszystko dla sześciu osób”- powiedział Jarosław Botor w rozmowie z TVN24.
Akcja ratunkowa na Nanga Parbat miała wyglądać inaczej?
Był również plan, aby po rozmowach z pilotami zamontować specjalny hak, dzięki któremu można by za pomocą liny podebrać himalaistkę. Jednak zrobiło się już późno i piloci nie podjęli się tego zadania.
„Posiadam takie uprawnienia, że mógłbym to zrobić. Wiedzieliśmy, że jest na wysokości 6200, 6300 m n.p.m. Dogadaliśmy się z pilotami, pod śmigłowiec zamontowano specjalny hak, certyfikowany. Wyrzucono nas o 16.30, może 17, zrobiło się już szaro i piloci nie podjęli się tego zadania. Zdesantowali nas i odlecieli” – zdradził Botor.
Kto miał większe szanse na przeżycie?
Dla ratowników bardzo ważne było uzyskanie informacji od Elisabeth Revol o stanie zdrowia Tomasza Mackiewicza. Okazało się, że mężczyzna miał duże odmrożone kończyny oraz twarz. Z ust leciała mu krwawa wydzielina. Ekipa ratunkowa postanowiła skupić się na kto miał większe szanse na przeżycie. W tym wypadku była to Elisabeth Revol.
Gdyby Elisabeth dała radę sama schodzić, być może udałoby się zmierzać w stronę Tomka, choć było to obarczone dużym ryzykiem. Cały czas mieliśmy kontakt radiowy z Adamem i Denisem. Adama prosiłem, by nagrał dokładnie to, co Elisabeth powie o stanie Tomka. Powiedziała, że miał odmrożone ręce, odmrożone nogi, odmrożoną twarz. Nie współpracował z nią. Prawdopodobnie doszło do obrzęku mózgu, a może nawet płuc, bo leciała mu z ust krwawa wydzielina. Byliśmy przekonani, że musimy się skupić na tym, kto w tym momencie ma szanse na przeżycie. I była to Elisabeth. Wiedzieliśmy, że jeśli zostawimy Elisabeth, to ona może tej nocy nie przeżyć.
—————————————————————————————————-
Źródło zdjęć: www.facebook.com/Tomek Czapkins Mackiewicz