25 posiłków dziennie – tak jedzą dzieci!

eko-zywnoscNawyki żywieniowe to temat z którym zmaga się dzisiejsze społeczeństwo. I choć świadomość ludzi na temat tego co jeść, jak i ile w ostatnim czasie naprawdę wzrosła a karnety na siłownie schodzą jak świeże bułeczki, nasze dzieci jedzą niezdrowo. Dlaczego?

Jakiś czas temu przeprowadzono w Polsce badania według których dzieci potrafią zjeść nawet 25 posiłków w ciągu dnia. Trudno w to uwierzyć? A jednak, często zapominamy, że posiłkiem musimy nazwać wszystko co ma kalorie i wartości odżywcze – nawet szklanka soku, ciastko czy landrynka. Dzieci w ciągu dnia często podjadają a i niektórzy rodzice wciskają im co godzinę do rączki banana, ciasteczko, plasterek żółtego sera. W taki sposób zamiast pięciu posiłków (zalecanych przez dietetyków) mamy do czynienia przynajmniej z kilkunastoma a żołądek dziecka zmuszony jest do ciągłego procesu trawienia. Rekordziści zjadają nawet 25 posiłków w ciągu doby. Tym samym nasze maluchy nabierają złych nawyków żywieniowych i w dorosłym życiu często są „wieczornymi podjadaczami”.

Zwracajmy uwagę na to co jedzą nasze dzieci

Często mówi się: ,,młode ciało szybciej spali”. Owszem, metabolizm dzieci i młodzieży jest sprawniejszy niż u osób starszych, ale to nie znaczy, że nasze pociechy muszą napychać się niezdrowymi przekąskami. Nie przyzwyczajajmy ich do pustych kalorii czy węglowodanów zamkniętych próżniowo w kolorowej paczce słynnej marki. Uczmy, że jedzenie marchewki pociętej w plastry sprawia taką samą frajdę jak wcinanie popcornu. Puśćmy wodze fantazji i zróbmy własne chipsy z warzyw – chrupiącej kalarepy czy białej rzodkiewki. Ciasteczko zastąpmy jabłkiem pociętym w półksiężyce lub poziomkami. Warto także pamiętać o eksplozji smaków jaką dostarcza kubkom smakowym sałatka owocowa – banan, pomarańcza, kiwi, truskawka i ananas nie potrzebują żadnego dressingu, aby były smaczne. Wystarczy pokroić je na kawałki, wrzucić do miski i oprószyć szczyptą cynamonu. dieta-srodziemnomorska

Nie wszystko co od dietetyka takie dobre

Cieszyć może fakt, że w przedszkolach coraz częściej pojawiają się programy zdrowego żywienia układane przez dietetyków. Na pewno warto zapisać pociechę do takiego przedszkola, jednak tak jak za kółkiem samochodu – pamiętajmy o zasadzie ograniczonego zaufania. Bo co to za dietetyk i co to za program, który daje dzieciom do picia wodę cytrynową? Tak, nie trzeba być geniuszem, aby wiedzieć, że woda cytrynowa zawiera niezdrowe cukry i konserwanty. Tym bardziej niepokojące jest to, że często dzieci w przedszkolach dostają ją zamiast zwykłej niegazowanej wody mineralnej. To nie jedyny przykład „błędów” jakie zawierają programy zdrowego żywienia. Naleśniki z jabłkami, ale posypane cukrem pudrem i polane tłustą śmietaną. Mięso z kurczaka, ale smażone na maśle. Można by tak długo wymieniać. Jeżeli już mamy płacić za to, że nasze dziecko zdrowo je, to zadbajmy aby rzeczywiście tak było.

,,Mamo, tato nauczcie mnie co i jak jeść”

Dojedź chociaż kotlecika – mówi się często dzieciom! A co z piramidą żywienia? Przecież to nie mięso na naszym talerzu jest najważniejsze. Dojedz chociaż kotlecika zamieńmy na… dojedz chociaż surówkę! Pokolenie współczesnych trzydziestolatków tak było właśnie karmione – mięsem, najlepiej smażonym i ziemniakiem polanym tłuszczem. Teraz żyjemy na wiecznej diecie a w nocy śnimy o schabowym i pyzach. Nie tędy droga. Nie wykształćmy w naszych pociechach takich nawyków żywieniowych, bo przecież czym skorupka za młodu nasiąknie… Niech za naturalne uważają jedzenie sałaty, ziemniaka ugotowanego w mundurku czy kaszy niepolanej tuczącym sosem zaprawianym mąką. Owszem, nie popadajmy w paranoje, bo na dobrą sprawę jedząc z głową można jeść wszystko. Tyle tylko, że nauczmy tego dzieci teraz, aby w dorosłym życiu nie były więźniami tabel kalorycznych i karnetu na siłownię.

Joanna Sposób

ZOSTAW ODPOWIEDŹ