Syndrom Piotrusia Pana u mężczyzn

piotrus tekst life4styleKiedy ponad sto lat temu szkocki pisarz J.M. Barrie tworzył sztukę teatralną, a potem powieść o przygodach Piotrusia Pana – chłopca, który nigdy nie dorósł, na pewno nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nie domyślał się, że fikcyjna postać z bajki dla dzieci stanie się modelowym reprezentantem zbioru cech i zachowań, które możemy zaobserwować u kilku procent męskiej populacji. Niektórzy lekarze i psychologowie mianują tę przypadłość zaburzeniami emocjonalnymi i psychicznymi. Ale kiedy mówi się już o „pokoleniu Piotrusia Pana”, sprawa robi sie naprawdę poważna.

Czym jest syndrom (lub kompleks) Piotrusia Pana? Jest to postawa mężczyzny, który nie chce wejść do świata dorosłych. Nie chodzi tu o oczywiście o dojrzałość fizyczną, a o uciekanie od odpowiedzialności, deklaracji, prosto do świata marzeń i braku zobowiązań. Syndrom ten jest zauważalny dopiero, gdy mężczyzna staje sie starszy.

W książce Dan’a Kiley „SYNDROM PIOTRUSIA PANA – o nigdy niedojrzewających mężczyznach”, autor wylicza siedem cech psychologicznych, którymi zdominowane jest życie mężczyzny z tą przypadłością. Są to: zablokowanie emocji, niewydolność społeczna, trudność w podejmowaniu decyzji i ich odwlekanie, myślenie magiczne, marzycielstwo, często odrzucenie ojca i matki oraz seksu. Jeśli dodamy do tego męski szowinizm i narcyzm, mamy w zasadzie dość subiektywny obraz naszego Piotrusia, jednak wykreowany przez mężczyznę.

Największy problem pojawia się oczywiście w relacjach z takimi osobnikami. Prawda jest niestety taka, że cechuje ich ogromny egoizm. Nieustannie myślą tylko o sobie, nowych rozrywkach, „zabawkach” (od zdalnie sterowanych samolotów, poprzez „wypasione” gadżety elektroniczne, po nowe, szybkie auta – w zależności od wysokości budżetu), marzą o nowych przygodach. Nie ma w ich życiu miejsca na tworzenie prawdziwej, „dorosłej” relacji, a w zasadzie jakiejkolwiek na dłuższą metę, bo to, jak wiemy, wymaga juz pewnych ustaleń i zobowiązań.

Bycie partnerką dla takiego mężczyzny można i trzeba przyrównać do swoistego matkowania. On tego oczekuje. Trzeba się nim zaopiekować, zrobić wszystko za niego, a w dodatku być pobłażliwą i wyrozumiałą wobec wszystkich jego wybryków. Nie ma mowy o jakichkolwiek wymaganiach czy oczekiwaniach ze strony kobiety. Niedojrzałość emocjonalna u tego typu mężczyzn prowadzi do ucieczki przed poważnym i odpowiedzialnym życiem. Co więcej, mówimy tu o mentalności chłopca, więc trzeba być przygotowaną na niespełnione obietnice oraz na to, że wiele zacznie i niewiele skończy. Dodatkowo, kobieta u boku Piotrusia, powinna go cały czas adorować, zachwycać się jego pomysłami i być zawsze gotowa na ich realizację, w innym wypadku, jeśli zacznie stawiać opór, zostanie najpewniej porzucona, a Piotruś zacznie szukać nowej Wendy. (Tak właśnie było w książce, kiedy Wendy zaproponowała Piotrusiowi, aby zostawił Nibylandię i dorósł razem z nią – fiasko.)

Co może być powodem występowania tego syndromu u mężczyzn? Nie będzie to niespodzianką – wychowanie oraz błędy popełniane przez rodziców. Może to być na przykład ojciec, który w dzieciństwie był dla syna zbyt pobłażliwy, rozpuszczał go i nie uczył odpowiedzialności, dawał zły wzór. Jednak najczęstszymi powodami są pomyłki wychowawcze mam. Mogą to być samotne rodzicielki, które starają się rekompensować swoim dzieciom brak ojca. Poświęcają się, aby ich synowie mieli wszystko co najlepsze, wyręczają ich, uzmysławiając im priorytetowość ich potrzeb, kształtując przyszłych egocentryków. Co by sie nie działo, są wiecznie dumne z synów. Nierzadko zdarza się, że nawiązują z nimi więzi tak mocne, że stają się jedynymi kobietami w ich życiu. Żadna inna nie będzie tak dobra i wspaniała jak mama, upośledza to zdolność wchodzenia w relacje z innymi kobietami.

Czy możliwe są zatem związki z takimi partnerami, czy jest to już przegrana sprawa? Na to pytanie trochę odpowiada nam w swojej książce „O mężczyźnie” Zbigniew Lew-Starowicz, znany psychiatra i psychoterapeuta, a także ekspert w dziedzinie seksuologii. Początkowo żartobliwie wyśmiewa napotkanych w sklepie mężczyzn po trzydziestce w spodenkach w kropki i kółeczka lub spodniach, które spadają im z siedzenia. Jednak po chwili, stwierdza, że liczba niedojrzałych mężczyzn przybiera charakter epidemii, a to już przestaje być zabawne.

Profesor wskazuje na anomalię, jaką jest osiąganie dojrzałości u mężczyzn koło czterdziestki, a  dokładnie pomiędzy trzydziestym piątym, a czterdziestym rokiem życia – a więc populacyjnie „Piotrusiów Panów” mamy zatrzęsienie. Posiadają oni swoje plusy i potrafią przyciągać: rozpiera ich energia, umieją ubarwiać życie, cieszą się z drobiazgów, nierzadko mają modne (młodzieżowe) ciuchy, zarażają radością życia, są duszami towarzystwa , pełni pomysłów. Kobieta, która decyduje się na taki związek na pewno nie będzie się nudziła. Gorzej z drugą stroną. Piotrusie nudzą się bardzo szybko, często wdają się w romanse, jest to nierozdzielną cecha ich osobowości. Trzeba więc mieć się na baczności. Zastanowić się jak długo „obiekt” będzie jeszcze dojrzewał, ale broń Boże nie obierać taktyki nauczycielki, wychowawczyni, gdyż taka postawa szkodzi związkowi i odstrasza.

Jak wspomniałam na wstępie, istnieją tezy lekarzy oraz psychologów, mówiące o tym, iż kompleks „Piotrusia Pana” wymaga leczenia, psychoterapii. Być może, motywowany jakimiś wydarzeniami z dzieciństwa, poparty faktycznym lękiem przed dorosłym życiem. Jednak w dużej mierze owa przypadłość wydaje mi sie być nie lada fanaberią, sposobem na życie dla leniwych i swoistym wygodnictwem. Stawiajmy więc konstruktywne diagnozy i nie dajmy sie zwariować! 

Olga Kowalczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ