Przez lata wierzyliśmy, że aspartam jest odpowiedzialny za nowotwory, choroby wątroby i złe zachowania dzieci. Kilka dni temu Europejski Urząd Bezpieczeństwa Żywności ogłosił, że przy obecnie zatwierdzonych dawkach ta substancja nie stanowi zagrożenia dla zdrowia.

Aspartam – inaczej E951, to nic innego jak sztuczny słodzik. Jego zastosowanie jest dość szerokie, ale znany jest głównie z tego, że występuje w napojach gazowanych typu „light” i „zero”. Największe koncerny nie dodają do produkowanych przez nich napojów cukru, a zastępują go właśnie aspartamem, który jest około 180 razy słodszy niż biały cukier.

Do tej pory głośno mówiło się o tragicznych skutkach zażywania aspartamu. Dlatego tym bardziej dziwi fakt, że Europejski Urząd Bezpieczeństwa Żywności ogłosił ten związek organiczny jako nieszkodliwy, a potwierdzono to ogromną ilością badań (ponad pięćset doświadczeń). Aktualna dopuszczona dawka to 40 mg na kilogram wagi ciała, natomiast jedna puszka napoju zawiera około 180 mg aspartamu. Przeciętna kobieta ważąca 60 kg może więc spokojnie wypić aż 13 puszek dietetycznej Coli dziennie.

Tak nagłe i tak diametralne zmiany nie są odbierane pozytywnie przez środowisko, szczególnie jeśli dotyczą naszego zdrowia. Producenci dietetycznych napoi zyskają na tym najwięcej, bo po kilkuletniej „nagonce” na aspartam, sprzedaż produktów, które go zawierały znacząco spadła. Czy teraz znów wzrośnie?

Anna Kukiełka