Za co lubimy Święta?

Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista: w końcu, po całym roku bieganiny, stresu i nieustannie depczących nam po piętach terminów mamy czas żeby spokojnie usiąść z najbliższymi przy wspólnym stole. Możemy odpocząć i porozmawiać, składając sobie wyjątkowe życzenia i delektując się pysznymi potrawami. Jest jednak wiele innych, mniej nagłośnionych przyczyn ogólnoświatowego uwielbienia dla Świąt Bożego Narodzenia. Za co lubimy ten wyjątkowy czas?

sstree.com
W końcu nie musimy o niczym myśleć.

Przez cały rok w głowie mamy mnóstwo spraw. Niemal bez przerwy gdzieś się spieszymy, wypełniamy bieżące zadania i obowiązki już myśląc o następnych, które czają się na kolejnych kartkach kalendarza. Święta to prawdziwie luksusowy czas, w którym możemy na kilka pełnych dni wyłączyć się z życia zawodowego, a jedyny dylemat zaprzątający naszą głowę dotyczy trudnego wyboru pomiędzy sernikiem a makowcem.

Nie musimy martwić się bałaganem w kuchni.

Kuchnia to centrum świątecznych wydarzeń. Bez przerwy coś się w niej dzieje, z szafek wyjmujemy czyste talerze i sztućce, zużytymi zapełniamy zlew i zmywarkę. Garnki ciągle parują, na blacie czekają już przygotowane na później ciasta. Ten bezustanny ruch sprawia, że możemy na jakiś czas zignorować kuchenny bałagan i oddać się czarowi ucztowania przy wspólnym stole. Sprzątanie i tak nic nie da – za kilka minut kuchnię ponownie opanuje chaos.


Możemy jeść do woli i nikt nam tego nie wypomni.

Święta to również czas, w którym jedzenie jest niemal obowiązkiem. Każda ciocia i babcia nalega, by to właśnie jej potrawy spróbować, a odmowa lub choćby najmniejsze wahanie uznawane są za obrazę. Przy wigilijnym stole wszystkie talerze są na tyle pełne, że nikt nie odważy się na drobne uszczypliwości („widzę, że boczki trochę urosły!”), tak jak przy okazji innych rodzinnych spotkań.


Zawsze jest cień szansy, że nasze zwierzaki do nas przemówią.

Choć to kolejny dziecięcy mit, którego obalenie spowodowało traumę u niejednego z nas, wiąż w niektórych tli się nadzieja, że ukochany kot lub pies wypowie choć kilka słów. Coroczne rozczarowania nie oznaczają przecież, że to zupełnie niemożliwe!


Obciachowe swetry to must-have świątecznego sezonu!

Zainspirowani niezapomnianym swetrem Marca Darcy’ego z czerwononosym reniferem (na widok którego Brigdet Jones zwątpiła, czy aby to na pewno „ten jedyny”), w okresie świątecznym sami możemy nieco zaszaleć i urozmaicić codzienne stylizacje. Już na samą myśl o czerwonych lub zielonych swetrach z bałwanami, Mikołajem i elfami na naszych twarzach pojawiają się szerokie uśmiechy. Odważni mogą zdecydować się nawet na bluzę grającą świąteczne melodyjki.


Możemy w kółko oglądać te same filmy.

„Grinch”, „Kevin sam w domu”, „Kevin sam w Nowym Jorku” i „Love Actually” to filmy, które w okresie świątecznym oglądać możemy bez końca i nigdy się nam nie znudzą. Przypominają dzieciństwo, są niezwykle ciepłe i w większości pamiętają czasy, kiedy w kinie najważniejsze było tworzenie niezapomnianych historii, a nie komercyjny sukces.


To w końcu ten czas, w którym bezkarnie możemy słuchać „Last Christmas”!


Choć każdy narzeka, że ta piosenka bombarduje nas z każdej strony i jest nadzwyczaj tandetna – i tak w skrytości serca wszyscy ją uwielbiamy. Wham bez wątpienia jest twórcą międzynarodowego świątecznego hymnu, z niezapomnianym teledyskiem i wpadającym w ucho tekstem. Co roku tylko czekamy na przełomowy moment, w którym w końcu będziemy mogli zaśpiewać z Georgem Michaelem kultowy, tęskny wers „last Christmas I gave you my heart, but the very next day you gave it away…”.
 
Joanna Bochnia


ZOSTAW ODPOWIEDŹ