Wspinaczka na dach świata

Mount Everest, leżący na granicy Nepalu i Tybetu ośmiotysięcznik, od zawsze kusił badaczy i poszukiwaczy przygód. Zmierzony w 1849 roku, po raz pierwszy został zdobyty ponad sto lat później. Wyprawy na ogromny szczyt często bywały tragiczne w skutkach. O jednej z nich opowiada film islandzkiego reżysera, Baltasara Kormákura.


wspinanie.pl

 

W połowie lat 80. amerykański himalaista Scott Fischer (Jake Gyllenhaal) otworzył firmę Mountain Madness, oferującą komercyjne wejścia na najwyższy szczyt Korony Ziemi. W ślad za nim szybko poszli inni, między innymi Nowozelandczyk Rob Hall (Jason Clarke), który w 1991 roku rozpoczął działalność Adventure Consultants. 


W maju 1996, Hall i Fischer poprowadzili na szczyt swoich klientów. W grupie prowadzonej przez Halla znaleźli się: patolog Beck Weathers (Josh Brolin), listonosz Doug Hensen (John Hawkes), dziennikarz John Krakauer (Michael Kelly) i japońska bizneswoman Yasuko Namba (Naoko Mori). W wyniku burzy śnieżnej oraz licznych popełnionych przez organizatorów błędów wyprawa zakończyła się śmiercią ośmiu osób.

 

Film Kormákura stara się wiernie oddać tragiczne wydarzenia z 10 maja 1996 roku, jednak bez wdawania się w szczegóły. Scenariusz filmu zostały oparty na książkach dwóch uczestników wyprawy – Johna Krakauera i himalaisty Anatoliego Boukreeva, oraz na nagraniach radiowych rozmów pomiędzy himalaistami i bazą wypadową. Dzięki temu film zyskuje na autentyczności. 

 

Akcję Everest można podzielić na dwa etapy: pierwszy, w którym obserwujemy przygotowania do ataku szczytowego i mamy okazję poznać lepiej uczestników wyprawy Adenture Consultants oraz drugi, w którym oglądamy atak na szczyt i tragiczne w skutkach zejście.

 
Kormákur poświęca bardzo dużo czasu na zaprezentowanie przygotowań do wejścia oraz przedstawienie widzom uczestników wyprawy. Niestety, bohaterowie filmu to stereotypowe, dwuwymiarowe postacie, pozbawione złożonych cech charakteru. Relacje pomiędzy poszczególnymi członkami grupy również są w filmie ledwie zarysowane. W efekcie, pierwsza połowa dzieła bywa nudna. Ratują ją jednak zapierające dech w piersiach krajobrazy Dachu Świata.

 
Mimo to, warto przeczekać pierwszą godzinę filmu. Akcja zdecydowanie przyspiesza w drugiej połowie, kiedy bohaterowie rozpoczynają swoje zmagania z ogromną górą. 
Everest trzyma w napięciu do ostatnich chwil, a niesamowite efekty specjalne, w których próżno dopatrywać się techniki CGI, wbijają widza w fotel. Jest to jeden z nielicznych filmów, które zdecydowanie lepiej obejrzeć w 3D.

 
W filmie nie zabraknie również wzruszających scen, jak rozmowa telefoniczna pomiędzy uwiezionym na szczycie Robem Hallem i jego ciężarną żoną. Jednak to nie romantyczne relacje międzyludzkie, a zmagania z nieprzewidywalnymi siłami natury są siłą napędową dzieła Kormákura.

 

Everest to film, który zdecydowanie warto obejrzeć. Przede wszystkim ze względu na niesamowite efekty i umiejętnie prowadzoną – szczególnie w drugiej połowie filmu – narrację. Należy jednak pamiętać, że nie jest to film dokumentalny, a raczej przestroga przed lekceważeniem nieprzewidywalnych sił natury.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ