Wojna, pokój i współczesna Rosja
Teatr Powszechny w Warszawie, podążając za duchem naszych czasów, przygotował cykl przedstawień zatytułowanych „O co się zabijać? Wojna. Pokój. Ukraina”, podczas którego nie mogło zabraknąć adaptacji arcydzieła Lwa Tołstoja „Wojna i Pokój” – dzieła wielkiego i zaskakująco współczesnego.
Choć epopeja Tołstoja opowiada o wojnach napoleońskich i najważniejszych wydarzeniach z historii dziewiętnastowiecznej Rosji, widzianych oczyma petersburskiej i moskiewskiej arystokracji, twórcy spektaklu nie chcą ograniczać się do wydarzeń historycznych, lecz uczynić z nich okazję do namysłu nad współczesną Rosją i mechanizmami, jakimi rządzi się jej polityka i przemiany społeczne. Jest to zresztą chyba jedyny sposób na to, by wprowadzić na deski teatru dzieło tak obszerne, złożone i wielowątkowe, jakim jest „Wojna i Pokój”. Twórca adaptacji, Paweł Sztarbowski, zadecydował o podzieleniu spektaklu na dwie, pozornie niezwiązane ze sobą części. Pierwsza jest wariacją na temat powieści w pełnym tego słowa znaczeniu. Niewątpliwie rzecz dzieje się w Tołstojowskim świecie, wraz z jego afirmacją prostego rosyjskiego ducha, krytyką oksydentalizmu, ubolewaniem nad marnym losem pańszczyźnianego chłopa i wezwaniem do specyficznie rozumianej chrześcijańskiej moralności. Sztarbowski wprowadza jednak na scenę postać, która w powieści nie wystąpiła, mianowicie chłopa Płatona Karatajewa, o którym Tołstoj nie mógł nic wiedzieć, tak jak dzisiejsi rosyjscy oligarchowie niewiele wiedzą o losach milionów najuboższych obywateli, którzy są przez nich bez skrupułów wykorzystywani do własnych politycznych rozgrywek. Pamiętając o przekonaniu Tołstoja, któremu dał wyraz na łamach pomieści, że to nie jednostki, ale fatum rządzi historią, a wszelkie wielkie przemiany dokonywane są nie przez możnych tego świata, lecz przez szare ludzkie masy, sztuka w reżyserii Marcina Libera nabiera nowego wydźwięku i w kontekście historycznym być może ma być ostrzeżeniem przed rewolucją, do której dochodzi zwykle wtedy, kiedy nikt nie chce się już liczyć z potrzebami najniższych warstw społeczeństwa.
Akt drugi jest skokiem w przyszłość, do Moskwy w roku 2021, kiedy świat obiega wiadomość, że „Wojna i Pokój” zostaje wpisana do indeksu książek zakazanych w Unii Europejskiej. Bieżące wydarzenia okazują się być zaskakująco podobne do tych opisywanych w powieści – Rosję okupuje agresor z Zachodniej Europy, któremu udało się już dotrzeć do Moskwy. Myśl o ich przyszłym losie wywołuje drżenie wśród zwykłych mieszkańców ciemiężonej stolicy. Podobnie jak Rosja Tołstoja była odzwierciedleniem snu o wielkim, niezwyciężonym imperium, jednoczącym naród nie tylko politycznie, ale i duchowo, tak współcześni Rosjanie wydają się wciąż widzieć siebie i kierunek rozwoju swojego państwa jako rodzaj misji do wypełnienia w dziejach świata. Przyglądając się w bohaterach z Tołstojowskiego snu jak w zwierciadle budują swoją tożsamość na wartościach przeciwstawianych Zachodowi niczym mitycznemu potworowi, który nie pojmuje, i nigdy nie pojmie, ducha rosyjskości, jej mistycznego, nieracjonalnego piękna i siły, która musi być ciągle potwierdzana.
Najbliższe spektakle ”Wojny i Pokoju” będą miały miejsce 31.01-1.02 o godz. 19:00 w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Informacje o biletach na powszechny.com.
Lidia Pustelnik