Wodaabe – w krainie pięknych mężczyzn

W samym centrum Czarnej Afryki, na pustyniach i stepach nieprzystępnego Sahelu, od tysięcy lat zamieszkuje lud, dla którego nie ma nic cenniejszego niż piękno ludzkiego ciała. Na czym polega fenomen ludu Wodaabe?

nairaland.com

Okrągła twarz, prosty nos, symetryczne kości policzkowe, białe zęby, jasna cera, smukłe ciało, są tym, o czym mężczyźni z ludu Wodaabe nie przestają nigdy rozmyślać. Niektórzy podkreślają swoje mocne strony makijażem, inni są pewni swojej naturalnej urody. Wygrana w dorocznym konkursie piękności zapewnia im nie tylko chwałę i powodzenie wśród kobiet, ale też niegasnącą satysfakcję.

Kiedy mój przyjaciel, podróżnik, pierwszy raz opowiedział mi o „krainie pięknych mężczyzn”, na którą natknął się przemierzając Nigerię i kraje ościenne, byłam zaintrygowana. Nareszcie mogłam dowiedzieć się czegoś o społeczności, w której to mężczyźni muszą się stroić i malować, aby zdobyć serce wybranki, a nie odwrotnie. Potem jednak zdałam sobie sprawę, że świat ludu Wodaabe nie jest tak przyjaznym dla kobiet miejscem, jak mogłoby się wydawać. Ale o tym za chwilę.

Aby podjąć próbę zrozumienia ludności Wodaabe, trzeba odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: dlaczego uroda jest dla nich aż tak ważna? Wydawać by się mogło, że w tak trudnych do życia warunkach potrzeby estetyczne nie są tymi, które muszą być zaspokajane w pierwszej kolejności. O wiele ważniejsza jest przecież ciągła walka z bezwzględnymi siłami natury – o pożywienie, wodę i bezpieczne schronienie. Należący do grupy etnicznej Fulani koczowniczy lud Wodaabe, który od tysięcy lat zajmuje się wypasaniem bydła i sezonowo wędruje po Czarnym Lądzie, szukając przystępniejszych warunków, z całą pewnością wie, jak wysoka jest cena za przetrwanie w tych stronach. Być może skupienie się na pięknie jest dla nich sposobem na radzenie sobie z trudną codziennością, podobnie jak dla nas obcowanie ze sztuką jest często rodzajem ucieczki od problemów tego świata. A może powód jest bardziej prozaiczny i związany przede wszystkim z reprodukcją – za piękniejszym ciałem kryje się przecież lepsza pula genów. Pewną wskazówką w rozwiązaniu tej zagadki była dla mnie uwaga przyjaciela-podróżnika, że o ile rzeczywiście Wodaabe wydają się cenić sobie piękno jako wartość najwyższą, to trudno rozstrzygnąć, czy naprawdę chodzi im o walory ciała. Czyżby zatem w samym sercu dzikiego, barbarzyńskiego „jądra ciemności” spokojnie żył sobie lud, dla którego liczy się przede wszystkim piękno duchowe i jego osiągnięciu podporządkowuje całe swoje życie?

Wodaabe w ojczystym dla ludu języku fula oznacza „człowiek tabu”. Owo tabu odnosi się przede wszystkim do estetycznej strony życia, a także do rytuałów zachowywanych przez Wodaabe. W przeciwieństwie do innych plemion Fulani, które w większości przyjęły islam, Wodaabe szczyci się tym, że kultywuje pradawne rytuały swoich przodków. Zdarza im się co prawda w trudnych sytuacjach lub w obliczu śmierci przywoływać imię Allaha, jednak trudno jednoznacznie określić, co ono oznacza dla wierzącej w bóstwa natury zamieszkujące drzewa i jaskinie ludności.

Życie Wodaabe kręci się wokół wypasania uważanych za święte krów, których mleko stanowi podstawę ich diety, a także dbania o swój wygląd i przestrzegania setek drobiazgowych rytuałów. Jakie są najciekawsze z nich? Witając się, Wodaabe nigdy nie patrzą sobie w oczy. W ciągu dnia mąż nie może trzymać żony za rękę ani z nią rozmawiać, chyba że w sposób bardzo oficjalny. Rodzice nigdy nie zwracają się bezpośrednio do swoich pierworodnych dzieci, ani nawet nie nazywają ich po imieniu. Kobiety i mężczyźni nigdy nie jadają razem. Co jednak najważniejsze, w swoim postępowaniu Wodaabe zawsze wykazują się cierpliwością, łagodnością, samokontrolą, skromnością i szacunkiem – inne zachowanie jest po prostu powodem do wstydu.

Biorąc pod uwagę ilość drobiazgowych zaleceń dotyczących życia codziennego, zaskakuje liberalne podejście do sfery, która w naszej kulturze obwarowana jest największą liczbą tabu, czyli do seksu. Nie jest źle widziane to, że młoda kobieta sypia z mężczyznami jeszcze przed ślubem. Również „rozwody”, nawet par, które mają dzieci, nie są niczym nadzwyczajnym. Kobieta może w każdej chwili odejść od męża, ciesząc się wolnością, również seksualną, nie narażając się przy tym na żadne nieprzyjemności ze strony plemienia.

Jeśli jesteśmy już przy relacjach damsko-męskich, trzeba przyznać, że mężczyźni Wodaabe to urodzeni uwodziciele. Wpajana im od dziecka cierpliwość każe im długo i wytrwale zabiegać o serce swojej wybranki. Zakochany mężczyzna będzie chciał zaimponować jej tańcem, urodą i łagodnym charakterem. Jeśli ta ulegnie, prawdopodobnie uda się na wielbłądzie do jej rodziców i zapłaci za nią bydłem. Może ją też po prostu „porwać” z poprzedniego domu, co na szczęście najczęściej dzieje się za przyzwoleniem dziewczyny.

Najlepszą okazją, by zaimponować kobiecie, jest festiwal tańca, który odbywa się pod koniec pory deszczowej, we wrześniu. Wówczas młodzi mężczyźni, z pomalowanymi twarzami, wybielonymi zębami, podoczepianymi tu i ówdzie piórami i błyskotkami, wykonują tradycyjne tańce oraz pieśni, mając nadzieję, że zwrócą uwagę swojej wybranki. Podczas festiwalu nie brakuje też zabaw i konkursów, podczas których mężczyźni mogą się wykazać siłą i wdziękiem. O tym, który z nich zostanie uznany za najprzystojniejszego, najzwinniejszego itd., decydują oczywiście kobiety, zatem można się spodziewać, że presja jest duża.

Niestety, nawet w tak rozkochanej w pięknie społeczności uroda mężczyzny nie jest gwarancją szczęścia jego wybranki. Nawet jeśli dziewczyna poślubi zwycięzcę konkursu piękności, jej szczęście nie będzie trwać zbyt długo, a życie, które ją czeka, będzie raczej trudne. Pozostanie z ukochanym tylko do momentu, kiedy zajdzie w ciążę, po tym czasie będzie musiała wrócić na kilka lat do domu matki, mając zakaz jakichkolwiek kontaktów z mężem. Jakby to było mało, w tym czasie inni będą nazywać ją „boofeydo”, czyli „ta, która zrobiła coś złego”. Kiedy młoda matka wreszcie wróci do domu męża, to na nią spadną wszystkie obowiązki związane z utrzymaniem, wyżywieniem i ubraniem rodziny, a jej ciężką pracę mąż może w każdym momencie nagrodzić… sprowadzeniem, drugiej, trzeciej, a nawet czwartej żony.

Trudno nam zrozumieć i tym bardziej zaakceptować taki podział ról społecznych. Mimo to zarówno kobiety, jak i mężczyźni liczącego dziś ok 45 tys. osób ludu Wodaabe nie mają wątpliwości, że ich obowiązkiem jest żyć według tych samych zwyczajów, co ich przodkowie. Nikt się nie skarży na restrykcyjne tabu, ponieważ te pomagają im w tych trudnych warunkach uporządkować rzeczywistość i docenić to, co może być źródłem nawet najmniejszych radości.

Lidia Pustelnik

ZOSTAW ODPOWIEDŹ