Wikingowie na Pomorzu – tajemnica współpracy piratów
Kontakty handlowe oraz kulturowe między Skandynawiami a kupcami z Pomorza były dla tych ziem najważniejszym ówcześnie szlakiem komunikacji. Można mówić nawet o specyficznym handlowym sojuszu.
Jeżeli w epoce wpływów rzymskich istniał intensywny napływ i osadnictwo ludności skandynawskiej, pochodzącej między innymi z Gotlandii związanej z kulturą wielbarską to w okolicach V i VI wieku n.e. południowe wybrzeże Bałtyku zajęły plemiona Słowian. Około przełomu VIII i IX wieku rozpoczął się okres stabilizacji osadnictwa, które możemy stwierdzić po rosnącym poziomie rzemiosła (pojawia się koło garncarskie) a także liczbie zakładanych osad obronnych w formie grodzisk.
Ożywione kontakty
Osady skupione nad rzekami Łebą, Parsętą, Słupią oraz w okolicach wysoczyzny gdańskiej a także delty Odry oraz delty Wisły z całą pewnością utrzymywała kontakty z ośrodkami handlowymi położonymi w basenie Morza Bałtyckiego o czym może świadczyć znaczna liczba importów skandynawskich odkrytych podczas badań archeologicznych. O zdolności do pokonywania całego morza bez konieczności żeglugi przybrzeżnej świadczą odnajdywane wraki łodzi klepkowych z IX-X wieku znajdowane w okolicach ulicy Żuławskiej w Gdańsku-Orunii wbrew opiniom niemieckich historyków będących wytworem ludności słowiańskiej, chociaż zawierających liczne antologie w swej budowie do słynnych skandynawskich drakkarów. Szkutnicy pomorscy zapewne widywali przybijające do brzegów pomorskich miast skandynawskie łodzie, gdyż podczas badań portu wczesnośredniowiecznego w Pucku z roku 1979 odkryto ornamentowane wzorami zoomorficznymi charakterystycznymi dla sztuki nordyckiej.
Również wszelkie znajdowane importy broni a także biżuterii pochodzenia skandynawskiego z centralnej Polski a szczególnie Wielkopolski przybyły najprawdopodobniej przez Pomorze, gdyż nie ma podstaw by twierdzić, że import ten odbywał się przez ziemie Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Co istotne niektóre przedmioty codziennego użytku jak nożyce ze stali sprężystej lub grzebienie z rogu są osiągnięciami nordyckimi, ale na ziemiach słowiańskich a szczególnie pomorskich dopiero osiągnęły szczytowy poziom i były eksportowane do krajów skandynawskich. Napływ ludności nordyckiej odbywał się tylko na określonych terytoriach, gdyż stwierdzono pewną jej obecność w Truso w okolicach Janowa Pomorskiego oraz w tożsamej z Wolinem miejscowości Wineta zwanej w XII wiecznych sagach wikińskich Jomsborgiem.
Być może właśnie z tej ludności obeznanej z językiem Słowian rekrutowała się późniejsza elita wojowników książąt Polan wiązana przez archeologów z pochówkiem ponad stu mężczyzn o typie budowy czaszki zdradzającej cechy nordyckie w Lutomiersku pod Łodzią. Z pewnością migracja tak dużej ilości nie uszłaby uwadze komesom państwa Polan na Pomorzu lub lokalnym kniaziom. Obecnie prowadzone są badania genetyczne mające na celu ustalenie dokładnego pochodzenia tychże wojowników. Wielu historyków skłania się ku tezie, że podobnie jak Gwardia Wareska w Bizancjum to Skandynawowie stanowili najliczniejszą grupę osobistej straży książąt polskich.
Mieszko nie był wikingiem
Niektórzy historycy idą dalej i w dokumencie Dagome iudex widzą założenie państwa Polskiego przez skandynawa imieniem Dagobert analogicznie do sytuacji z Rusi Kijowskiej gdzie założycielem był przybysz z północy imieniem Ruryk. Jednak obecnie ze względu na fakt, iż posiadany przez Watykan odpis dokumentu pochodzi z XIII wieku i zawiera liczne adnotacje kopisty uważa się, jest to źle przeczytana fraza Ego Mesco dux. Wielu historyków i filologów zadaje sobie również pytanie nad nazwami miejscowości z Pomorza Zachodniego i Wielkopolski takimi jak Besiekierz i Wargowo. Wywodzą niekiedy oni je od staronordyckich słów besekr (wojownik odziany w skórę niedźwiedzia wprowadzający się w bojowy trans wywarami z muchomorów) oraz vargar (wilk, wyraz ten jest również synonimem walecznego wojownika)
We współczesnej historiografii polskiej przyjmuje się jednak, że wpływ ludności alochtonicznej na kształtowanie się zrębów państwa Polskiego nie mógł być przeważający o czym świadczy zaledwie jedno słowo pochodzenia nordyckiego- śledź.
Natomiast wpływ na sztukę zdobniczą oraz modę na terenach nadbałtyckich był znaczny, wręcz dominujący. To w świecie wikingów kobiety nosiły zausznice i kłabączki skroniowe tak chętnie przejmowane przez ludność pomorską, podobnie jak zwyczaj wyszywania obuwia wielobarwnymi nićmi. Większość zapinek, szpil i fibul importowanych było z terenu Skandynawii lub krajów bałtyjskich. Dzięki przechodzeniu przez Pomorze szlaku handlowego z wysp Borholm i Olandii napływały liczne przedmioty wykonywane z metali szlachetnych a także naczynia brązowe i szklane mające swoje odpowiedniki w rejonie Birki w dzisiejszej Szwecji.
Jednakże wpływ architektury skandynawskiej był bardzo ograniczony co świadczy o niedługim pobycie kupców-wojowników na tym terytorium poza Truso będącym skandynawskim emporium(kolonią) handlowym tylko na Wolinie gdzie badania archeologiczne natrafiły na liczny materiał świadczący o przebywaniu nie tylko kupców skandynawskich ale także rzemieślników. Skandynawski lub skandynawsko-saski rodowód maja bez wątpienia liczne budowle palisadowe wznoszone w różnych częściach miasta. Większość budowli zbudowanych tą techniką odkryto w warstwach datowanych na 2 połowę X i 1 połowę XI wieku. W większości osad zachowano jednak tradycyjne budownictwo słowiańskie o zrębowej konstrukcji domostw oraz hakowej lub izbicowej konstrukcji wałów obronnych. Brak jest tam charakterystycznych dla terenów skandynawskich tzw. ”długich domów”. Niewątpliwie Wolin był w tym wypadku miastem wyjątkowym, gdyż będąc republiką kupiecką zezwalał na osadnictwo ludności skandynawskiej w jego obrębia i być może tworzenia nawet swojej reprezentacji.
By zrozumieć potęgę tego miasta należy przytoczyć opis Ibrahima ibn Jakuba: „Posiadają oni [wolinianie] potężne miasto nad Oceanem, mające dwanaście bram. Ma ono przystań, do której używają przepołowionych pni. Wojują oni z Mieszko, a siła ich bojowa [jest] wielka. Nie mają króla i nie dają się prowadzić jednemu [władcy], a sprawującymi władzę wśród nich są starsi.” To właśnie w Jumme schronił się w roku 986 król duński Harald Sinozęby w okresie wojen trapiących jego kraj.
Kontakty nie były więc sporadyczne. Paradoksalnie z dość bliskimi sąsiadami jakimi byli Pomorzanie wikingowie żyli przede wszystkim w relacjach handlowych. Popkulturowe spojrzenie na dawnych mieszkańców Skandynawii wyrosło na podstawie opisów walk oraz wypraw. Na co dzień jednak wikingowie zajmowali się w głównie handlem i najbliżsi sąsiedzi byli oknem na kontynentalną Europę Środkową dla nich.
zobacz też: