Syndrom niedzielnego popołudnia

Po cudownym piątkowym wypoczynku i gorączce sobotniej nocy, przychodzi ten dzień, który przez niektórych uważany jest za gorszy niż nawet sam poniedziałek! Niedziela! To dzień, w którym powinnaś jeszcze odpoczywać, ale już myślisz o pracy i wszystkich przyziemnych i odpowiedzialnych rzeczach, które musisz zrobić następnego dnia!

kanapa life4style

Znasz to uczucie doskonale! Syndrom niedzielnego popołudnia. Kiedy na nic nie masz ochoty i czujesz już wewnętrzny niepokój na samą myśl, o zbliżającym się wielkimi krokami poniedziałku.

Niedziele powinny być radosne i pełne aktywnych czynności! Pyszne śniadanie, rodzinny wypad na rowerach do parku, piknik na świeżym powietrzu i nadrabianie zaległości w lekturze. Cóż… przynajmniej tak wygląda to na filmach. Ty zaś, potrafisz snuć się cały dzień po domu jak zjawa, z kubkiem zimnej kawy, a jak uda ci się założyć na siebie coś bardziej dystyngowanego niż piżama lub szary dres, jest to jakiś sukces!

Nie masz ochoty wychodzić z domu, bo przecież trzeba „się ogarnąć”. Lodówka w sumie świeci pustkami, ale w ostateczności decydujesz, że przecież nie ma nic złego w jedzeniu omletów z ketchupem przez cały dzień! Miałaś ambitne plany, żeby obejrzeć lub poczytać coś wartościowego, jednak wciąż wygrywa powtórka odcinka „Warsaw Shore” i spokojne wegetowanie na kanapie.

Cóż… chyba wszyscy czasem miewamy takie niedziele. Które zapowiadają nieuchronnie zbliżający się poniedziałek. Lepiej jednak pokonać wszelkie trudności i skutecznie cieszyć się tym jednym, ostatnim dniem wolnego!

Joanna Łuszczykiewicz      

ZOSTAW ODPOWIEDŹ