„Spowiedź świecka”, czyli każdy z nas szuka rozgrzeszenia na 500 stronach książki
Przybierająca na sile wojna polsko-polska to dobry pretekst, by porozmawiać o tym, dlaczego w dobie powszechnego dostępu do informacji nie ma sensu zamykać się na dany światopogląd. Do rozmowy o skrajnych postawach ludzkich oraz pogawędki na temat zdarzeń, które uznajemy za niezaprzeczalne fakty, zaprasza Hubert Kęska w książce „Spowiedź świecka”.
Hubert Kęska to dziennikarz kojarzony głównie ze sportami walki. Pracował w Weszło, publikował teksty na portalu Sporteuro.pl i współtworzył kilka mniejszych redakcji. Z biegiem lat jego specjalnością stały się wywiady biograficzno-psychologiczne. Mimo pracy w mało znanych firmach dotarł do prezydentów, milionerów i wielu innych osób kształtujących historię naszego kraju. W książce „Spowiedź świecka” zebrał swoje najlepsze rozmowy.
Kęska zabiera czytelnika w świat najwybitniejszego z żyjących Polaków, by po chwili przedstawić życie niebezpieczniejszego człowieka III RP, którego ludzie potrafili kupić wszystko – łącznie z ułaskawieniem. Dzięki dociekliwości autora poznajemy poglądy najbardziej kontrowersyjnego polskiego polityka, warsztat czołowego z naszych aktorów oraz sportowe wspomnienia pana, którzy rządził Polską najdłużej.
Wszystko to wzmocnione wstrząsającymi historiami ludzi sportów walki: Marcina Różalskiego, Krzysztofa Włodarczyka, Tymoteusza Świątka i Tomasza Garguli.
FRAGMENTY:
„Pamiętam zdziwienie, gdy podjechałem pod jeden z klubów. Na parkingu Porsche, nowe beemki. Wchodzę do środka, a na miejscu trenuje cała miejska śmietanka. Ja boksując w lidze za wygraną dostawałem 400 złotych, porażkę wyceniano na 50. W miesiącu toczyłem średnio dwa pojedynki. Kiedy dowiedziałem się po latach, że klub którego barwy reprezentowałem zdefraudował 2,5 miliona złotych, aż zaczęło mną trząść. Przecież gdybym dostawał w tamtych czasach 3 tys. stypendium sportowego, to gdzie by mi przyszły do głowy jakieś przestępstwa?”
~ Tomasz Gargula, pięściarz skazany na 15 lat bezwzględnego więzienia
„Któregoś dnia na widzenie przyjechała do mnie żona z córką. Jechały 900 kilometrów, żeby przez godzinkę posiedzieć z człowiekiem, który przez własną głupotę musiał je opuścić. Moja córa była tak wycieńczona, że przyszła do mnie na kolana, wtuliła się w ramię i słodko zasnęła. Miała wtedy siedemnaście lat, była już młodą kobietą, ale w tamtej chwili poczułem, że jest nadal moją małą, kochaną dziewczynką. Przed oczami przeleciał mi cały dotychczasowy pobyt za kratami. Więzienie było moim domem już od 9 lat. Nagle mnie olśniło: <Tomasz! Twoja córka, za którą oddałbyś życie, ma teraz siedemnaście lat. A ty siedzisz z łajzą, która gwałci 13-letnie dziewczynki, udając, że wszystko jest w porządku! Albo coś z tym, kurwa, zrobisz, albo niczym nie różnisz się od takiego bydlaka!”
***
„Czuję, jakbym został skazany za gwałt lub pedofilię. Znęcanie się nad rodziną, brzmi paskudnie. Adwokat zapewnia, że zmienią mi paragraf. Będę skazany za kilkukrotne pobicie jednej osoby. Ojca”
~ Tymoteusz Świątek, po problemach w życiu osobistym wraca do klatki
„Pobicie, zastraszanie, napaść, uderzenie siekierą… Zauważyłem, że ojciec stawia się do matki. Była na skraju załamania, zaczęła ładować sake. Zapłaciłem za rozwód. Jak za wszystko związane z ojcem. Babki z mojej dawnej miejscowości przesyłały mi krucyfiksy, napierdalały na mnie księdzu. Co Bóg złączył… Ja pierdolę”
„Wkurwia mnie, gdy słyszę, że z Marinho prawie zginąłem. Kurwa, dostaję po ryju od gościa równego sobie i jest wielki lament. A mam narożnik, jest sędzia, sztab lekarzy. Jak to porównać ze starym tyranem, psychopatą, który lata nad tobą z pasem? Jesteś 5-letnim dzieckiem, nie masz do kogo uciec, do kogo się przytulić, komu wypłakać. Nie ma nie tylko lekarzy, ale i policji. Bo to normalne, że ojciec cię leje, nie? To ja byłem i wciąż jestem ten zły”
***
„Byłem zdolnym chłopakiem, w szczycie formy. Występowałem w kadrze Polski, miałem zapewnione starty. Trach! Złamany kręgosłup. Kurwisko w transicie zasnęło za kierownicą. Jechało nas dwóch, dlaczego we mnie pierdolnął? Bo co, bo miałem zielony rower?”
~ Marcin Różalski, mistrz KSW, który dobrowolnie zrezygnował z pasa
„Byłem sparaliżowany od pasa w dół. Nie widziałem na oczy gołej pizdy, całowałem się może z dwa razy. Co ja wam będę mówił… Idę sobie przez miasto i nagle mocz spływa mi po nogawce. Któregoś dnia obudziłem się zasrany. Przeładowałem sprzęt i wsadziłem sobie do ryja. Jednak nie odpaliłem. Nie, nie przestraszyłem się śmierci. Stwierdziłem, że to jeszcze nie ten moment”.
*
KSIĄŻKĘ „SPOWIEDŹ ŚWIECKA” MOŻNA NABYĆ NA:
Fot. Wiktor Kęska