Smarzowski kręci „Wołyń”
Reżyser takich hitów jak „Drogówka” czy „Dom Zły” postanowił zostać specjalistą od historii. Choć prasa krzyczy, że moment na sfilmowanie wołyńskiej masakry jest najgorszy z możliwych, Smarzowski pozostaje nieugięty.
– Czasem robię filmy lepsze, czasem gorsze, ale staram się nie robić filmów błahych – mówi twórca całego zamieszania. O jakości filmu przekonamy się dopiero w 2016 roku, wiadomo jednak, że „Wołyń” siłą rzeczy będzie obrazem kontrowersyjnym, a co za tym idzie głośnym. W momencie, kiedy sytuacja Ukrainy jest delikatnie mówiąc niepewna, Smarzowski postanowił wbić kij w mrowisko i opowiedzieć historię z punktu widzenia Polaków. Fakt, że temat, którego podjął się dotychczasowy twórca dramatów i kryminałów nie doczekał się do tej pory filmowej adaptacji rzeczywiście może zaskakiwać. Padają jednak pytania, czy reżyser filmów fabularnych jest odpowiednią osobą, by podjąć się przedstawiania prawdy na poziomie narodowym. Wątpliwości historyków nie zrażają jednak reżysera, który w Kazimierzu Dolnym kręci kolejne sceny. Czy w momencie, kiedy polskie uczelnie zalewa fala ukraińskich studentów, a kwestia pomocy sąsiadom jest tematem publicznych debat, wbijanie kija w mrowisko jest dobrym pomysłem? – Nie można zrobić filmu, który zadowoli wszystkich. – mówi reżyser w rozmowie z Newsweek’iem. Film, w którym główną rolę zagra Arkadiusz Jakubik, nie skupi się jednak na ocenie wydarzeń, a na miłosnej historii z tragicznym tłem.
Patrycja Wieczorkiewicz