PRLowskie poradniki dla kobiet

Półki w księgarniach uginają się od ciężaru poradników, które mnożą się ostatnio jak grzyby po deszczu. Można w nich znaleźć dosłownie wszystko: jak być szczęśliwą, jak poderwać faceta, jak stać się piękną i bogatą, jak zdobyć świat. Mówiąc trochę z przekąsem, można na nich spokojnie oprzeć całą tajemną wiedzę ludzkiej egzystencji i zdobyć receptę  na unikanie błędów w życiu. Nie tylko współczesne kobiety są obdarzone takim komfortem. Nasze matki i babki za czasów Polski Ludowej, również mogły czerpać z książek mniej lub bardziej cenne rady.

howtobesupermom.com

Absolutnym hitem był poradnik z 1966 roku „Dbaj o siebie – praktyczne rady dla kobiet żyjących na wsi”. To nie tylko kopalnia złotych myśli, ale przede wszystkim porządna lekcja historii ewolucji społeczeństwa polskiego.

Młoda kobieta mogła dowiedzieć się z tej książki, jakich zasad należy przestrzegać, żeby nie popełniać gaf. Zaczynało się od tych najbardziej podstawowych, ale jednocześnie fundamentalnych. 

Majtki powinna nosić w zimie i w lecie każda kobieta, młoda czy stara. Chronią one organy rodne kobiety przed przeziębieniem i przed dostaniem się do nich kurzu z różnymi zarazkami.

Niezwykłą wagę przywiązywało się też do higieny stóp. Dowiadujemy się, że trzeba codziennie zmieniać i prać pończochy czy skarpetki, żeby „nogi nie śmierdziały potem”. Sami przyznacie, że temat jak najbardziej na czasie.

Higiena to nie wszystko. Młode dziewczęta z poradnika czerpały elementarną wiedzę na temat stosunków małżeńskich (inne nie wchodzą w rachubę) oraz o antykoncepcji.  Poradnik informował o „osłonkach gumowych” dla mężczyzn. Autorki poradnika zwróciły jednak uwagę, że nie jest to w stu procentach pewny środek, gdyż „osłonka może pęknąć”. Za stworzenie intymnej atmosfery sprzyjającej zbliżeniu była odpowiedzialna każda dobra małżonka. Jednak dopiero w godzinach wieczornych, tak aby oboje mogli wypocząć przed kolejnym dniem.

Żona nie miała być jedynie na usługach męża. Poradnik wyraźnie informował, że mężczyzna ma wiele obowiązków w stosunku do swojej kobiety. I nie powinien zmuszać jej do pracy ponad siły.  Czyli między innymi nie powinien  „ciągać żony bez nadzwyczajnej potrzeby do ciężkich prac w polu i w obejściu. Weźmy przykładowo nakładanie na wóz gnoju lub rozrzucanie go po polu” – czytamy.

Wielkim hitem były też książki kucharskie. Z uwagi na ubogi asortyment sklepów spożywczych, uczyły gospodynie domowe kreatywności tworzenia cudów z ograniczonej ilości produktów. W odróżnieniu od współczesnych książek kucharskich, tamte poradniki zakładały, że niczego nie było. Więc przepisy były dostosowane do wyjątkowo ubogiego asortymentu. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele różnych potraw można przygotować z samych ziemniaków! Książki nie tylko pomagały ugotować obiad, ale też przemycały konkretną ideologię. Zachęcały do oszczędzania. Jedną z takich książek była „Wenus z patelnią” Ireny Gumowskiej. Przez lata uczyła Polaków jak należy jeść. Przemycała do robotniczych rodzin porządną dawkę savoir vivre’u, którym powinien kierować się każdy, niezależnie od statusu społecznego.

Tym, którzy nie znali podstaw savoir-vivre’u, pokazywała, jak trzymać łyżkę („podobnie jak długopis, to znaczy od spodu, a nie od góry”), jak jeść ziemniaki („Zdarza się dość powszechnie, że () odkrawamy nożem kawałek ziemniaka, ale nie jest to szczytem elegancji”) czy kanapki („Jedząc kanapkę z serem, trzyma się ją w ręku”).

W szarych kapuściano-ziemniaczanych czasach była dla ludzi łącznikiem z wymarzonym światem Zachodu. Polakom, przyzwyczajonym do jedzenia byle czego i byle jak, stawiała poprzeczkę wysoko ponad żelazną kurtyną – wyjaśnia pani Basia, która wraz z mężem jest autorką książki „Nasz Mały PRL”.

A oto kilka osobliwych rad z PRLowskich poradników:

„Podajemy jeszcze jeden prosty i wygodny sposób urządzenia sobie kąpieli, mianowicie w mocnym plastykowym worku przeciwmolowym. W kąciku do mycia albo wprost w izbie, a w lecie nawet w jakiejś zamkniętej sieni, drewutni czy

stodole rozebrać się i wejść do tego plastykowego worka ustawionego dnem na podłodze lub na ziemi i zawiniętego jak do wsypania do worka pierwszego koszyka ziemniaków”.

„Trzeba koniecznie i obowiązkowo mieć w domu oddzielną dużą miednicę do mycia się i mniejszą miedniczkę do podmywania[…]. Karmienie w miednicy prosiąt, cieląt lub kur jest niedopuszczalne”.

Do wycierania nóg powinno się mieć ręcznik lub czystą ściereczkę. Nie można używać do tego celu ścierek do garnków”.

Katarzyna Mierzejewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ