Polska odpowiedź na Tindera – Bimber?

Polacy wykazują się kreatywnością i pomysłowością. Czyżby Tinder odszedł do lamusa, za sprawa zupełnie nowej apki?

Tindera chyba w tych czasach przedstawiać nie trzeba, aczkolwiek zrobię to dla dopełnienia „formalności”. Tinder to mobilna apka randkowa. Korzysta z technologii lokalizacji, dzięki czemu wyszukuje osoby, które znajdują się w pobliżu. Aplikacja śmiga od 2012 roku, i ma na celu pomoc w odnalezieniu drugiej połówki. Oprócz lokalizacji, ma w tym pomóc połączenie z Facebookiem, Instagramem czy Spotify. Wszystko po to by móc porównać wspólne zainteresowania, gusta, znajomych, polubienia itd. Aplikacja ułatwia szukanie odpowiedniego partnera poprzez parametry, które można indywidualnie ustawić – płeć, granice wieku, oraz odległości. Tym sposobem przeglądamy tylko wyselekcjonowanych dla nas ludzi,  jak produkty w spożywczym, przesuwając raz w prawo, innym razem w lewo. Wrzucając coś do swojego koszyka z zakupami, bądź nie. Jeżeli oboje przypadniecie sobie do gustu – jak na każdym portalu – dostajecie serduszka, a Tinder Was paruje. Wtedy też dostajemy możliwość napisania wiadomości do osoby, która potencjalnie jest nami zainteresowana. Jakie to łatwe, no nie?

Apka daje nam możliwość poznania swojej „drugiej połówki”, bez wychodzenia z domu. Swego czasu był szał na tą aplikacje, dzisiaj pewnie też jest w użytku, ale mało kto przyznaje się do użytkowania, bowiem czasem korzystanie z niej odbierane jest w kategorii obciachu. Co nie zmienia faktu, że Tinder mógł stać się dobrą opcją dla zabieganych, zapracowanych singli z wielkich miast, którzy stawiają na rozwój i karierę. Więc zwyczajnie nie mają czasu latać po kawiarniach/imprezach/eventach/randkach, w celu poznania osoby, z którą mogą podzielić życie. Osobiście znam jednak też pary, które dziś dużo zawdzięczają tej aplikacji – zmianę statusu z „wolny” na „w związku małżeńskim z…”, a także nową rolę w życiu – mama/tata. Aczkolwiek ja wciąż pozostaję sceptyczna i z nieufnością podchodzę do tego typu eksperymentów. Kwestia sporna, i dyskusyjna, i na pewno nie na teraz, bo dziś na tapetę biorę inny temat.

Dużo ciekawszy wydaje się być polski odpowiednik Tindera o nazwie… BIMBER! Czy dziwi Was nazwa? Mnie nie specjalnie, jak na Polskę przystało. Bimber nie jest dla zwykłych singli, jest przeznaczony dla alko – singli. Działa na tych samych zasadach co oryginał zza oceanu, ale szuka dla nas towarzystwa do przysłowiowego „kieliszka”. Bimber ma więc za zadanie połączyć ze sobą dwie osoby o podobnej lokalizacji, które mogą się ze sobą… po prostu napić. Podobno dzięki aplikacji samotni smakosze alkoholi unikną najsmutniejszej perspektywy samotnego wieczoru i picia do lustra.

Aplikacja, tak samo jak pierwowzór, jest darmowa, można ją pobrać na telefon i połączyć z Facebookiem. Apka z wyglądu przypomina Tindera. Tylko, że tutaj poza informacjami o sobie, istotne jest to jakie drinki preferujesz oraz gdzie lubisz imprezować. Ponadto, poza wyszukiwarką ludzi znajdziemy tu także wyszukiwarkę imprez – w końcu to nie Tinder, tylko Bimber! Chociaż zarówno i tutaj możemy zaakceptować kompana imprezy, jak i samą imprezę, bądź nie. 

Ciekawa jestem jak potoczą się losy aplikacji, ilu ludzi potraktuję ją poważnie i spotka się na mieście z nieznaną, imprezową, pokrewną duszą! No to zdrówko, za powodzenie aplikacji!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ