filipinach

Polak buduje wioskę na Filipinach. Każdy z 11 domków kosztuje zaledwie 15 tysięcy

Mieszkający w Kielcach Tomasz Kosiński, postanowił całkowicie zmienić swoje życie i wybudować niewielką wioskę na Filipinach. Polak chciał w końcu odciąć się od wyścigu szczurów i stresu, które towarzyszyły mu w Polsce. Swój niewielki resort z kilkunastoma domkami chce wybudować na wyspie Palawan.

W rozmowie z „naTemat” mężczyzna ujawnia, dlaczego wybrał właśnie to miejsce.

– Ujęły mnie klimaty azjatyckie. Dzikie plaże, bardzo dobre jedzenie, przyjemna pogoda. Trzy lata temu podróżowałem po Indochinach, gdzie spotkałem wielu expatów. Dla mnie jednak wówczas wyprowadzka z Polski była czymś abstrakcyjnym. Czułem się mocno związany z krajem, a nawet z regionem z którego pochodzę – powiedział Kosiński w wywiadzie.

Palavan to rajska wyspa na Filipinach

Bliscy Kosińskiego martwią się egzotycznymi chorobami i terroryzmem, z którym kojarzą im się Filipiny. Okazuje się jednak, że Palavan jest bardzo bezpieczny.

– Ci, którzy zostają, czyli brat, mama, czy nawet sąsiedzi, ciągle pytają o nasz wyjazd. Niektórzy mówią, że zwariowaliśmy, bo tam są tajfuny, choroby, terroryści. A prawda jest taka, że my Polacy wiemy tyle o Filipinach, co Filipińczycy o nas. To kraj katolicki, islamistów jest tam tylko 3% i są skupienie tylko na jednej z ponad 7000 wysp. Palavan jest najmniej narażony na tajfuny, które w najgorszym wypadku osiągają taką moc jak coroczne sztormy nad Bałtykiem czy halny w górach. A jeśli chodzi o choroby to akurat tradycyjna medycyna filipińska jest na bardzo wysokim poziomie, a z opieką zdrowotną nie ma takich problemów jak u nas, że trzeba czekać miesiącami do specjalisty od bolącego kolana. Jak masz pieniądze, tak jak u nas w kraju, to idziesz prywatnie i po bólu. Należy też pamiętać, że w Polsce każdej zimy ogłaszane są alarmy epidemii grypy, więc żyjemy w kraju o wysokim zagrożeniu chorobowym i wiele osób nie chciałoby choćby z tego powodu w nim mieszkać na dłużej – tłumaczy Kosiński w rozmowie z „naTemat.pl”.

Czas odciąć się od życia w stresie

Kosiński przez jakiś czas pracował w dużej korporacji, a później otworzył własną agencję reklamową, która przynosiła mu duże zyski. Z czasem mężczyzna znudził się takim życiem i zrozumiał, że gdzieś indziej będzie mu po porostu znacznie przyjemniej.

– Na Filipinach można oderwać się od wyścigu szczurów, stresu, narzekania i medialnego chaosu. Koło nas jest pełno negatywnych informacji, które zatruwają nam życie. Podobnie jak chemiczne jedzenie i chlorowana woda – tłumaczy twórca polskiej wioski na Filipinach.

Decyzji o stworzeniu resortu w egzotycznym kraju, nie podejmuje się pochopnie. Zanim Kosiński zdecydował się zaryzykować, wszystko dokładnie sprawdził. By móc legalnie zakupić działki, Kosiński musiał założyć firmę na Filipinach.

– Najpierw powiedziałem swojemu przyjacielowi, Gerardowi, że musi to zobaczyć. Pojechaliśmy tam w listopadzie ubiegłego roku. Zrobiliśmy rekonesans wśród Polaków, a jest ich tam wielu. Chcieliśmy upewnić się, czy Filipiny to kraj dla nas, czy możemy się tam przeprowadzić i wiązać z tym miejscem swoją przyszłość. Trafiliśmy między innymi na popularny wśród turystów Palavan. Bałem się zatrzęsienia turystów, ale miło się zaskoczyłem, dlatego swoje plany związałem właśnie z Palavanem – wyznaje Kosiński.

Wioska będzie składać się z 11 domków, a koszt każdego z nich to około 15 tysięcy złotych. Przeprowadzka na rajską wyspę, to jednak dopiero początek. Kosiński ma zamiar kupić własną łódkę i prowadzić rejsy po okolicy, a także otworzyć własny bar i bazę nurkową.  

Fot. Instagram the_philippines

6 KOMENTARZY

  1. Od dłuższego czasu marzę o opuszczeniu kaczolandu na zawsze. Jestem na emeryturze i chcę zakupić taki domek
    aby zamieszkać tam z żoną. Jestem żeglarzem, wind surferem, mieszkałem w podobnej szerokości geograficznej na Hawajach. Pomysł Pana Kosińskiego jest rewelacyjny i chciałby mu nie tylko kibicować ale i uczestniczyć w przedsięwzięciu. Serdecznie pozdrawiamy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ