Podróże małe i duże – część I

trampingmin - sporteuroPodróżowanie tanim kosztem, ekstremalne i niebezpieczne przygody czy bezcelowe wędrówki po świecie – czym tak naprawdę jest tramping? Co zabrać ze sobą w survivalową podróż i gdzie czyhają niebezpieczeństwa – na te pytania odpowiedzieli nam doświadczeni podróżnicy trampingowi – Ewa Dudzińska i Tomek Pierzchała, właściciele bloga podróżniczego http://www.poprostupodroz.com.

Anna Kukiełka: Czym tak właściwie jest tramping?

Ewa Dudzińska: Z samej definicji jest to najtańsza forma wyjazdu zorganizowanego. Dla nas to każdy wyjazd, który organizujemy i realizujemy. Robimy to czasem ze wsparciem lokalnych biur podróży czy agentów, albo wyłącznie własnymi siłami i planem. Jednak zawsze niezależnie, wtedy kiedy chcemy i takimi środkami finansowymi czy transportowymi, jakie nam odpowiadają. Nie zawsze jest wygodnie, ale zawsze ciekawie.

Tomek Pierzchała: Według mnie najlepiej charakterystykę, specyficzny klimat trampingu oddaje słowo „włóczęga”: wędrówka bez jasno określonego celu. Bo czy wyjeżdżam po to, aby zwiedzać? Niekoniecznie, skoro trasę mojej miesięcznej wyprawy średnio rozgarnięte biuro turystyczne jest w stanie zaliczyć w tydzień. Odpoczywać? Zdecydowanie nie, tramping bywa dość męczący. Poznawać nowych ludzi? Bywa i tak, choć w erze Facebooka mógłbym się nie ruszać z fotela, aby realizować ten cel. Dlatego nie potrafię sprecyzować, po co jadę – i ta niemożność jest dla mnie cechą dystynktywną trampingu. Jadę się po prostu trochę powłóczyć po świecie. Niezależnie od nikogo i niczego.

A.K.: Jak zrodził się pomysł na Waszego bloga?

trampingtekst1 - sporteuroE.D.: Pomysł na bloga powstał kiedy Tomek z Martą wybierali się na miesiąc do Indii i Nepalu. Chcieli spisywać swoje wrażenia, spostrzeżenia na gorąco w trakcie podróży, jak i później uzupełniając te wcześniejsze wpisy. Dalej poszło już łatwo: każdy wyjazd był związany z aktualizacja na blogu. W miarę możliwości w trasie. Po powrocie staraliśmy się zawsze zrobić podsumowanie. Główny cel to zapisać to co pamiętamy, żeby o tym nie zapomnieć, a poboczne to aktualizacje i informacje dla rodziny oraz znajomych, którzy nas czytają i wspierają.

T.P.: Bilety lotnicze do Indii kupiłem z końcem grudnia 2006 roku, od stycznia do marca 2007 siedziałem jak na szpilkach. Trochę żeby zabić czas, trochę, żeby oswoić się z myślą o wyjeździe, a trochę w celu stworzenia platformy kontaktu ze znajomymi, zacząłem pisać bloga. Ot, taki wirtualny pamiętnik, który w trakcie podróży zamienia się w swego rodzaju dziennik. Marta, przyjaciółka, z którą wyjeżdżałem na pierwszy w życiu tramping, podchwyciła ten pomysł. Nawet wymyśliła dla niego tytuł. Początkowo miało być na nim tylko o Indiach i Nepalu, ale zaczęliśmy podróżować coraz więcej, a przemyśleń, które warto zapisać również przybywało. Jest rok 2013, a ja, teraz już wspólnie z Ewą, nadal piszę ów wirtualny pamiętnik.

A.K.: Gdyby ktoś zainspirowany Waszym blogiem właśnie dziś postanowił rozpocząć przygodę z trampingiem, jakie wskazówki by od Was usłyszał?

E.D.: Przede wszystkim odwagi, że się da i że należy! Naprawdę! Myślę, ze wielokrotnie to udowodniliśmy. Nie warto zostawiać takich marzeń w szufladzie. Kiedy marzymy o fajnym samochodzie to najczęściej go kupujemy, podobnie z książką czy super butami. Dlaczego takie marzenie jak wyjazd, podróż mamy odkładać na kiedy indziej? To taka ogólna wskazówka. Co do takich konkretniejszych, to niestety nie ma uniwersalnych, sporo zależy od destynacji do której się wybieramy. Jak wiele krajów, tak wiele sytuacji czy szczegółów z którymi musimy się zmierzyć. Co innego radziłabym kobietom wybierającym się na Bliski Wschód, trochę inaczej te wskazówki wyglądałaby dla osoby wybierającej się na Kubę. Chętnie je podamy, ale zapraszamy wtedy do kontaktu mailowego lub osobistego, bo w Krakowie zawsze chętnie się spotkamy i takowe damy.

T.P.: „Chcesz wyjechać? Co Cię powstrzymuje?!”. Sześć lat temu myślałem, że zorganizowanie sobie wyjazdu do Indii i Nepalu będzie największym wyzwaniem w moim życiu. Dziś uważam, że nie ma nic łatwiejszego, niż organizowanie sobie takich wyjazdów. A radości, jaką daje niezależność i wolność, nie da się porównać z niczym innym.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ