Tomasz Mackiewicz

Ojciec Mackiewicza otrzymał akt zgonu syna! Jaka data śmierci?

Ojciec Tomasza Mackiewicz otrzymał akt zgonu syna. Przyjęto, że mężczyzna zmarł 30 stycznia. Tata himalaisty do końca wierzył, że uda się zorganizować drugą akcję ratunkową i jego syn wróci żywy. Jednak z powodu złych warunków pogodowych nie udało się podjąć drugiej próby uratowania Polaka. Tomasz Mackiewicz na zawsze pozostał na Nanga Parbat.

Ojciec Mackiewicza otrzymał akt zgonu syna!

Ojciec Tomasza Mackiewicza dostał akt zgonu syna. Jako datę śmierci przyjęto dzień 30 stycznia. 

Było coraz gorzej…

25 stycznia Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol zdobyli szczyt Nanga Parbat. Francuzka na szczycie góry zorientowała się, że Polak jest w złym stanie. Para zaczęła powoli schodzić, jednak himalaista czuł się coraz gorzej. Revol powiedziała, że miał odmrożone ręce, nogi i twarz. Prawdopodobnie doszło do obrzęku mózgu, a być może nawet płuc, ponieważ leciała mu z ust krwawa wydzielina.

Tomek powiedział współtowarzyszce, że jej nie widzi. To była jego pierwsza reakcja. Francuzka przyznała, że była przerażona. Nie wiedziała, jak sobie poradzą. Mackiewicz miał odmrożony nos, spływała mu krew…

– Na szczycie powiedział mi: “Eli, nie widzę, nie widzę cię”. Powiedział „co się ze mną dzieje?”. Jego pierwsza reakcja to nie było “zdobyłem szczyt”. To było “nie widzę Cię, nie widzę twojej czołówki”. Myślałam jak ja mogę mu pomóc. Jak sobie poradzę. Potem pomału zaczęliśmy schodzić. Opierał się na moim ramieniu. Miał odmrożony nos, widziałam krew, która spływa mu z brody… – opowiadała himalaistka w TVN24.

Akcja ratunkowa

Revol zdała sobie sprawę, że jej współtowarzysz ma coraz mniejsze szanse na przeżycie. Francuzka zawiadomiła służby ratunkowe. Poproszono ją, by zeszła niżej, aby ekipa ratunkowa mogła ją sprowadzić na dół. Wtedy Revol zdecydowała, że będzie samotnie schodzić ze szczytu. Jednak himalaistka zawsze podkreślała, że to nie była jej indywidualna decyzja.

– Powiedziano mi: “jeśli zejdziesz do 6000 m, będzie można zgarnąć ciebie, a Tomka z wysokości 7200 m przy użyciu śmigłowca”. Tak to było. To nie była moja decyzja – wyznała.

Ratownicy skupili się na ratowaniu tej osoby, która miała większe szanse na przeżycie – była to Francuzka. Elisabeth Revol została uratowana na wysokości około 6000 metrów przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubko w sobotni wieczór. Była w bardzo złym stanie. Doznała poważnych odmrożeń (trzeciego i czwartego stopnia) rąk i stóp. Końcówki jej kończyn były ciemnogranatowe. 

——————————————————————————————————————

Źródło zdjęć: www.facebook.com/Tomek Czapkins Mackiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ