Odrodzenie polskiego kina
Zakończył się 38 filmowy festiwal w Gdyni. Złote lwy zostały wręczone, a pełni optymizmu komentatorzy ogłaszają koniec kryzysu polskiego kina. Na festiwalu triumfowała „Ida” Pawła Pawlikowskiego.
Polskie kino przestaje być powoli odrębnym gatunkiem kinematografii. Nie mamy się czego wstydzić, a nasze filmy mogą śmiało stawać w szranki z produkcjami z całego świata. Nie tylko poruszane tematy uciekły przestarzałym schematom, ale również wyższy poziom artystyczny dostrzegamy ze strony operatorów, montażystów, scenografów i dźwiękowcom. Tej jesieni czekają nas kinowe premiery naprawdę dobrych filmów. Oby udało się przekonać polskiego widza do wyboru rodzimych produkcji w zastępstwie hollywoodzkich gniotów.
Zwycięski obraz „Ida” to czarno-biały film opowiadający o chęci rozliczenia przeszłości przez dwie kobiety. Rolę tytułowej Idy gra początkująca Agata Trzebuchowska, debiutująca aktorka podobno została wypatrzona w kawiarni. Ida jest sierotą, która przygotowuje się do złożenia ślubów zakonnych. Zanim to jednak nastąpi dziewczyna spotyka się ze swoją ciotką (w tej roli Agata Kulesza), która obnaża przed nią zaskakującą prawdę – jest Żydówką, a jej rodzina została zamordowana w czasie wojny. Film obrazuje podróż mającą na celu odnalezienie mordercy i grobu rodziców. Fabułę uzupełnia rozwinięcie wątku ciotki, która w czasach stalinizmu była bezwzględnym prokuratorem, a teraz doszła do momentu, w którym potrafi osądzić samą siebie. Akcja toczy się w 1962 roku i chociaż obraz nie ma tak mocno oceniającego wydźwięku jak ubiegłoroczne „Pokłosie”, podejmuje tematykę społecznego rozliczenia czarnych plam naszej historii.
Na „Idzie” przełamywanie tabu się nie kończy. Festiwalową statuetkę Srebrnego Lwa zdobył głośny film „W Imię…” Małgorzaty Szumowskiej. Opowieść o homoseksualnym księdzu budzi obecnie duże zainteresowanie mediów. „Chciałam zrobić film o tęsknocie za mocnym uczuciem, zbliżeniem, a ksiądz to dla mnie synonim samotności” – słyszymy od reżyserki w wywiadzie dla tygodnika Polityka. Nagrodzony przez jury konkursu został również odtwórca głównej roli Andrzej Chyra. Publiczność natomiast nagrodziła film „Chce się żyć” będący poruszającym obrazem próby nawiązania kontaktu z otoczeniem przez zamkniętego w chorym ciele, zdrowego psychicznie chłopaka. O filmie pisaliśmy już przy okazji festiwalu w Montrealu, na którym film zdobył nagrodę główną.
Jak widać polscy twórcy nie boją się podejmować tematów kontrowersyjnych i społecznie ważnych. Skrajna komercjalizacja polskich produkcji filmowych zdaje się odchodzić do lamusa. W tym roku nie będziemy zmuszeni szukać wartościowych produkcji w małych, alternatywnych kinach czy klubokawiarniach. Na duży ekran wracają filmy bez kompleksów i na wysokim poziomie. Za Zdzisławem Pietrasikiem, mam nadzieję, że twórcy nie ulegną modzie na tematy tabu, a na przyszłorocznej edycji festiwalu w Gdyni nie zobaczymy 10 filmów o księdzu geju, który dowiaduje się, że jest Żydem.
O filmie „Chcę się żyć” czytaj więcej na: http://www.sporteuro.pl/lifestyle/kultura/kino/4258-polski-film-%E2%80%9Echce-si%C4%99-%C5%BCy%C4%87%E2%80%9D-nagrodzony-na-presti%C5%BCowym-festiwalu-w-montrealu.html
Naszą recenzję filmu „W Imię…” znajdziecie: http://www.sporteuro.pl/lifestyle/kultura/kino/4485-prze%C5%82amuj%C4%85c-tabu.html
Hanna Gajewska, fot. mat. prasowe