„Nie może być przyzwolenia na przemoc”

Myśli Pani, że takie sytuacje na polskich „salonach” zdarzają się częściej?

Nie. Jestem już w branży parę ładnych lat. Jak Dorota latała z patykami w nosie w „Barze”, to ja już miałam w miarę ugruntowaną pozycje jako aktorka filmowa i serialowa. W życiu nie spotkałam się z takim chamstwem. Pamiętam czasy kiedy artyści i dziennikarze tworzyli zgraną i kumpelską paczkę. Wszyscy się wspieraliśmy, kibicowaliśmy sobie nawzajem. Z mediami również byliśmy w dobrych relacjach. Nikt nikomu nie robił takich świństw jak dzisiaj. Zarówno osoby publiczne, jak i dziennikarze wiedzieli, że będzie  lepiej dla wszystkich, jeśli nasze stosunki będą przyjazne. To, co od kilku lat dzieje się na rynku zaczęło się od chamstwa, które wraz ze swoim pojawieniem się wniosła Dorota Rabczewska. Oczywiście,  na początku było to coś nowego, ludziom się to podobało. Przez jakiś czas wszyscy temu przyklaskiwali, potem tolerowali, a teraz wszyscy widzą do czego to doprowadziło. Nie znam drugiej takiej osoby w branży. Rozumiem, że można kogoś nie lubić, pokłócić się, ale żadna inteligentna osoba nie ma prawa posunąć się do czegoś takiego. To jest poziom przysłowiowej “imprezy w remizie” i stadionowego chuligaństwa.

A może to jest przemyślana strategia wizerunkowa?

Nie, nie dorabiajmy do tego ideologii. Nawet jeżeli na początku ktoś wykreował jej taki “niegrzeczny” wizerunek, to na pewno wymknęło się to już to dawno spod jakiejkolwiek kontroli. Nie żyjemy w Stanach. Tam nawet jeżeli ktoś uprawia taką strategię wizerunkową, jest to bardzo dokładnie przemyślane i kontrolowane. A przecież nie można wszystkiego tylko kopiować z zagranicy. Wizerunku, ciuchów, pomysłów, piosenek i bezkrytycznie przenosić to na polski rynek. W przypadku Doroty Rabczewskiej mamy do czynienia z kimś, kto w moim mniemaniu, nie jest nawet prawdziwym artystą, który coś sam tworzy, pisze piosenki, wnosi coś nowego i świeżego, a jest jedynie osobą odtwórczą, kopiantem i chodzącym eklektyzmem bez gustu.

Pojawiły się zarzuty pod adresem Agnieszki Szulim, że cała ta medialna afera z pobiciem, to tylko sposób na promocję programu „Na językach”. Jakby Pani to skomentowała?

Bzdury!  Ktoś kto wymyśla takie rzeczy musi być skończonym idiotą. Program sam w sobie jest bardzo kontrowersyjny. Osobiście bardzo się cieszę, że on powstał, pomimo tego, że sama zostałam przez nich wkręcona w “bollywoodzki” casting (śmiech). „Na językach” naprawdę obnaża totalną głupotę i absurdy polskiego show-biznesu. Obrażają się tylko Ci, którzy mają coś na sumieniu.

Agnieszka Szulim, owszem – przełamuje tabu, ale zdarza się, że robi to w sposób bardzo bezpośredni, a czasem nawet obraźliwy…

Nie zgadzam się. Z kilku powodów. Po pierwsze: tego typu programów satyrycznych na całym świecie jest masa. Po drugie: Polacy nie mają poczucia humoru, nie potrafią się śmiać sami z siebie. Gwiazdy chodzą z przysłowiowym kijem w tyłku, są strasznie zakompleksione, i broń Boże, żeby ktoś coś złego na ich temat powiedział. Po trzecie: Agnieszka Szulim nie robi tego programu sama, tylko jest cały zespół, który na to pracuje.

jarosinska.tekst.life4styleAle ona jest jego twarzą.

To nie ma znaczenia. Trzeba być naprawdę pozbawionym wyobraźni, żeby myśleć, że Agnieszka jest odpowiedzialna za to wszystko sama. Doda jest twarzą Media Expert, i co?! Czy to znaczy, że kupując telewizor razem z gwarancją dostaniemy pięścią w twarz? Nie można myśleć w takich kategoriach. „Na językach” w porównaniu do innych tego typu programów na świecie, to naprawdę jest „mały pikuś”. Lubię oglądać zagraniczną telewizję, dużo zresztą podróżuje i obserwując to, co się dzieje w polskim show-biznesie widzę na jak niskim, a wręcz prymitywnym jest poziomie. Otrząśnijmy się, bo nie żyjemy w Hollywood, ani nawet w Bollywood. Ci wszyscy polscy pseudo-celebryci kreują się na wielkie gwiazdy, a tak naprawdę większa część z nich ma problem z zapłaceniem raty kredytu. O tym się w ogóle nie mówi. Te wszystkie zawyżone stawki, intratne kontrakty, ustawki – to jedna wielka ściema. A to prowadzi do tego, że społeczeństwo nie szanuje osób publicznych i tylko czeka, aż im się powinie noga. Niestety dostaje się też osobom utalentowanym i wartościowym. Jest cała masa aktorów, wokalistów, którzy widnieją na okładkach magazynów, a nie mają z czego zapłacić rachunków. O tym już dawno mówiła Marysia Sadowska.

Myśli Pani, że po raz kolejny Dorota pozostanie bezkarna?

Nie, jestem przekonana, że tym razem Sąd ją skarze. Wiesz, tego już trochę było: ja, Grupa Operacyjna, Tomek Makowiecki, Jolka Rutowicz, Agnieszka Szulim. A to tylko poszkodowane osoby publiczne.

Widziała Pani oświadczenie, które wystosowała Dorota i opublikowała na Facebooku?

Tak i ogarnął mnie pusty śmiech. Oświadczenie równie absurdalne jak zachowanie, niektórych przyłapanych na gorącym uczynku polityków. Według mnie kariera Doroty Rabczewskiej już dawno legła w gruzach. Ja mam już do tego trochę inne podejście, bo wydarzenia o których opowiadałam miały miejsce 3 lata temu. Przez ten czas nie miałam pracy, ról, koncertów, utraciłam kontrakty reklamowe, coś z czego utrzymuje się artysta. Byłam dręczona przez media, nadszarpnięto moją reputację. Ale przetrwałam. Najwyższy czas, by karma powróciła.

Środowisko artystów w przypadku pobicia Agnieszki Szulim jest podzielone – jedni, tak jak Justyna Steczkowska czy Edyta Górniak nawołują do bojkotu Dody, a inni zaś, jak Michał Wiśniewski publicznie przyznają, że Agnieszce się należało.

Nie chcę tego komentować. Znam Michała i naprawdę nie wiem co mu się stało. Ci, którym Agnieszka kiedyś „pojechała” w swoim programie, zresztą całkiem słusznie, zacierają teraz ręce, ale to są bardzo prymitywne reakcje. Trzeba być obiektywnym, widzieć sprawę taką jaka ona jest. Nie można wypisywać publicznie „dobrze jej, bo sobie zasłużyła”. Agnieszka jest dziennikarką i taka jest jej praca. Zastanów się jak będzie wyglądał ten kraj za parę lat, jeśli dziś damy przyzwolenie na atakowanie ludzi, tylko dlatego, bo nie podoba mi się, to co oni mówią. Chcesz żyć w kraju, w którym Twoje dziecko wychodzi na imprezę,  idzie do szkoły, wychodzi na ulicę, a Ty nie wiesz czy wróci z niej żywe, tylko dlatego, że idolem atakującego jest ktoś komu uchodzi takie zachowanie na sucho?! A tak właśnie będzie jeśli dziś nie wyznaczymy jasno granicy.

Co zrobić, by uniknąć takich sytuacji, Pani zdaniem?

Media niech idą po rozum do głowy, a pani Rabczewska niech poniesie konsekwencje za swoje czyny i zacznie się ze swojej agresji po prostu leczyć.

Dziękuję za szczerą rozmowę.

Rozmawiała: Paulina Ostapiuk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ