„Nagość zabija erotyzm” – Dorota Porębska
Spotkanie z Dorotą Porębską okazało się strzałem w dziesiątkę. Urocza, impulsywna i roześmiana z prawdziwą pasją opowiadała mi o swoim życiu, którego największą miłością jest fotografia. Artystka ma na swoim koncie wiele wystaw i wydanie pierwszego, autorskiego albumu, ale nie tylko jej zdjęcia urzekają. Zwierzenia na temat pasji do majsterkowania i wirtualnej znajomości z Rodneyem Smithem sprawiają, że cała historia Doroty nabiera bajkowego charakteru.
Marta Nagórka: Czy zamiłowanie do sztuki było zawsze obecne w Twoim życiu? Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z fotografią?
Dorota Porębska: Moja przygoda z fotografią, tak jak wszystko w moim życiu co dobre, zaczęła się przypadkowo. Przypadkowo trafiłam na prywatne zajęcia z fotografii u Marty Zasępy. Moje pierwsze zdjęcia spodobały, więc nabrałam ochoty na więcej.
Czyli nie poczułaś od razu tego impulsu, tej iskry – tak to jest świetne, właśnie to chcę robić!
Sztuka była obecna w moim życiu od zawsze. Inspirowali mnie ludzie, którzy mają talent i artystyczną naturę. Szukałam swojej dyscypliny. Wiedziałam, że chcę robić coś w tej dziedzinie i mam do tego predyspozycję, bo zawsze byłam kreatywna. Nagle pojawiła się fotografia i zupełnie się zakochałam.
Lubisz fotografować kobiety. Masz wśród nich jakiś autorytet?
Zależy mi na tym, aby moja fotografia była nośnikiem zmysłowości i wrażliwości. Odbiorcom chcę ofiarować radość polegającą na obcowaniu z kobiecym pięknem, potraktowanym niemal jak dzieło sztuki. W życiu uwielbiam mężczyzn, ale przed obiektywem wolę kobiety, bo to one, ich ciało i charakter pociągają za sobą tajemnicę, pożądanie i kokieteryjność. To dlatego kobiety grają pierwsze skrzypce na moich zdjęciach, facetów zostawiam sobie na czas wolny po zdjęciach. Podziwiam wiele kobiet za wiele rzeczy. Te, które radzą sobie lepiej niż ja w ciężkich sytuacjach, kobiety, które osiągnęły coś w życiu, które mają rodzinę. Ale chyba najbardziej cenię nienachalną kobiecość, wrażliwość, delikatność, ciepło i chęć do działania. Lubię się otaczać takimi osobami. Znam wiele kobiet, które mnie ciągle inspirują i są dla mnie autorytetami, jestem wdzięczna, że mogłam je spotkać na swojej drodze.
Bohaterkami Twoich fotografii najczęściej są koleżanki. Czy zdarza Ci się zatrudniać modelki? Nie mówię oczywiście o fotografii, którą zajmujesz się zawodowo, tylko o zdjęciach, które powstają w wyniku Twoich artystycznych wizji.
Mam piękne przyjaciółki, każda jest inna i wyjątkowa. Często to właśnie one stają się bohaterkami moich zdjęć. Są dla mnie bardzo ważne i są moimi muzami. Dobrze je znam, więc potrafię wydobyć ich prawdziwy charakter i temperament tak, aby zdjęcia na których są, pobudzały różne zmysły, żeby aż pachniały i smakowały jak one. Zdjęcie to odbicie wnętrza, a oczy są podobno odbiciem duszy. Ja polecam zajrzeć głęboko w oczy tych dziewczyn, to tam rozpoczyna się nasza przygoda z fotografią. Jeżeli chodzi o inne osoby z zewnątrz to oczywiście zdarza mi się zatrudniać modelki. Jednak chyba najważniejsza jest atmosfera podczas sesji. Nieważne czy pracuję z bliskimi mi osobami, czy z takimi, które widzę pierwszy raz na oczy, ważne żeby nawiązać więź i uzyskać satysfakcjonujący efekt końcowy.
Czy nigdy Ci się nie zdarzyło, widząc na ulicy zwykłą kobietę, namówić ją na zrobienie zdjęcia? Pomyślałaś kiedyś: Wow! Ona jest genialna i ma coś takiego w oczach, co chciałabym uchwycić na zdjęciu!
Nigdy mi się nie przydarzyło, żebym namówiła kogoś na ulicy do zrobienia zdjęcia. Każdego dnia mijam na ulicy piękne kobiety, ale po prostu podziwiam je w milczeniu.
Czy jest jakaś modelka, z którą chciałabyś zrobić zdjęcie? Np. jakiś Aniołek Victoria’s Secret.
No właśnie pomyślałam o Aniołkach. Są seksowne, kobiece i bardzo fotogeniczne.
Z którym konkretnie?
Najlepiej wszystkie razem w tych skrzydłach i koronkach…
Czy nie uważasz, że nagość na zdjęciach już się trochę przejadła?
Nagość dla wielu artystów od zawsze była jednym z najważniejszych tematów. Erotyka związana z nagością pojawiała się we wszystkich dziedzinach sztuki, ale to jednak w fotografii może wydawać się bardziej bezceremonialna. Myślę, że przed reklamą XXI wieku już rewolucja seksualna pocięła kobietę na części. Ciało kobiety jest dzisiaj sprzedawane kawałek po kawałku. Jest to erotyka konsumenta ciała, ciało kobiety współcześnie zostało uwolnione od tajemnicy, uwolnione od całości, wystarczy dla wszystkich. Próbuję pokazać moje modelki inaczej. Chcę powrócić do spojrzenia na tą jedną jedyną, wymyśloną przeze mnie i wybraną. Nigdy rozbieram swoich całkiem do naga, bo nagość zabija erotyzm. Chcę dać im trochę tajemnicy i to nie tylko im, ale też tym, którzy na nie patrzą. Wszelkie odkrycie jest twórczością.
Kult piękna czy brzydoty?
Kult piękna zdecydowanie w każdej dziedzinie.
Zdjęcie biało-czarne czy kolorowe?
Obecnie kolorowe, ale minimalistyczne.
Na Twoich zdjęciach są przedstawione także inne miejsca, niezwiązane z blichtrem, choć główną rolę odgrywają na nich kobiety ubrane w bajkowe suknie. Myślałam, że wolisz zwyczajne miejsca…
To chyba też nie tak. Ja po prostu lubię kontrasty. Lubię kiedy dziewczyna w długiej sukni jedzie metrem, albo kiedy dziewczyna umazana ketchupem je hamburgera w pięknym miejscu.
W jednym z wywiadów mówiłaś o kontakcie, który nawiązałaś z Rodneyem Smithem. Czy udało Ci się już z nim spotkać? Pojechałaś do Nowego Jorku?
Nie, nie pojechałam. Tak, nawiązałam kontakt z Rodneyem Smithem, bardzo podobały mi się jego zdjęcia. Ktoś podrzucił mi link do jego strony i powiedział: „Patrz, powinny Ci się spodobać, są podobne do Twoich!”. Oczywiście moje nie mogą się z nimi równać, jego są sto razy lepsze. Ale pomyślałam: dobra, napiszę do niego. No i napisałam, że bardzo podziwiam jego fotografie i byłoby mi niezmiernie miło, gdyby spojrzał na moje zdjęcia. Wysłałam mu swoje portfolio, a on odpisał. Napisał, że mu się podobają, ale przydałby mi się ktoś, kto mnie ukierunkuje. Jeżeli chciałabym się spotkać to on mieszka w Nowym Jorku. No i później miałam lecieć, ale w końcu nie poleciałam. Wysłałam mu natomiast swój album. Potem sam do mnie napisał, że dostał, dziękuje, podoba mu się, i kiedy przyjadę. Mam nadzieję, że sprawa jest nadal aktualna.
Gdyby nie fotografia to czym byś się zajmowała, jak myślisz?
Moją drugą pasją zaraz po fotografii jest majsterkowanie i drobne remonty… (śmiech) Poza tym bardzo lubię polską literaturę współczesną w męskim wydaniu, uwielbiam oglądać programy przyrodnicze, jestem wielką fanką węży i jestem uzależniona od robienia przemeblowań. Raczej się nie nudzę więc bez żadnego problemu znalazłabym sobie nowe zajęcie. Ale tak na serio, to chciałabym się zająć renowacją starych mebli albo wyjechałabym gdzieś daleko nakręcić film przyrodniczy.
Wolisz piękne antyki czy styl bardziej nowoczesny, minimalistyczny, szkło, beton…
Bardzo lubię antyki w połączeniu z minimalistycznym malarstwem i kilkoma designerskimi dodatkami. Właśnie tak urządziłam swoje mieszkanie.
Jest jeszcze jakaś dziedzina sztuki, którą kochasz, interesujesz się?
Poniekąd malarstwo, przede wszystkim polskie, współczesne. Najbardziej podziwiam twórczość Romana Opałki. Od jakiegoś czasu zaczęłam, w miarę możliwości, kolekcjonować dzieła sztuki. To dobra inwestycja, poza tym lubię otaczać się ładnymi rzeczami.
Zajmujesz się fotografią artystyczną, ale wykonujesz również zwykłe zlecenia dla firm, fotografujesz modelki prezentujące różne kolekcje. Nie boisz się, że przez to wypalisz się jako artystka?
Nie boję się, że się wypalę, poza tym przy okazji każdej pracy są inni ludzie, inne twarze, inne miejsca, inne zdjęcie, inne wymogi. Dzięki temu nigdy się nie nudzę. Realizuję naprawdę ciekawe projekty i do tego bardzo różnorodne. Zawsze idę z uśmiechem do pracy. Kocham to, co robię, to moja pasja, więc nie wydaje mi się. Do tego w mojej pracy satysfakcjonuje mnie przede wszystkim wolność, a także radość z możliwości kreowania rzeczywistości. Wolność w wyborze postawy, środków, miejsca i czasu. Zawsze powtarzam, że fotografia to magiczna sztuka, jej główną cechą jest wytwarzanie iluzji. Dzięki niej mamy możliwość wszechobecności, bycia gdzie indziej niż się znajdujemy. Do tego każde zdjęcie nie jest tylko widziane, ale także doświadczane. To niesamowite chociaż na chwilkę stać się twórcą, wymyślać realność, oddziaływając na widza. Dlatego też uważam, że szanse na to, że kiedyś się wypalę są niewielkie.
Jakim konkretnie modelem aparatu się posługujesz?
Najpierw przez długi czas fotografowałam Nikonem F70 – to jest mały obrazek i Mamiyą RB67 – to aparaty analogowe. Teraz przez to, że mam masę pracy i ważne jest tempo, przerzuciłam się na Nikona D7100 i jestem z niego bardzo zadowolona.
A czy możesz zdradzić, czym aktualnie się zajmujesz, nad jakim projektem pracujesz?
Teraz mam przed sobą cztery różne projekty i kilka stałych zleceń. Kolejnym projektem do zrealizowania jest moja wystawa „Do not disturb”, która odbędzie się już za tydzień w ARTROOM-ie Rabbithole w Warszawie.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Marta Nagórka