Modelki XXL czy to gruba przesada?
Czy zdjęcia półnagich modelek w rozmiarze 48 nie są tanim chwytem, by skupić na sobie uwagę i przykryć swoje kompleksy?
Będę szczera – ważąc 122 kg, pozując nago, chciałam przekonać wszystkich że akceptuję siebie w pełni. Wracałam po sesji do domu i płakałam. Obnażałam przed fotografem wszystkie swoje mankamenty i niedoskonałości, uśmiechając się lub tworząc wizję szczęśliwej kobiety. Wstydzę się tego. Natomiast nie mam zamiaru generalizować twierdząc iż, każda duża modelka chce ukryć swoje kompleksy. Nie znam osobiście żadnej, która kocha swoją trzycyfrową wagę nad życie. Za to znam kilka, które usilnie i wszelkimi sposobami chcą udowodnić światu i sobie, że otyłość to fajna sprawa.
Sama pracuje Pani jako modelka. Czy to ciężka praca? Czy modelka plus size ma trudniej niż modelka w rozmiarze 0?
Od ponad dwóch lat nie pracuję jako modelka. Wspieram modelki w mojej agencji. Wyglądają one zupełnie inaczej niż ja kiedyś i chwała im za to. Dopóki producenci i projektanci nie zrozumieją, że po ulicach nie chodzą wyłącznie kobiety w rozmiarze 0, dopóty modelki plus size będą miały pod góre. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i samemu zaobserwować, że najwięcej pań nosi rozmiary od 38 do 44. Ktoś musi reklamować ubrania w takich przedziałach rozmiarowych i są od tego właśnie modelki plus size.
W tym zawodzie trzeba mieć dużą wytrzymałość psychiczną. Czy dyskryminacja ze strony społeczeństwa wpływa na Waszą pracę?
Dyskryminacja projektantów wpływa. Skoro przychodzą do nich panie w rozmiarach większych niż kanonowe modelki i skoro jakoś da się zaprojektować i uszyć coś odpowiedniego dla takich sylwetek, to dlaczego nie można pokazać fachu projektanta na pokazach mody? Świat wielkiej mody jest hermetycznie zamknięty. Od dziesiątek lat na wybiegach królują modelki bardzo szczupłe i bardzo wysokie. Tego nie zmienimy, z resztą nie ma co ukrywać, ale mniej wyobraźni potrzeba, aby ubrać taką kanonową modelkę niż kobietę która ma na czym siedzieć i czym oddychać. To wyzwanie, któremu nie każdy projektant mógłby sprostać. Modelki plus size nie stanowią żadnego zagrożenia dla świata mody. Nie zburzą tego mozolnie budowanego i wykreowanego luksusowego światka, nie zrewolucjonizują go. Nie wierzę w to. Społeczeństwo nie ma wpływu na naszą pracę. Grono tych ludzi jest dokładnie takie samo jak my.
Czy gdyby była Pani projektantką wypuściłaby Pani na swoim pokazie modelki w rozmiarach 46, 48, a czasem i większych?
Gdyby był to pokaz dedykowany wyłącznie takim rozmiarom i nie nosił on w sobie nawet odrobiny wulgarności, to oczywiście że wypuściłabym takie modelki. Modelki XXL. Również takie kobiety istnieją i chcą wyglądać dobrze i czuć się dobrze w ubraniu. Nie udawajmy, ze ich nie ma i nie każmy im nosić worków pokutnych. To, że modelka XXL prezentuje odzież, nie oznacza że ona promuje otyłość. Promuje markę, firmę, fason, styl.
Razem z Urszulą Lolą stworzyła Pani projekt Big Beautyfull Woman Project. Co to za projekt i na czym polegał?
Cóż, rozminęły się nasze idee i cele. Powiem tak, otyłość to zło i ani wtedy ani obecnie nie będę jej promowała pod żadnym płaszczykiem, ani w jakikolwiek sposób. Właśnie przez mój sprzeciw i zwrócenie uwagi, że projekt przechodzi na inny tor, zostałam brutalnie mówiąc potraktowana z buta. Było minęło.
Czy myśli Pani, że modelki w dużych rozmiarach nie pozostaną chwilowym trendem?
Akcja promowania piękna w bardzo dużym rozmiarze jest zazwyczaj przez media promowana od nowinki z zagranicy do kolejnej nowinki. Sezonowo, często prześmiewczo. Kolejny news, kolejna słynna modelka XXL i na tym się kończy. Potem cisza, znowu jakiś bum. Im więcej nagości, wulgarności tym bardziej interesujące dla mas. Dlatego o prawdziwych modelkach plus size jest mało w naszych mediach, bo kogo interesują kobiety takie jak widzimy na co dzień na ulicach? Brak w tym sensacji.
Czy nie marzy się Pani figura w rozmiarze 38?
Obecnie noszę rozmiar 40. Od rozmiaru 38 dzieli mnie jakieś pół roku. Wiem, że dokonam tego i nie jest to coś o czym kiedykolwiek marzyłam. Przede wszystkim nic nie muszę, mogę wszystko.
Czy nie lepiej promować jest aktywny tryb życia, zdrowe odżywianie niż nadmierne kilogramy?
Oczywiście, że lepiej. Moje modelki promują zdrowy tryb życia. Z resztą nie mają wyjścia, rynek jest bezlitosny i wymusza taki stan. To, że dziewczyna nosi rozmiar 42 a nie 34, nie oznacza absolutnie, że się nie rusza, objada fast food’em i ćwiczy jedynie palce przełączając kanały na pilocie. Modelka to zawód, a do wykonywania każdego zawodu potrzebne są odpowiednie predyspozycje. Nie każda kobieta może być modelką.
Jak szuka Pani modelek do swojej agencji?
Tylko i wyłącznie na podstawie castingów, gdzie osobiście oceniamy predyspozycje modelki. Razem z Anną Ładny, z którą prowadzę agencję – rozmawiamy z kandydatkami, sprawdzamy jak się poruszają i czy są fotogeniczne.
Modelki XXL czy to nie przesada?
Zależy jak na to patrzymy. W mojej agencji jest kilka modelek XXL i wiem, że producenci pytają się czasami o tego typu sylwetki. Skoro jest zapotrzebowanie, to dlaczego miałoby być to przesadą? Piękne, zadbane panie w rozmiarze XXL również istnieją i może warto je stawiać jako wzór, że ważąc więcej można również dbać o siebie, swoje ciało.
Prowadząc agencję modelek plus size nie odczuwa Pani oporności rynku, który wciąż jednak jako kanon piękna postrzega modelki w rozmiarach 0?
Od początku istnieje wielki opór. Jeszcze dwa lata temu firmy bały się zaangażować modelkę plus size do reklamy, tylko dlatego iż bali się porażki wizerunkowej. Mając w swoim asortymencie ubrania w rozmiarze do 44, nie chcieli zostać zaszufladkowani jako firma promująca otyłość. Na szczęście, wszystko idzie ku dobremu, a kompleksy takich firm zostają uleczane przez przykłady kampanii reklamowych z zagranicy.
Ma Pani jakieś kompleksy?
Mam wiele kompleksów. Wszystko jest pozostałością po otyłości. Wisząca skóra, ogromne rozstępy. Niestety moje ciało wymaga skalpela chirurgicznego. Taka pamiątka po moim zaniedbaniu i rozmiarze 54.
Mówi się, że szczupli mają lepiej. Zgadza się Pani z tym?
Z perspektywy byłej grubaski mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że szczupli mają lepiej pod wieloma względami. Przede wszystkim jest mi lżej. Żylaki na moich nogach to nic innego jak pozostałość po ciężarze jaki codziennie nogi musiały nosić. Nie mam zadyszki, nie pocę się jak dawniej. W sklepię odzieżowym kupuję to co chce, a nie to co jest obecnie dostępne. Czy jestem szczęśliwsza? Tak, bo zdrowsza.
Okrągła pupa, szerokie biodra, pełny biust to są krągłości. W Internecie często można znaleźć zdjęcia, gdzie nie widać tych wszystkich atutów, bo są pod nieskończoną ilością fałdek. Czy tak powinno być i czy to są jeszcze krągłości?
Należy odróżniać krągłości od otyłości. Wskaźnikiem tego drugiego jest BMI, niestety bezlitosne. Ja mam często wrażenie, że wiele młodych kobiet nie zdaje sobie sprawy, że ich piękne i ponętne krągłości obrosły tłuszczem i schowały się pod nim. Nie mylmy tych dwóch pojęć. Oczywiście, piękno jest w oczach patrzącego, ale jestem za nazywaniem sprawy po imieniu.
Rozmawiała: Patrycja Ceglińska, Fot. sfora.pl, dorotawroblewska.blog.pl