Marina żali się w wywiadzie: Nigdy nie chciałam być produktem
Marina Łuczenko, piosenkarka i żona jednego z najlepiej zarabiających polskich sportowców, nieustannie stara się przekonać opinię publiczną, że wcale nie jest tak bogata i uskarża się na swój los i nieprawdziwy wizerunek wykreowany w mediach.
W wywiadzie dla „Gali” Łuczenko zapewnia, że nigdy nie chciała być produktem i denerwuje się, gdy ktoś określa ją mianem WAG.
– Często spotykam się z opiniami, że jestem zupełnie inna niż opisują mnie media. Nie wiem, z czego to wynika. Wiem, że na pewno jestem perfekcjonistką i lubię wszystko kontrolować. Ale to nie wydaje mi się, że to jest rozkapryszenie, nigdy nie chciałam być produktem. Ale bardzo trudno się żyje – mówi na łamach „Gali” piosenkarka.
Negatywne komentarze i nieprawdziwe informacje na temat prywatnego życia, wciąż dotykają artystkę.
– Wojtek często mi mówi, żebym nie sugerowała się tym, co ludzie powiedzą, nie przejmowała się, a ja zawsze chcę to kontrolować. Kiedy wyjdzie coś nieprawdziwego na mój temat, to mnie tak boli. Na pewno nie jestem taką osobą, że sodówka mi uderzyła do głowy – opowiada. Wojtek jest taką moją melisą, ma swoje treningi. A show biznes to nie jest w sumie wymarzone środowisko, jak sobie myślę, że miałabym mieć dziecko, to nie wiem, czy bym je tam wypchała – mówi Łuczenko i dodaje – Światek show biznesu jest specyficzny, ale ja nie chcę w niego wsiąknąć. To nie tak, że od razu wchodzę w śmietankę warszawską, w ten krąg wzajemnej adoracji. Ja nie wchodzę w układy, z nikim się nie ustawiam, jestem buntowniczką. Mieszkam sobie na zagranicą, przylatuję, kiedy ma to muzyczne wyjaśnienie – zapewnia żona piłkarza.
Marina postanowiła bronić siebie i inne WAG zapewniając, że wszystkie są bardzo utalentowane i ambitne. Razem chcą walczyć z krzywdzącym stereotypem WAG.
– Dziewczyny są super utalentowane, wspieramy się i walczymy ze stereotypem WAG’s. Na początku jak ktoś mnie tak nazwał, to myślałam, że zejdę. Nie jestem żadną WAG, jestem Mariną Łuczenko! A potem poznałam te dziewczyny i poznałam ich życie. Jak te dziewczyny mają kontynuować rozwój swoich pasji, skoro ich mężowie są przenoszeni do nowego klubu? Wyobraź sobie, że masz dzieci, które się zaaklimatyzowały, a nagle tata bach, dostaje przeniesienie. To nie jest takie super, jak się wszystkim wydaje. Każdy myśli, że pieniądze są w stanie zrekompensować wszystkie niedogodności. Ja miałam swoją pasję, ale takim 19-letnim dziewczynom jest trudno, one dopiero zaczynają i chłopak im mówi: Słuchaj, musimy jutro wyjechać do Hiszpanii. My też mamy uczucia i jesteśmy normalni – przekonuje Marina.
Na koniec artysta postanowiła odnieść się jeszcze do swojej przyjaźni z inną WAG, Sarą Boruc, która prowadzi bloga, a teraz także postanowiła nagrać płytę.
– Słyszałam, że nagrywa płytę, bardzo jej kibicuję, wspieramy się nawzajem. Słuchałam tych kawałków, Sara jest bardzo utalentowana. Mamy jakieś wspólne tematy, bo ja też kocham modę, ale to nie jest tak, że tylko o tym rozmawiamy. Ale fakt jest taki, że faktycznie, z moimi przyjaciółkami nie mogę o rozmawiać o modzie, bo się tym nie interesują i nie wiedzą za dużo o trendach – żali się Łuczenko.
Współczujemy.