Makłowicz ujawnia manipulację TVP i.. zostaje zwolniony. Kucharz komentuje
Jak można było się spodziewać, Robert Makłowicz zapłacił za swoją wypowiedź dotyczącą zmanipulowanego spotu TVP. Stacja postanowiła go zwolnić. Teraz kucharz opowiada, jak wyglądały kulisy spawy.
Próbując ocieplić wizerunek TVP, władze stacji posunęły się o krok za daleko. W spocie promującym telewizję wystąpili znani dziennikarze i celebryci. Wśród nich pojawił się także znany krytyk kulinarny – Robert Makłowicz. Okazuje się jednak kucharz wcale nie zgodził się na wykorzystanie jego wizerunku w ten sposób.
Makłowicz zdradza szczegóły sprawy
– Przede wszystkim nie miałem pojęcia, że w spocie występuje pani Danuta Holecka czy pan Krzysztof Ziemiec. Wiedziałem tylko, że będzie pani Marcelina Zawadzka z programu „Bake off”. Wcześniej dostałem maila, że kierownik produkcji chce się ze mną skontaktować właśnie w sprawie „Bake off”, w którym biorę udział. Gdybym został poinformowany, że mam wystąpić w czymś wspólnie z prowadzącymi „Wiadomości”, to w ogóle bym się nie zgodził tam pojawić. A tak przyjechałem na plan programu i dopiero tam się okazało, że będzie kręcony spot o TVP. Dali mi kartkę, na której było zapisane, co miałbym powiedzieć – wyjaśnia kucharz.
Co było na tej kartce? Okazuje się, że Makłowicz nawet jej nie przeczytał.
– Na pytanie, co tam było, dziennikarz odpowiedział wprost: Nie wiem, bo w ogóle jej nie przeczytałem. Powiedziałem, że to jest zupełnie wykluczone, ale ponieważ moje programy są w Telewizji Publicznej od 19 lat, zgodziłem się powiedzieć jedną rzecz w kontekście „Bake off”: „Telewizja smakuje różnie, ale ten program wyłącznie słodko i doskonale”. Poprosili, żebym powtórzył, że „wyłącznie słodko i doskonale”. Powtórzyłem. I tyle – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Telewizja nie zawsze smakuje słodko
– Byłem przerażony. Nie było mnie w Polsce, a gdy wróciłem, nie rzuciłem się przecież od razu do oglądania telewizji. Że jestem w spocie promującym TVP, dotarło do mnie dopiero w niedzielę. I nagle się zobaczyłem w tym spocie. Proszę się zastanowić, czy ja o jakiejkolwiek telewizji mógłbym powiedzieć, że smakuje słodko? To kompletny nonsens. Przecież widać wyraźnie, że to jest moja wypowiedź dotycząca programu kulinarnego. Dla mnie to jasne, że ramówka jest zapowiadana również programem, w którym występuję. Mam udawać, że mnie w nim nie ma? – mówił kucharz.
Władze TVP mają inną wersję
Kierownictwo stacji nie zastanawiało się długo i postanowiło zwolnić Makłowicza. Reżyserka spotu, Ewa Świecińska twierdzi, że Makłowicz doskonale wiedział, w czym bierze udział. Telewizja Polska zapowiedziała nawet pozew przeciwko kucharzowi.
– TVP nie może tolerować sytuacji, w której autor finansowanego i promowanego przez nią przez lata programu burzy zasady lojalności i współpracy. Atak, którego dopuścił się pan Robert Makłowicz na swoich kolegów i koleżanki jednoznacznie przekreśla dwie dekady budowania wzajemnych relacji, jednocześnie wpisuje się w ogólny atak na media publiczne i spór polityczny, którego TVP nie jest stroną. Ze względu na wieloletnie relacje wciąż otrzymywał od spółki szanse na stworzenie autorskiego programu, który przystawałby do współczesnych wymogów. Jego udział w spocie wizerunkowym powinien być przez niego potraktowany jako zaszczyt, a nie pretekst do szkalowania dobrego imienia Telewizji Polskiej. Pan Robert Makłowicz nie szukał dialogu ze swoim wieloletnim pracodawcą, a jedynie szybkiego rozgłosu w innych mediach – czytamy w oficjalnym oświadczeniu.
Konflikt jak brazylijska telenowela
Makłowicz postanowił odnieść się do słów Świecińskiej w poście na Facebooku. Jego zdaniem istota konfliktu jest bardzo prosta.
– Szanowni Państwo, pojawiają się kolejne głosy drugiej strony, jak niestety muszę nazwać mych interlokutorów z TVP. Zabrała go również Pani Ewa Świecińska, reżyserka odpowiedzialna za powstanie i kształt feralnego spotu. Zarzuca mi po wielekroć mijanie się z prawdą. Nie zamierzam jednak detalicznie roztrząsać jej wersji wydarzeń, gdyż tak się ona ma do rzeczywistości, jak śledź po japońsku do Tokio i Osaki – napisał Makłowicz.
– Nie dam się wciągnąć w tandetną brazylijską telenowelę, pełną pomówień i niemożliwych do sprawdzenia oskarżeń. Teraz mam się tłumaczyć z żartów na temat wypadku Pani Premier, za chwilę usłyszę, że podważałem gdzieś wynik bitwy pod Grunwaldem lub w pikelhaubie na głowie bezcześciłem narodowe symbole. To makiawelska taktyka wciągnięcia mnie w dyskusję znaną z politycznego piekiełka, po której nikt już nie będzie wiedział. kto ukradł rower, a komu go ukradziono. Ufam jednak, że w tym wypadku nie zdoła ona odnieść sukcesu – kontynuuje kucharz.
– Istota sporu jest bowiem prosta, jak amerykańska autostrada i klarowna, niczym alpejskie powietrze wiosną: nie dostałem scenariusza przed kręceniem spotu, zatem go też nie podpisałem, co jest normalną praktyką telewizyjną, gdy się komuś scenariusz wręcza, użyto w spocie jedynie części mej wypowiedzi, zmieniając w ten sposób jej pierwotny kontekst. Przez 20 lat trzymałem się z dala od polityki i teraz też nie dam się w nią wciągnąć. Niezależnie od tego, kto rządziłby telewizją publiczną, na podobną manipulacje zawsze zareagowałbym tak samo – podsumowuje.
Co dalej z Makłowiczem?
Jak dotąd nie wiadomo, co zrobi kucharz po odejściu z TVP. Zarzucając stacji manipulację, z pewnością spodziewał się zwolnienia i ma przygotowany plan awaryjny. Ze względu na stary konflikt z Ewą Wachowicz, Makłowicz raczej nie trafi do Polsatu.
– Program „Ewa gotuje” to obecnie sztandarowa produkcja Polsatu. Nina Terentiew, szefowa stacji, uważa Wachowicz za mocny filar, więc jej głos się bardzo liczy. „Ewa jest bardzo solidną osobą” – zachwala ją „Caryca”. Póki jest w stacji, nie ma mowy, aby zgodziła się na Makłowicza. Jednak stare programy pani Ewy zostały kupione przez nowy kanał Food Network, który należy do grupy TVN, co może oznaczać, że i ona wkrótce przejdzie do konkurencji. Wtedy Makłowicz będzie mógł zająć jej miejsce – czytamy w Super Expressie.
Uwielbiany przez wielu widzów kucharz z pewnością długo nie będzie czekał na ofertę.
Fot. Instagram robert maklowicz