„Kolacja kanibali” – relacja ze spektaklu

„Kolacja kanibali” zawitała w Teatrze Polonia 6 listopada. Reżyseria twórcy „Rewersu”, nominowanego do Oscara. Na widowni znalazły się tłumy widzów, gdyż jest to sztuka, na którą naprawdę warto się wybrać.

http://teatrpolonia.pl, fot. Tomek Słupski

Jedynie na początku tytuł sztuki może sprawiać wrażenie niejasnego. O treści przedstawienia należy powiedzieć dość lakonicznie, by nie zdradzić zbyt wiele. Odbywają się 25. urodziny Sophie (Aleksandra Domańska). Z tej okazji wraz z mężem, Victorem (Andrzej Deskur) zapraszają do siebie kilku przyjaciół: wdowę wojenną i działaczkę ruchu oporu (Justyna Grzybek), lekarza (Kamil Maćkowiak), niewidomego weterana wojennego (Piotr Makarski), profesora nauk klasycznych (Grzegorz Stosz) oraz wujka handlującego z Niemcami (Zbigniew Konopka). Wieczór jest istną sielanką – żarciki, tańce, kolacja. Na ulicy przed kamienicą dwóch niemieckich oficerów zostaje zastrzelonych, sprawca ucieka. Epizod zupełnie od nich niezależny. Odwiedziny oficera SS (Rafał Mohr) diametralnie zmieniają panującą atmosferę oraz bieg wydarzeń. Stawia on gospodarzy oraz gości przed niewyobrażalnie trudnym zadaniem. Dostają czas do namysłu, co według niego jest aktem łaski. Jaki będzie finał?

 

Sophie chciała unikać tematu polityki. Jednak przyjdzie im zmierzyć się ze znacznie trudniejszym dylematem, gdzie odpowiedniego rozwiązania nie ma. Oficer SS toczy z nimi specyficzną grę, której zasady zna tylko on. Niemiec bliski jest literaturze klasycznej; cytuje im nawet fragment sztuki Sofoklesa, w którym odnosi się do siedmiu Tebańczyków, którzy zwracają się przeciwko sobie. Ich również jest siedmioro. Widz przeżywa cały wachlarz emocji, jakimi targani są bohaterowie „Kolacji kanibali”. Staną przed kwestiami takimi, jak odpowiedzialność, poświęcenie, moralność, dobro własne a dobro ogółu, chęć przetrwania, patriotyzm…

 

Akcja toczy się w jednym pomieszczeniu, którego bohaterzy nie mogą opuścić. Koncepcja może skojarzyć się z „Aniołem Zagłady” Buñuela – nikt nie może, bądź nie chce wyjść z domu i wówczas nawiedzają ich własne demony, a postaci pokazują zupełnie nowe twarze. Hiszpan także poddaje swoich bohaterów psychoanalizie w sytuacjach skrajnych.

 

Wszystko współgra ze sobą. Autor filmów dokumentalnych i krótkometrażowych, Borys Lankosz  świetnie się sprawdza w roli reżysera teatralnego. W znakomity sposób zrealizował dramat Vahé Katcha. Przy czym należy pamiętać, iż jest to jego debiut (nie licząc Teatru Telewizji). Scenografia oraz kostiumy są dopracowane. Sukces byłby niemożliwy do osiągnięcia, gdyby nie genialna gra aktorska. Do niczego nie można się przyczepić, wręcz odwrotnie. Spektakl jest znakomity, bez reszty wciągający. Dramatyzm przeplata się z (czarnym) humorem, przez co sztuka staje się lżejsza oraz łatwiejsza w odbiorze. Całość pozwala wczuć się w klimat epoki okupowanej Francji lat 40.

 

Aleksandra Berezowska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ