„Każda rola to wyzwanie”

jezus3 duze sporteuroJest młoda, ambitna i pełna pasji. Już od czterech lat współpracuje ze Śródmiejskim Teatrem Muzycznym w Warszawie. Na swoim koncie ma udział w takich spektaklach jak „Lato miłości” i „Siedzieliśmy na dachu, czyli rzecz chyba o miłości”. Do tego jest stałą bywalczynią i laureatką Ogólnopolskich Festiwali Muzycznych. O teatrze, karierze, oraz o najnowszym musicalu rozmawiam z Katarzyną Stopką.

Joanna Łuszczykiewicz: Kilka dni temu odbyła się premiera kolejnego musicalu z twoim udziałem – „Jesus Christ Superstar”, gdzie zagrałaś Marię Magdalenę. Jak wrażenia? Wszystko się udało tak jak zamierzaliście?

Katarzyna Stopka: Przede wszystkim bardzo dużo emocji towarzyszyło nam przy tej premierze. Może nie wszystko udało się dokładnie tak, jakbyśmy chcieli, ale to była premiera więc wiązało się to ze sporym stresem i nigdy nie jest tak, że wszystko jest idealnie. Generalnie byliśmy zadowoleni po premierze.

J.Ł.: Przed wyjściem na scenę, był duży stres?

K.S.: Stres był, zawsze jest. Ale stwierdziłabym, że jest to taka trema mobilizująca. Najgorsze jest zawsze pierwsze wyjście na scenę, bo później wszystko dzieje się bardzo szybko.

J.Ł.: Jaka była wasza reakcja, że w tym roku gracie kultowy „Jesus Christ Superstar”? Dlaczego akurat ten spektakl?

K.S.: Zadzwonił do mnie reżyser, powiedział jak wygląda sytuacja i żebym przyszła na casting do głównej roli kobiecej – Marii Magdaleny. Szczerze, to byłam zaskoczona, że będziemy grać właśnie „Jesus Christ Superstar”, ponieważ wcześniej nie braliśmy tak kontrowersyjnych rzeczy na warsztat. Nasze produkcje do tej pory były raczej lekkie i przyjemne, a ten spektakl taki nie jest. Bardzo się ucieszyłam, że bierzemy się za coś tak ambitnego. Jak już wspominałam, byłam zaskoczona, ale każdy był. Większość osób myślała, że nic z tego nie wyjdzie, nie dostaniemy licencji, nie będzie funduszy, ale udało nam się.

J.Ł.: Za wami miesiące prób i przygotowań do spektaklu, a także wiele ciężkiej pracy. Jak wam się ze sobą współpracowało?jezus2 duze sporteuro

K.S.: Jako grupa jesteśmy bardzo zgrani, jeżeli chodzi o taki trzon zespołu. W większości pracujemy ze sobą już od kilku lat, chociaż ostatnio pojawiły się osoby nowe, ale są to bardzo sympatyczni ludzie. Fajnie nam się razem pracowało. Może też dlatego, że wszyscy mamy kontakty na stopie przyjacielskiej, więc jest całkiem w porządku.

J.Ł.: Były między wami jakieś spięcia?

K.S.: Spięcia są zawsze, a im bliżej do premiery to tych spięć jest więcej. Na przykład dzień próby generalnej to już jest dramat, każdy denerwuje się na siebie, na akustyków, na zespół, wszystko jest nie tak. Natomiast po premierze już te nerwy opadają i wszystko wraca do normy.

J.Ł.: Oglądając wasz spektakl, doszłam do wniosku, że reżyser (Antoniusz Dietzius przyp. red.) świetnie się spisał. Jak wam się z nim pracowało? Był bardzo wymagający?

K.S.: My wszyscy z Antkiem jesteśmy na „ty”, więc nie są to takie formalne, sztywne relacje. Oczywiście, jest ponad nami i każdy okazuje mu należny szacunek, ale to nie jest na zasadzie jakiejś musztry i stania z batem nad nami. Niestety często też jest tak, że wszyscy mają pretensje do reżysera, niezależnie od tego co się dzieje i dla niego to też nie jest nowość, bo zajmuje się tym już od około 10 lat. Mimo wszystko, on pasjonuje się tym bardzo i chyba to jest właśnie to, co mu najbardziej odpowiada. Jest pracowity i profesjonalny, ale też cierpliwy, co jest niezwykle ważne w tym zawodzie.

J.Ł.: Wasz ostatni występ był niezwykle dynamiczny, pełen ruchów i tańca. Choreografia była dosyć skomplikowana i chyba nie należała do najłatwiejszych. Miałaś z tym trudności?

K.S.: Tej choreografii uczyłam się prawie 9 miesięcy. To bardzo długo. Układy były trudne, szczególnie te dłuższe. Jak jest tyle rzeczy do zapamiętania, to ciężko to zrobić. Wszystkiego uczymy się powoli, w kawałku, później musimy to wszystko jakoś razem skleić, żeby dobrze wyglądało. Jak wcześniej mówiłam, jest to trudne, ale gdy już wszystko opanujemy jest to dla nas duża satysfakcja.

J.Ł.: Prosto było się wcielić w rolę Marii Magdaleny? Czy było to wyzwaniem?

K.S.: W jakimś stopniu na pewno było to wyzwanie. Generalnie, rola Marii Magdaleny była tak napisana i tak uwarunkowana historycznie, że jej postać jest bardzo złożona. Z jednej strony jest kobietą silną, walczy cały czas o względy Jezusa i ich wspólne relacje, a z drugiej strony pokazana jest jako prostytutka. Ta rola wymusza obudzenie wielu skrajnych emocji, przede wszystkim rozpaczy do granic obłędu. Jednak najtrudniejszy jest chyba stereotyp tej postaci, żeby zmierzyć się z tym stereotypem i zrobić to tak, aby ludzie to odebrali pozytywnie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ