Instynkt macierzyński? A co to?

Kobietom przez całe życie powtarza się, że zapragną być mamami, że instynkt im podpowie jak zająć się bobasem, że każda z nas ma to w sobie i już. Co jednak jeśli długo wyczekiwany instynkt nie przychodzi, a my nadal niechętnie trzymamy synka siostry na rękach albo patrzymy na maleństwo w kołysance bez przyspieszonego tętna. Natura kobiety automatycznie każe jej szukać winowajcy w samej sobie.

guardian.com

Boimy się, że niechęć do posiadania potomstwa może zdegradować nas w oczach patriarchalnego i wciąż konserwatywnego społeczeństwa. Niektóre role życiowe są nam po prostu przypisane, jednak gdy czyjaś natura jest odmienna, z ról tworzy się pętla na szyi. Nie chcesz mieć dzieci? Jesteś egoistką z problemami. Nie odnajdujesz się w roli matki? Skoro według ogólnego poglądu instynkt pojawia się ot tak, pewnie jesteś wyrodną rodzicielką.

Nie chodzi o to, że nie lubię dzieci po prostu nie budzą one we mnie żadnych (ani pozytywnych ani negatywnych) emocji, ot taki zmniejszony człowiek… – pisze jedna z kobiet na forum.

Ten instynkt to się sam jakoś włącza ? – pyta „paskuda” na forum Rodzice Radzą

No właśnie. Jak „uruchomić” te wiedze tajemną, dzięki której na widok dziecięcych ubranek mamy ochotę piszczeć z zachwytu i podświadomie wiemy, jak opiekować się maluszkiem, co mu dolega, co jest dla niego najlepsze. Wokół instynktu macierzyńskiego narosło wiele mitów, to na pewno. Od jakiegoś czasu pojawiają się jednak głosy, że może w ogóle nie istnieje… Spierają się w tej kwestii przedstawiciele różnych nauk: od psychologów po behawiorystów. Dla jednych instynkt macierzyński to naturalna potrzeba człowieka, dla innych – szereg uwarunkowań społecznych i kulturowych.

Przeciwnicy teorii uwarunkowań kulturowych podają na swoją obronę chociażby przykład ludów zamieszkujących Republikę Dominikany oraz Papui-Nowej Gwinei. Zaobserwowano tam deficyt genetyczny, który prowadzi do zakłóceń w przemianach testosteronu już w życiu płodowym. Dlatego rodzą się chłopcy, którzy wyglądają jak dziewczynki. Jak dziewczynki są też wychowywani – uczestniczą w typowo kobiecych pracach i obrzędach, w pełni przygotowuje się ich do pełnienia roli matki. Okazuje się jednak, że nagle w okresie dojrzewania zaczynają się oni zachować jak chłopcy. Z tego wynikałoby, że to jednak biologia góruje nad uwarunkowaniami kulturowymi.

Dla wielu badaczy wyrażenie „instynkt macierzyński” jest po prostu pewną metaforą zmian hormonalnych zachodzących w kobiecym organizmie podczas ciąży i po porodzie. To natura wyposażyła kobiety w taki sposób, aby łatwiej było im opiekować się potomstwem. Główną rolę pełni tu hormon oksytocyny. Zwany „hormonem miłości” odpowiada za wytworzenie więzi emocjonalnej pomiędzy matką a potomstwem. Podobno dzięki hormonom kobieta może odczuwać wręcz fizyczną przyjemność patrząc na dziecko.

Tak silnie zakorzenione w społeczeństwie powiązanie kobiety z dziećmi, powoduje, że te, które zwyczajnie tego nie odczuwają, przestają być w oczach ludzi stuprocentowymi kobietami. Macierzyństwo stało się pewnego rodzaju wyznacznikiem kobiecości i „rolą”, w której każda kobieta powinna się spełniać. A bycie matką nie jest przecież i nie musi być udziałem wszystkich kobiet. W wielu przypadkach to właśnie głównie presja społeczna wymusza na kobiecie posiadanie dziecka. Tymczasem uczeni są zdania, że jedynie u zwierząt to właśnie instynkt sprawia, że zajmują się swoim potomstwem.

Większość charakterystycznych dla ludzi zachowań nie wynika z naszej natury, a jest uwarunkowana kulturowo i społecznie – tłumaczą psychologowie. Choć i natura nam w tym pomaga. By łatwiej było matkom zajmować się swoimi dziećmi, w ich organizmie już w czasie ciąży, ale i po porodzie zachodzą zmiany hormonalne.

Przez błędne postrzeganie roli matki jako wszystkowiedzącej wyroczni, kobiety w ciąży są pod niebywałą presją. Szukają, czytają, przygotowują się, ale wciąż nie czują tego metafizycznego szczęścia, a zmęczone po porodzie, widząc małe zawiniątko, nie jawi im się przed oczami idylliczna łąka z muzyką z musicalu. Proza życia dopada nawet (a może przede wszystkim) na porodówce.

Katarzyna Mierzejewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ