Handmade ciągle w modzie

Zainteresowanie ręcznie tworzonymi przedmiotami nie ustaje, w  modzie są nadal misternie wykonane dodatki, ubrania, a nawet rzeczy domowego użytku. Szycie i rękodzieło powróciły do łask na dobre? Czy może to tylko chwilowe zainteresowanie odbiorców? A może warto samemu spróbować i wyciągnąć choćby zapomniane druty? Efekt bezcenny, satysfakcja gwarantowana, a nowa pasja może nas naprawdę pochłonąć, tak jak widać to na przykładzie trzech młodych, kreatywnych kobiet.

http://farm3.staticflickr.com/2841/10138361573_4cf5536cc7_o.png

Marchewkowa moda

Justyna, znana w blogosferze jako Marchewkowa, sama szyje swoje nietypowe ubrania w stylu lat 50. i 60., a zdjęcia stylizacji zamieszcza na blogu. Z wykształcenia jest nauczycielem i tłumaczem języka angielskiego, obecnie zajmuje się projektowaniem grafiki oraz szyciem. Stylizacje, jakie oglądamy na jej blogu, to nie tylko stworzone na  potrzeby strony internetowej sesje, to zwyczajne dla Justyny outfity, w jakich chodzi na co dzień. Skąd fascynacja modą retro? – Miłością do mody z dawnych lat zaraziła mnie Piksi – użytkowniczka Flickra, pokazująca dopracowane stylizacje, niczym ze starego katalogu. To dzięki nim odkryłam, że moda w stylu lat 50. i 60. nie tylko jest piękna, ale też najlepiej współgra z moją figurą. To był początek wymiany odzieży w mojej szafie. Obecnie moja garderoba nie nosi już śladów współczesnych trendów, bo nigdy nie czułam się dobrze w takich strojach – opowiada Justyna.

Pierwszą maszynę Marchewkowa dostała od rodziców w 2009 roku, przygodę z  szyciem rozpoczęła jednak rok później. Justyna szyła już w dzieciństwie – maskotki z Burdy oraz czapeczki z daszkiem, jednak były to dziecięce pasje, zarzucone ze  względu na szkołę, a potem studia. Założenie bloga pozwoliło na powrót do  dawnych zainteresowań, choć ideą stworzenia strony nie było początkowo samo szycie i moda, ale grafika komputerowa. Nietypowe i niezwykłe kreacje Justyny wzbudziły jednak tak duży zachwyt jej czytelników, że blog „przebranżowił się”. – Wszystko zaczęło się od sukienki z jedwabnej tafty, która była kiedyś moją studniówkową spódnicą z koła. Ogromne zainteresowanie odbiorców sprawiło, że postanowiłam prezentować odzież w dawnym stylu, ale wykonaną własnoręcznie.

Blog Justyny zyskał uznanie nie tylko wśród czytelników, zdobył także tytuł Szyciowego Bloga Roku 2012 w kategorii Osobowość. Odwiedza go sporo osób, które nie tylko podziwiają jej wysmakowane i misternie uszyte stroje, ale też szukają inspiracji do samodzielnego szycia. Sama Justyna podkreśla, jak ważne jest instruowanie czytelników i udzielanie im wskazówek. – Sama również odwiedzam podobne strony, więc wiem, czego mogą szukać czytelnicy. Dlatego dokładnie opisuję każdy uszyty model oraz prezentuję go zarówno na manekinie, jak i na sobie. Staram się odtwarzać i pokazywać odzież codzienną, noszoną w tamtych czasach przez zwykłe kobiety. Fascynują mnie stare czasopisma krawieckie, na  podstawie których szyto wtedy stroje.  

Justyna sama szyje właściwie całą swą garderobę. Jednak nie zajmuje się szyciem na zamówienie, z rzadka ulega jedynie prośbom bliskich, by coś dla nich, na miarę stworzyła. Można zakupić jedynie jej retro fartuszki. – Prowadzę sprzedaż kuchennych fartuszków. Nie jest to jednak sposób na biznes, gdyż nie przynosi większych dochodów. Robię to raczej dla przyjemności i z chęci podzielenia się z  innymi moimi pomysłami na kuchenne akcesoria. A czy wiąże swą przyszłość z  projektowaniem i szyciem na większą skalę? – Czasami ktoś pyta o możliwość uszycia konkretnego modelu sukienki czy płaszcza. Natomiast nigdy nie zdarzyła mi  się propozycja stworzenia własnej kolekcji i sprzedaży jej na większą skalę. Niestety, w Polsce zainteresowanie tego typu stylem jest nadal niewystarczające, aby myśleć o szerszej sprzedaży. Dodatkowo polski rynek krawiecki jest wyjątkowo ubogi. Trudno tu o dobrej jakości tkaniny czy pasmanterię, a kolejne sklepy je oferujące stopniowo upadają.

Jak podkreśla Marchewkowa, w Polsce moda retro kojarzy się głównie ze stylem pin-up i rozkloszowanymi, ponętnymi kreacjami. Sama stara się na swym blogu, dzięki różnorodnym stylizacjom pokazać szeroką gamę prezentowanych w tamtym okresie strojów: szmizjerki, obszerne sukienki tuby, przyduże żakiety i płaszcze oraz spodnie z kantem. Szyje według starych wykrojów i  technik, a do całości dobiera gustowne, oryginalne dodatki – broszki, chusty, a  także odpowiednią bieliznę – pończochy na pasie, halki czy rakietowe biustonosze. Tej części jednak nie zobaczymy na blogu, Justyna pozostaje wierna stylistyce dyskretnej elegancji.

Pytana o to, gdzie nauczyła się szycia, podkreśla, że nie brała udziału w żadnych kursach czy szkoleniach. – Wszystkiego, co wiem na temat szycia, nauczyłam się sama lub z pomocą rodziców. Z obsługą maszyny jest jak z jazdą na rowerze – każdy użytkownik musi samodzielnie wyrobić sobie technikę, bo nikt tego za niego nie zrobi. Dodatkową pomocą jest sieć, w której można za darmo znaleźć wszystkie niezbędne wskazówki, dlatego sama staram się, w ramach mojej wiedzy, ich  udzielać. Na początku warto spróbować samemu, a nuż szycie okaże się pestką!

Monika Łazuga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ