Filip Chajzer ponownie o walce z hejterami
Wydawało się, że wojny z hejterami wygrać się nie da, ale jemu chyba się udało. Choć działania Filipa Chajzera okazały się dość brutalne, poskutkowały. Dziennikarz nie wstydzi się tego co zrobił i twierdzi – Musiał dostać jeden człowiek w twarz, tak realnie, fizycznie, na ulicy, i to musiało zostać pokazane.
Są tematy, z których nie można żartować i ciosy, których nie zadaje się nawet największemu wrogowi. Hejterzy bezpieczni za ekranami swoich komputerów od lat, coraz chętniej i ostrzej atakują osoby publiczne. Choć większość celebrytów stara się po prostu ignorować nieprzyjemne komentarze, na atak na Filipa Chajzera nie dało się nie zareagować.
Jeden z hejterów nawiązał w swoim komentarzu do tragicznej śmierci syna dziennikarza pisząc – Może trzeba, byś jeszcze jedno dziecko stracił, skoro nie umiesz się zachować.
Chajzer nie wytrzymał, namierzył autora komentarza i ujawnił jego dane. W rezultacie mężczyzna został pobity przez nieznanych sprawców, a później dzwonił do dziennikarza i błagał o wybaczenie – To, co napisałem, jest karygodne. Proszę skasuj to, bo mnie z pobili.
Dziennikarz, który jest zwolennikiem zalegalizowania medycznej marihuany, w wywiadzie dla ‘Cannabis News’ przyznał, że nie żałuje swojej reakcji tym bardziej, że podziałała.
– To już się skończyło, bo kilka miesięcy temu przeprowadziłem kilka radykalnych akcji i to się ucięło. Nie ma, nie istnieje. Musiał dostać jeden człowiek w twarz, tak realnie, fizycznie, na ulicy, i to musiało zostać pokazane, i w tym momencie ta przestrzeń wirtualna i realna zaczęły się rozumieć. Dostał od obcych ludzi, których nie znał i których ja też nie znałem. To był bardzo radykalny krok, ale absolutnie się go nie wstydzę – wyznał Chajzer.
Zapytany o legalizację medycznej marihuany dziennikarz otwarcie powiedział, że ani chwili nie wahałby się, gdyby musiał zdobyć ją dla chorego dziecka.
____________
Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.