Durczok: Z dziewczyn pracujących w „Faktach” zrobiono dziwki
Półtoraroczny zakaz wypowiadania się w mediach niedawno się zakończył, a Kamil Durczok w końcu może opowiedzieć swoją wersję głośnej sprawy dotyczącej rzekomego mobbingu i molestowania w redakcji „Faktów” TVN.
Zwolniony z TVN dziennikarz od dwóch miesięcy zapewnia wszystkich o swojej niewinności i przeprasza za to, że swoim zachowaniem mógł kogoś zranić. W programie Łukasza Jakóbiaka „20m2”, Durczok ponownie stara się wybielić. Tym razem idzie jednak o krok dalej i oskarża autorów artykułów opublikowanych we „Wprost”, o zrobienie dziwek z dziennikarek „Faktów” i żali się, jak cała afera odbiła się na jego zdrowiu.
– Oskarżono mnie o molestowanie seksualnie i o mobbing. Przedmiotem procesu są artykuły, ja pozwałem ich autorów. Ani słowa na temat tych procesów nie powiem. Komisja TVN-u nie była komisją, była zwyczajnym sądem kapturowym. To jak zderzenie z Pendolino, jak się widzi w kiosku trzy okładki czołowych tygodników i na nich jest moja twarz i zarzuty. Nie ma takiego mocnego, który by to wytrzymał, albo ktoś ma wygumowany strach, ja nie jestem w tej kategorii. Nie mogę sobie wygumować emocji. Najpierw się pionizowałem, potem się trochę obijałem, zacząłem wracać do równowagi, stałem się ojcem, którego nie było 19 lat w domu. Syn patrzył na mnie jak na wariata, trochę odnowiłem relacje z dzieckiem, potem wróciłem do pomysłu mojego portalu. Wydałem też książkę z terapeutycznych względów, pewne rzeczy warto pisać, nie tylko o nich myśleć. Boleśnie się spada, ląduje się albo w psychiatryku, na to byłem za mocny, albo na kardiologii, tam wylądowałem – mówił Durczok w „20m2”.
Dziennikarz przekonuje, że choć to on był głównym celem ataku, artykuł skrzywdził też inne osoby.
– Dziewczyny, które pracowały w Faktach, najzdolniejsze ze zdolnych, nie jest moją winą, że też atrakcyjne, po tych wszystkich artykułach miały prawo poczuć się jak dziwki, które karierę zawdzięczają temu, że przeszły przez łóżko Durczoka. To dla nich coś potwornego, poniżającego, z tym mi jest się tak trudno pogodzić jak z krzywdą, która wyrządzono moim bliskim. Można komuś kto ma dwa fakultety, zna trzy języki, przypiąć łatkę szmaty, która robi karierę przez łóżko – słusznie zauważa dziennikarz.
Sądzicie, że uda mu się kiedyś odzyskać zaufanie opinii publicznej?
Zwolniony z TVN dziennikarz od dwóch miesięcy zapewnia wszystkich o swojej niewinności i przeprasza za to, że swoim zachowaniem mógł kogoś zranić. W programie Łukasza Jakóbiaka „20m2”, Durczok ponownie stara się wybielić. Tym razem idzie jednak o krok dalej i oskarża autorów artykułów opublikowanych we „Wprost”, o zrobienie dziwek z dziennikarek „Faktów” i żali się, jak cała afera odbiła się na jego zdrowiu.
– Oskarżono mnie o molestowanie seksualnie i o mobbing. Przedmiotem procesu są artykuły, ja pozwałem ich autorów. Ani słowa na temat tych procesów nie powiem. Komisja TVN-u nie była komisją, była zwyczajnym sądem kapturowym. To jak zderzenie z Pendolino, jak się widzi w kiosku trzy okładki czołowych tygodników i na nich jest moja twarz i zarzuty. Nie ma takiego mocnego, który by to wytrzymał, albo ktoś ma wygumowany strach, ja nie jestem w tej kategorii. Nie mogę sobie wygumować emocji. Najpierw się pionizowałem, potem się trochę obijałem, zacząłem wracać do równowagi, stałem się ojcem, którego nie było 19 lat w domu. Syn patrzył na mnie jak na wariata, trochę odnowiłem relacje z dzieckiem, potem wróciłem do pomysłu mojego portalu. Wydałem też książkę z terapeutycznych względów, pewne rzeczy warto pisać, nie tylko o nich myśleć. Boleśnie się spada, ląduje się albo w psychiatryku, na to byłem