Stachursky

Dlaczego młodzi tak tłumnie przybyli na koncert Stachurskiego i Scootera?

W czym kwi fenomen?

W Warszawie 19 czerwca, miał miejsce wyczekiwany koncert Scootera w Warszawie. Jego supportem był Stachursky. Wiadomo, jeszcze kiedyś – dobre kilka lat temu, występ Stachursky’ego zainteresowałoby raczej starszą publikę – pamiętającą lata 90, złote lata gatunku dance. Jak sytuacja wygląda obecnie? Zaskakująco! Jest po prostu hajp na Stachursky’ego! Jak się okazało – ogłoszenie pierwszych informacji na temat imprezy, wywołało na Facebooku istny szał. Swój udział w wydarzeniu zgłosiła masa ludzi. Ludzi o naprawdę różnym wyglądzie, i jak się domyślamy – gustach muzycznych i upodobaniach. Wśród zainteresowanych znaleźli się zwolennicy muzyki niezależnej, mocniejszych brzmieć, oraz elektroniki.

Scooter  to wiadomo, już prawie legenda – dla wielu na pewno. To „30 mln sprzedanych płyt i 19 albumów studyjnych w dyskografii, wypuszczanych regularnie od 1995 roku. Mnóstwo hitów popularnych na świecie („Hyper Hyper”, „How Much Is The Fish”, „Nessaja”), a także rekordowa liczba singli na czołowych miejscach list przebojów w Niemczech. Nie oszukujmy się, bezdyskusyjnym fundamentem sławy Scootera jest po prostu przebojowość. Ale pamiętajmy także, że mowa o zespole, który nieprzerwanie produkuje – z nielicznymi wyjątkami, jak disco odskoki w „Shake That” – prostacki i generyczny hard dance. A przecież fascynacja grupą w Polsce, jak i – sądząc po wypowiedziach Baxxtera – w całej Europie, przekracza granice pokoleniowe i budzi zainteresowanie także bardziej wymagających słuchaczy. Nie bez znaczenia jest to, że twórczość Niemców zyskała u nas kontekst, nazwijmy to, post-ironiczny i post-internetowy. „

Obecny fenomen Stachursky’ego i Scootera to specyficzne zjawisko, bardzo ciekawe antropologicznie. To konsumpcja kultury. Ta dwójka wykonawców to prostota, nieskrępowanie i bezpretensjonalność. To viralowe, nieco pijackie, dropsowe i po prostu no, przypałowe brzmienia. Nie wiem kiedy i jak to się stało, że panuje totalna moda na wixapol i rave. Ale ta dwójka idealnie wpisuje się w panujące nurty.

Czego więc mogliśmy się spodziewać po tym kontrowersyjnym koncercie na Torwarze? Biorąc pod uwagę obecne tendencję, które powyżej opisałam – wixy,, neonów, dresów, ostrego tempa, densów i… tłumów. To wszystko by się zgadzało. Tak samo jak zróżnicowana publika, o której wcześniej wspominałam. Impreza prawdopodobnie została potraktowana w różnorodny sposób. Dla jednych była to sentymentalna podróż, dla innych – tych młodszych, kolejny Wixapol i spontaniczna zabawa. A dla innych beka, z przymrużeniem oka. Ale zapewne byli też tacy, którzy wydarzenie potraktowali bardzo autentycznie.

Dlaczego ludzie tak tłumnie wybrali się na koncerty? Oto kilka przykładów wypowiedzi, z sieci:

„Na co dzień słucham metalu i wszystkiego, co ciężkie, ale kiedy jest mi smutno, to puszczam sobie Scootera. Kiedy dowiedziałem się, że zagra w Polsce, to od razu kupiłem bilety dla siebie i Kacpra. Stachurskiego szanuję za dawną działalność, ale nie jestem fanem jego nowych rzeczy.”

„Mam 41 lat, więc jestem trochę starszy od ludzi, których tu szukasz, ale doskonale rozumiem co tu się dzieje. Jestem fanem Scootera od 1995 roku. Mam wszystkie single z pierwszego okresu działalności zespołu. Natrafiłem na nich, kiedy miałem bardzo konserwatywny gust, bo wychowałem się na Trójce. Totalnie zbezcześcili mój świat muzyczny, co bardzo mi pasowało. Zdeptali te wszystkie elokwentne, wyszukane formy, które do tamtej pory wielbiłem. Ich dzikość strasznie mnie ujęła. Dzisiaj pracuję w wytwórni, która wydaję Scootera i po raz pierwszy miałem okazję go poznać. Byłem wniebowzięty. Dlaczego młodzi słuchają tego zespołu w 2019 roku? Nastąpiło sprzężenie zwrotne. Scooter długo był postrzegany jako obciach, więc młodzi zajarali się nim post-ironicznie, a po jakimś czasie to zamieniło się w szczerą fascynację. Kiedy cztery lata temu zagrałem set scooterowy w Eufemii na urodzinach współzałożycielki Wixapolu, to wszystkich wypłoszyłem, teraz widzę, że Warszawa w końcu jest gotowa na Scootera i bardzo się z tego cieszę!”

„Stachursky jest dla mnie ewenementem od wydania „Chłosty”. To jedna z nielicznych osób, która naprawdę ma dwie twarze. Moja mama zna go z telewizji, a ja by z „Dosko” i „Doskozzzy”. To dwie zupełnie inne planety.”

„Przyszłam na Scootera na zasadzie „guilty pleasure, choć nie do końca, bo w sumie lubię ich muzykę. Interesuję się też kulturą rave, więc pomyślałam, że to będzie ciekawe doświadczenie z antropologicznego punktu widzenia.”

„Mam spory sentyment do Stachursky’ego, ale bardzo doceniam też jego nową twórczość. To pionier polskiej sceny muzyki popularnej. Jemu oczy się zamkną, a nam się otworzą!”

„Jesteśmy tu przede wszystkim dla Jacka Stachursky’ego i będziemy skakać przy jego muzyce. Scooter był z nami przez całe całe dzieciństwo, „Maria” i inne hity zawsze leciały gdzieś w tle. Kiedy więc okazało się, że gra w Warszawie, od razu wiedzieliśmy, że też chcemy go zobaczyć.”

To zjawisko nie przestanie mnie fascynować!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ